REKLAMA

Chwedoruk: Demokratyczne państwo prawa w ten sposób działać nie może

Bodziach, źródło: Wirtualna Polska - Wiadomość archiwalna

"Jestem sobie w stanie wyobrazić taką sytuację, że rzeczywiście stadion trzeba zamknąć. Ale tylko wtedy, gdyby właśnie na tym obiekcie, podczas meczu drużyny, która na co dzień jest jego użytkownikiem, doszło do jakiegoś dramatu – do jakiejś totalnej demolki, bójki z krwawymi ofiarami. Takie sytuacje bardzo często miały miejsce w latach 90. Na szczęście dziś żyjemy w zupełnie innej cywilizacji" - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską doktor nauk humanistycznych, Rafał Chwedoruk.

Pracownik Instytutu Nauk Politycznych na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że w Bydgoszczy mogło nie dojść do wbiegnięcia kibiców na boisko, gdyby wokół murawy nie było bieżni. "Nowe stadiony są bezpieczne m.in. dlatego, że nie ma na nich bieżni. Nie ma takiej strefy, która nie jest ani płytą boiska, ani trybunami, tylko dziwnym miejscem, które wręcz zaprasza osoby szukające zadymy lub nie umiejące trzymać nerwów na wodzy. O tym, w jak dziwnym świecie żyjemy świadczy np. zatrzymanie pana Staruchowicza, który przecież w Bydgoszczy nie uczestniczył w żadnych rozróbach, a wręcz przeciwnie, jak wieść gminna niesie, kibiców, którzy wyszli z trybun, nawoływał do powrotu na trybuny" - mówi w rozmowie z WP.

Profesor ma wątpliwości, czy wprowadzenie zakazu zakrywania twarzy dobrze funkcjonowałoby w naszym kraju, gdzie zimą mecze rozgrywane są nawet przy 15 stopniach mrozu. "Jeżeli chodzi o zasłanianie twarzy - ta decyzja jest słuszna, ale wyobraźmy sobie sytuację, że mecz rozgrywany jest przy ujemnej temperaturze i ktoś ma na głowie czapkę i powiedzmy golf, który solidnie naciągnie. W tym momencie mógłby iść do więzienia! Wydaje mi się, że nie tu jest pies pogrzebany. Demokratyczne państwo prawa w ten sposób działać nie może" - mówi Chwedoruk.

Andrzej Seremet chce natomiast, by mecze były przerywane, gdyby doszło do naruszenia porządku. W tym przypadku Chwedoruk obawia się, że przepis będzie często stosowany bez powodu. "Gdyby ktoś wywiesił transparent gloryfikujący Adolfa Hitlera lub bezpośrednio wzywający do aktów przemocy wobec kibiców innej drużyny, siedzących w sektorze gości, to rozumiem ten pomysł" - mówi. "Boję się, że taki przepis, ogólnie sformułowany, mógłby służyć np. do cenzury politycznej – tak jak to już się dzieje. Kiedy kibice wywieszają np. transparent w kulturalny sposób krytykujący rząd, PZPN lub właściciela klubu, to mecz jest przerywany do momentu, w którym tego transparentu nie zdejmą. Może jestem z pokolenia, które jest szczególnie czułe na punkcie swobód obywatelskich i wolności wypowiedzi, ale wydaje mi się, że podobny przepis trzeba by wyraźnie sprecyzować. Tak, żeby mecz mógł być przerywany tylko w sytuacji, gdy pojawia się zagrożenie dla bezpieczeństwa widzów, a nie tak, by umożliwiał cenzurę" - wyjaśnia swoje obawy.

Ostatnio w Polsce wojewodowie, na wniosek premiera, coraz częściej zamykają stadiony. Chwedoruk najbardziej obawia się o obiekty w niższych ligach, gdzie kibice mają mniejszą siłę przebicia by walczyć o swoje. "Myślę, że bezpieczeństwo stadionu powinniśmy oceniać w pewnych perspektywach czasowych, tzn. stadion powinien być dopuszczany na jakiś sezon czy pół sezonu. A nie tak, jak próbuje się robić w tej chwili, czyli z meczu na mecz. Myślę, że byłby to po prostu element biurokratyzacji" - mówi i wskazuje na zupełnie inny problem. Kluby wkrótce mogą mieć problemy z rozgrywaniem meczów, nie ze względu na zamknięte stadiony, ale problemy finansowe. "W tym momencie naprawdę to jest problemem numer jeden. Odnoszę wrażenie, że nasi polityczni decydenci kompletnie sobie z tego sprawy nie zdają" - dodaje.

Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.