Marek Saganowski - fot. turi
REKLAMA

Saganowski: Urodziłem się w ŁKS, ale odrodziłem w Legii

Bodziach, źródło: Magazyn Sportowy - Wiadomość archiwalna

Marek Saganowski, który w latach 2002-2005 występował w Legii, wraca do Polski. Piłkarz Atromitosu Ateny prawdopodobnie na zakończenie kariery trafi do ŁKS-u Łódź. "Czuję się ełkaesiakiem. To klub w moim sercu, który mi otworzył bramę na Europę, na świat, mam stamtąd piękne wspomnienia" - mówi Magazynowi Sportowemu.

Saganowski nie zapomina jednak, że na dobre wybił się w Legii. "Zawsze powtarzałem, że urodziłem się w ŁKS, ale odrodziłem w Legii. Dragomir Okuka wyciągnął do mnie rękę, gdy pisano o początku mojego końca. A strzeliłem tam około 50 bramek [dokładnie 47]. Mieliśmy fajną paczkę ludzi. Jeden za drugiego poszedłby w ogień, choć byliśmy przy tym niegrzeczni. Jeśli komuś coś nie pasowało, potrafił powiedzieć to wprost" - mówi "Sagan".

Były napastnik Legii wskazuje, że wówczas w drużynie z Łazienkowskiej byli ludzie z charakterem, i wymienia Surmę, Vukovicia, Boruca, Włodarczyka, Zielińskiego i Marka Jóźwiaka, obecnego dyrektora sportowego. "Oni potrafili powiedzieć swoje zdanie, ale przy tym mieli wyniki na boisku. Pamiętam, jak przed meczami w Warszawie siadaliśmy z Piotrkiem Włodarczykiem i Łukaszem Surmą i zastanawialiśmy się, jak długo wytrzyma przeciwnik. 10-15 minut? Teraz wiele drużyn bardzo łatwo wygrywa przy Łazienkowskiej" - mówi Saganowski.

Oprócz braku niegrzecznych piłkarzy, Saganowski wskazuje, że w obecnej Legii brakuje piłkarzy związanych z zespołem. "Nie ma identyfikacji zawodników z klubem. Jak na polską ligę to są dobrzy gracze, ale nie przekłada się to na grę zespołu. Poza tym powinno być w Legii więcej zawodników z Polski, tak jak w czasach, gdy ja grałem" - zauważa.

W Grecji, gdzie ostatnio występował, na trybunach często było gorąco. Po ostatnim finale Pucharu Grecji, który jego zespół przegrał z AEK 0-3, musiał szybko uciekać z boiska. Saganowski mówi, że awantury w Grecji to norma, a biorą w nich udział nawet właściciele klubów, trenerzy. I choć cały czas powtarzał, że podobne sytuacje nie mają miejsca w Polsce, po meczu w Bydgoszczy musiał się tłumaczyć. "Wcześniej razem z Marcinem Baszczyńskim opowiadaliśmy, że w Polsce takie burdy byłyby niemożliwe. A jak grecka telewizja pokazała Bydgoszcz, wyszliśmy na małych kłamców. Trochę było mi wstyd. Mimo wszystko w Polsce jest jednak lepiej pod tym względem" - mówi.

Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.