Stefan Dziewulski - fot. LegiaLIVE!
REKLAMA

Dziewulski: Zamykanie stadionów nic nie daje

Bodziach, źródło: Magazyn Sportowy - Wiadomość archiwalna

Przed Euro 2012 w Polsce trwa nagonka na kibiców. Jeszcze głośniej zrobiło się o problemie naszego kraju z zapewnieniem bezpieczeństwa po towarzyskim meczu reprezentacji Polski w Kownie. "Grupa, która wywołała awanturę, to było 200-300 osób, przekonanych o anonimowości i w związku z tym w poczuciu bezkarności" - tłumaczy Magazynowi Sportowemu Stefan Dziewulski, ekspert ds. bezpieczeństwa w PL.2012, a wcześniej dyrektor ds. bezpieczeństwa na Legii.

"Jesteśmy przekonani, że podejmowane przez nas działania gwarantują pełne bezpieczeństwo wszystkich turystów i kibiców w trakcie Euro 2012" - dodaje Dziewulski.

Wiadomo, że przed Euro w Polsce zaostrzone zostaną przepisy. "Będzie dozór elektroniczny dla osób objętych zakazem stadionowym. Dla przykładu żadna z 60 osób, które zostały zatrzymane na Litwie, jeśli otrzyma taki zakaz, nie będzie mogła wejść nawet do strefy kibica, bo w czasie meczu będzie musiała przebywać w miejscu zamieszkania" - mówi Tadeusz Zygmunt, koordynator ds. bezpieczeństwa w spółce PL.2012. Zygmunt przekonuje jednak, że najważniejsza jest nie wysokość kar, a ich nieuchronność. "Prawo mamy nowoczesne i dobre. Z perspektywy UEFA nawet za ostre. Jej przedstawiciele dziwią się na przykład, dlaczego liczbę służb porządkowych na meczach podwyższonego ryzyka reguluje u nas ustawa, a nie analiza ryzyka w każdym konkretnym przypadku" - mówi.

Dziewulski przekonuje, że znacznie spadła liczba ustawek kibiców. "Jeszcze niedawno takie zdarzenia miały miejsce co kilkanaście dni. Obecnie są rzadkie, bo policja dobrze rozpoznaje środowiska kibiców i jeśli tylko zdobędzie informacje, policjanci są na miejscu ustawki wcześniej niż kibice. O to chodzi - być o krok przed chuliganami" - mówi.

Prezes PZPN Grzegorz Lato groził ostatnio zamykaniem stadionów. Niedawno niewiele brakowało, a jedna z trybun stadionu Legii zostałaby zamknięta za rzucenie racy i świecy dymnej na plac gry. Nie tędy droga - przekonują Dziewulski i Zygmunt. "Bezpieczeństwu zagraża nieliczna grupa osób, nie wszyscy kibice. Nie widzę sensu podejmowania tak drastycznych kroków" - mówi koordynator ds. bezpieczeństwa w spółce PL.2012.

Dziewulski, który był przez parę lat dyrektorem ds. bezpieczeństwa na Legii również uważa, że zamykanie stadionów nie rozwiąże problemu. "To nic nie daje. Kibice nie przyjdą na mecze objęte zakazem, ale przyjdą potem i jak będą chcieli rozrabiać, to i tak to zrobią. Najważniejsza jest nieuchronność i proporcjonalność kary, inaczej mówiąc - monitorowanie imprezy, identyfikacja sprawców czynów zabronionych, karanie ich bez zbędnej zwłoki, w tym skuteczne stosowanie zakazów wstępu na imprezę masową. Ma to dwa pozytywne aspekty: eliminuje z trybun prowodyrów i tych, którzy przychodzą na stadion w innym celu niż dopingowanie, a także działa prewencyjnie na potencjalnych sprawców" - tłumaczy.

Całą rozmowę możecie przeczytać w dzisiejszym wydaniu Magazynu Sportowego, dodatku do Przeglądu Sportowego.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.