Włodzimierz Komorski - jeden z najlepszych hokeistów w historii Legii!
REKLAMA

Wspomnienia Włodzimierza Komorskiego: Gra w Legii była zaszczytem! (cz.II)

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Dziś takich sportowców już nie ma. Włodzimierz Komorski w hokejowej Legii spędził lata 1960-77, zdobywając dwa mistrzostwa i dwa wicemistrzostwa Polski. Barw naszego klubu bronił 470 razy i zdobył 223 bramki. Zachęcamy do lektury drugiej części rozmowy z hokeistą Legii, pięciokrotnym uczestnikiem Mistrzostw Świata!

Część I

Jak wyglądała sprawa sprzętu sportowego - wszystko zapewniał klub, czy trzeba było coś "załatwiać" we własnym zakresie?
- CWKS Legia był klubem ekstraklasy i zapewniał całkowite wyposażenie zawodnika.

Łyżwy, kije, kaski - często mogliście liczyć na ich wymianę na nowe? Był wtedy większy wybór tego sprzętu?
- W tamtych czasach nie było większego wyboru sprzętu jak to jest obecnie, lecz sprzęt hokejowy był bardzo wysokiej klasy. Był on głównie produkcji czeskiej, szwedzkiej i kanadyjskiej. Nie mogę powiedzieć, żeby w Legii brakowało nam sprzętu. Gorzej niestety było w grupach młodzieżowych.

Obecnie w czasie meczów często dochodzi do bójek. Wtedy chyba zdarzało się to o wiele rzadziej? Za bójki czy brutalne faule groziły jakieś kary?
- To prawda, do bójek dochodziło rzadziej, lecz więcej było dozwolonej, czysto technicznej gry ciałem. Takimi zawodnikami, którzy preferowali twardy hokej, mieszczący się w ramach przepisów byli m.in. Ludwik Czachowski, Józef Bryniarski, Robert Góralczyk, Henryk Handy, Stanisław Olczyk. Oczywiście za brutalne faule i poważne bójki groziły kary podobne do tych dzisiejszych.

Którego trenera wspomina Pan najlepiej, który miał największy wpływ na Pana grę?
- Najlepiej wspominam współpracę z Czeskimi trenerami, a dokładnie z trenerem Stemprokiem (był on moim trenerem Kadry Młodzieżowej) i z trenerem Haukvicem (w latach 1963-1966). Pod ich skrzydłami, wydaje mi się, zrobiłem największe postępy.
Dobrze wspominam również Zdzisława Masełko (trenera reprezentacji Polski) i prowadzącego nas do mistrzostwa Polski w 1967 roku Edwarda Koczomba. Szczerze powiedziawszy współpraca z każdym trenerem układała mi się bardzo dobrze.

Jak traktowane były zawody Armii Zaprzyjaźnionych w 1975 roku? Czy podchodziliście do nich bardziej "towarzysko"?
- Nie podchodziliśmy do nich towarzysko. Byli tam bardzo mocni rywale, tacy jak Czechosłowacja, Rosja. Na tym turnieju uzyskaliśmy bardzo dobry wynik - zdobyliśmy brązowy medal. Wyprzedziły nas jedynie Czechosłowacja i Rosja.

Zakończył Pan zawodniczą karierę w Legii w 1977 roku. Nie było wcześniej planów na zmianę barw klubowych, wyjazd zagraniczny?
- W 1977 roku nie planowałem wyjazdu za granicę, ponieważ przejąłem drużynę juniorów Legii oraz kończyłem edukację na WSWF (Wyższa Szkoła Wychowania Fizycznego) w Katowicach. W 1978 roku prowadziłem zespół Legii juniorów razem z trenerem Łoktievem.

Jak wyglądało Pana pożegnanie z Legią?
- W 1978 roku przed meczem pierwszej ligi z Pomorzaninem Toruń zostałem pożegnany wraz z P. Antoniewiczem i Ryszardem Zwierzyńskim przez kierownictwo klubu oraz przedstawiciela PZHL pamiątkowym dyplomem. W trakcie kariery uzyskałem również srebrną i złotą odznakę honorową CWKS Legia. W 1972 roku zostałem wyróżniony odznaką "Zasłużonego Mistrza Sportu" przez GKKF (Główny Komitet Kultury Fizycznej). W roku 1986 roku zostałem uprawniony do noszenia złotej odznaki PZHL. W 2006 roku uhonorowany zostałem Diamentową Odznaką Honorową Centralnego Wojskowego Klubu Sportowego Legia Warszawa.

Co w tamtych latach dawała gra w Legii? Dało się z tego "wyżyć"? Jak było z mieszkaniami - czy klub zapewniał mieszkania zawodnikom?
- W tamtych latach gra w szeregach Legii, przy tak wielu wspaniałych zawodnikach, była zaszczytem! Była to moja praca (dwufazowy trening, mecze, konsultacje, wyjazdy). Wiodący zawodnicy pierwszego zespołu byli zatrudnieni na etatach i jako pracownicy mieli prawo m.in. do otrzymania mieszkania.

Wielu byłych zawodników mówi, że gra w Legii pozwalała wtedy zwiedzić większość Europy, podczas gdy inni nie mieli takiej możliwości. Pan też chyba zwiedził, będąc zawodnikiem, mnóstwo krajów?
- Zwiedzić to za dużo powiedziane. Gra w Legii oraz w reprezentacji pozwoliły mi zobaczyć prawie wszystkie kraje europejskie, gdzie uprawiano hokej na lodzie. Zobaczyłem także Kanadę (1966), gdzie rozegraliśmy 12 spotkań, przemierzając cały kraj i na pięknej, 17-tysięcznej hali zobaczyliśmy wspaniały mecz zawodowców, Montreal Canadiens - Toronto Maple Leafs, oraz Japonię (1971), gdzie rozegraliśmy kilka spotkań.

W czasie wyjazdów zagranicznych przedstawiciele właściwie wszystkich dyscyplin wywozili albo walutę, albo sprzęt sportowy. Jak było z hokeistami? Diety na wyjazdach podobno były symboliczne?
- Zawodnicy, którzy posiadali obcą walutę na pewno ją zabierali, ponieważ oficjalna dieta na zawodnika wynosiła 2 dolary dziennie. W krajach zachodnich była to równowartość Coli, Fanty lub butelki wody. Natomiast sprzęt sportowy i zakupione upominki przywoziło się z zagranicy.

Ostatnie lata kariery zawodniczej spędził Pan w Austrii. Jak doszło do tego, że trafił Pan właśnie tam?
- Po obronie pracy magisterskiej na WSWF i otrzymaniu dyplomu magistra Sportu i trenera drugiej klasy Hokeja (1979), otworzyła się możliwość wyjazdu za granicę, z którego skorzystałem. Po dwóch latach przerwy zawodniczej, otrzymałem okazję pokazania się managerowi zespołu EV Zeltweg, który przyjechał do Warszawy. Poinformowałem trenera Łotkiewa, że przyjeżdża manager i chciałby obejrzeć kilku polskich zawodników. Trener Łotkiev zorganizował sparing swojego zespołu, wplatając zainteresowanych zawodników w formacje. Po zakończeniu dowiedziałem się, że zostałem pozytywnie oceniony i po rozmowach znalazłem się w austriackim klubie EV Zeltweg jako grający trener.

Co robił Pan w kolejnych latach? Pozostał Pan przy hokeju? Wiem, że był Pan trenerem - jakie kluby Pan prowadził?
- Po wypełnieniu kontraktu przeniosłem się do Szwajcarii do Kantonu Valais. Prowadziłem tam przez dwa lata drugoligową drużynę. Następnie wróciłem do Polski i w 1985 r. przejąłem drużynę Znicza Pruszków. W 1988 r. dostałem propozycję wyjazdu do Niemiec, którą przyjąłem. Prowadziłem kilka sezonów zespół Schorndorfu w Baden-Wuttemberg. Z Niemiec wróciłem w 1991 roku. Ponownie zacząłem prowadzić drużynę Znicza Pruszków. W 1996 roku, za poparciem PZHL-u, i z pomocą Firmy Damis, z moimi kolegami, byłymi zawodnikami Legii (Eugeniuszem Kanabusem i Stanisławem Szulimem) rozpoczęliśmy reaktywację warszawskiego hokeja grup młodzieżowych.

Jednocześnie warszawska młodzież miała okazję rozpoczęcia przygody z hokejem. Już w 1997 roku zgłosiliśmy zespoły żaka i młodzika do rozgrywek ogólnokrajowych. W tym czasie koordynowałem szkolenie wszystkich grup szkoleniowych do roku 2003. Zacząłem również angażować się w hokej na rolkach. W okresie letnich przygotowań starsi zawodnicy juniora młodszego także angażowali się w turnieje hokeja na rolkach. W okresie 1996-2003 było bardzo duże zainteresowanie młodzieży hokejem na lodzie. W rozgrywkach eliminacyjnych do Mistrzostw Polski startowali w kategorii żaka, młodzika i juniora młodszego. Rozstanie z klubem bardzo mnie zaskoczyło i do tej pory mam duży niesmak do ludzi "walczących o stołki". Wiem, że klub Damis przekształcił się w UHKS Mazowsze Legia Warszawa. Mam satysfakcję, że moi wychowankowie, którzy stawiali pierwsze kroki przy mnie, obecnie bardzo dobrze radzą sobie w rozgrywkach ligowych.

Obecnie zajmuję się trenowaniem drużyny seniora w hokeju na rolkach, a także reprezentacji Polski w tej dyscyplinie.

Z czego wynika fakt, że kiedyś zawodnicy różnych dyscyplin występowali w jednym klubie wiele lat, a dziś zmieniają kluby jak rękawiczki?
- W moich czasach było ok. 3 tysięcy zawodników w grupach seniorskich. Z tego względu było większe przywiązanie do klubów. W klubach występowali często wychowankowie. Często była pewna wieź miedzy zawodnikiem a drużyną i kibicami. Obecnie jest o wiele mniej zawodników w wieku seniora - mamy 10 zespołów ekstraklasy i 5 I ligi - to jest ok. 300 zawodników. Gdy zespół spada z ligi, jego zawodnicy chcą grać w jak najwyższej klasie i migrują do innych klubów. Tak kręci się karuzela.

Wydaje mi się, że również mniej młodzieży dąży do uprawiania tego sportu. Obecnie jest mniejsze zainteresowanie medialne. Teraz w telewizji lub w gazetach możemy zobaczyć minimalne wzmianki na temat najważniejszych wydarzeń hokejowych. W moich czasach były pełne relacje ze wszystkich meczów, m.in. bardzo obszerne relacje w Przeglądzie Sportowym.

Niedawno do Legii trafił Pański wnuk. Obserwuje Pan jego występy? Ma szanse na równie bogatą karierę jak dziadek?
- Interesuje się, oglądam. Mogę stwierdzić, że widzę w nim bardzo wiele wspólnych cech w grze. Ma dobry przegląd na tafli, poprawną technikę, ma przyjemność z wypracowania koledze pozycji strzeleckiej, a zarazem potrafi strzelić bramkę. Jest ambitny i pasjonuje się hokejem, odnajduje w nim siebie. Czy ma szanse? Jest pewnego rodzaju stagnacja. Charakter i umiejętności świadczą, że jest to materiał na dobrego zawodnika. Warunkiem jest trafienie zespołu gwarantującego dobre warunki do dalszego rozwoju.

Czy interesuje się Pan cały czas losami klubu, w którym spędził niemal całą karierę? Czy widzi Pan szansę na nawiązanie do dawnych sukcesów sekcji?
- Jak już wcześniej wspomniałem, nie jestem blisko związany z klubem, lecz obserwuję działalność i wyniki sekcji hokeja, seniorów oraz grup młodzieżowych. Nie jest to klub z mojego okresu. Mój klub CWKS Legia był drugim domem - tam można było rozwiązywać wspólne problemy zawodników. Klub UHKS Mazowsze Legia boryka się ciągle z brakiem właściwej bazy szkoleniowej oraz problemami finansowymi. Z przykrością muszę stwierdzić, że w pewnym stopniu odcina się od osób tworzących historię sekcji hokeja na lodzie CWKS Legia. Chciałbym dodatkowo stwierdzić, że mając nawet dostateczną ilość funduszy na stworzenie w Warszawie drużyny na miarę ekstraklasy, byłoby to niemożliwe. Obiekt, który jest udostępniony do odbywania spotkań (Torwar II) liczy tylko 500 miejsc, natomiast kibic przychodząc na spotkania własnej drużyny staje się równocześnie sponsorem tego klubu i gwarantuje dostęp funduszy na rozwój klubu. Wcześniej już wspominałem, że na starym Torwarze bywały spotkania ligowe, gdzie dopingowało nas nawet 4 tysiące ludzi. Wydaje mi się, że w tak wielkim mieście jak Warszawa powinni znaleźć się ludzie chętni do takiej współpracy z klubem, która doprowadzi do jego rozwoju. Na chwilę obecną nie widzę możliwości na nawiązanie do dawnych sukcesów sekcji, ze względu na brak odpowiedniej liczby godzin dla szkolenia grup dzieci i młodzieży, a co za tym idzie potencjalnych zawodników pierwszej drużyny. Wiem także, że istnieje problem zapewnienia odpowiednio wyszkolonych ludzi do pracy z młodzieżą. Chciałbym się mylić i życzę działaczom i zawodnikom stołecznej drużyny, noszącej emblemat mojego ukochanego klubu, rozwiązania wszelkich problemów dla osiągnięcia sukcesów sportowych w tak pięknej i widowiskowej dyscyplinie jaką jest hokej.

Dziękuję serdecznie za rozmowę.
- Bardzo dziękuje za wywiad i możliwość przypomnienia sobie tych wszystkich pięknych wspomnień jeszcze raz. Chciałbym przy okazji pozdrowić i podziękować za wspólną grę w CWKS Legia wszystkim grającym kolegom z tamtych lat. Pozdrawiam, Włodzimierz Wojciech Komorski.

Rozmawiał Marcin Bodziachowski


Imię i nazwisko: Włodzimierz Wojciech Komorski
Data i miejsce urodzenia: 6.08.1944, Warszawa
Kluby jako zawodnik: Legia Warszawa 1960-1977, EV Zeltweg 1979-1981
Liczba meczów w Legii: 470
Liczba bramek dla Legii: 223
Największe sukcesy klubowe: Mistrzostwo Polski z Legią (1964, 67)
Wicemistrzostwo Polski z Legią (1965, 66)
Wicemistrzostwo Polski juniorów z Legią (1961, 63)
Zwycięzca punktacji kanadyjskiej w 1967 roku

Liczba meczów w reprezentacji: 67 w latach 1966-1971
Sukcesy w reprezentacji Polski: Uczestnik Mistrzostw Świata w 1966, 67, 69, 70 i 71 roku
Brązowy medalista Spartakiady Armii Zaprzyjaźnionych w 1975 roku



Artykuł w Przeglądzie Sportowym


Puchar Przeglądu Sportowego dla Włodzimierza Komorskiego



Włodzimierz Komorski w barwach Legii


Włodzimierz Komorski z wnuczkiem Filipem
fot. Archiwum Włodzimierza Komorskiego
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.