Kontrowersje z meczu z Arką
Michał Kucharczyk nie ma szczęścia - w drugim kolejnym meczu sędzia nie uznał jego bramki. O ile w spotkaniu z Wisłą arbiter podjął słuszną decyzję, to w Gdyni uniemożliwił skompletowanie napastnikowi Legii klasycznego hat-tricka. Tym razem sędzia pomylił się.
Przy stanie 4-0 legionista "szczupakiem" wyprzedził bramkarza Arki i posłał piłkę, po dośrodkowaniu Manu, do bramki gdynian. Przy podaniu Portugalczyka spalonego nie było. "O tym, że nie było spalonego, dowiedziałem się dopiero po spotkaniu. Sędzia tłumaczył mi, że bramka nie została zdobyta prawidłowo, ponieważ widział, jak się cofałem. Jak jednak mogłem się cofać, skoro od połowy boiska biegłem równo z Manu? Dostałem od niego znakomite podanie i udało mi się uprzedzić bramkarza... No cóż, sędziowie się mylą, szkoda że dziś arbiter nie pozwolił mi ustrzelić pierwszego w tym sezonie hat-tricka" - powiedział po meczu napastnik Legii.
Nieuznana bramka Kucharczyka
Wcześniej, w 45. minucie meczu drugą żółtą kartkę zobaczył zawodnik Arki, Mateusz Siebert. Sędzia słusznie wyrzucił zawodnika z boiska - ten zachował się tak, jakby dalej w tym meczu nie chciał grać. Kopnięcie od tyłu Kucharczyka było celowe i... wyszło Siebertowi dopiero za drugim razem. Sędzia nie miał innego wyjścia jak ukarać zawodnika kartką.
Czerwona kartka dla Sieberta