fot. Piotr Kucza/FotoPyK
REKLAMA

Analiza: Gol wykorzystał błąd defensywy

Jan Wiśniewski - Wiadomość archiwalna

Legia Warszawa po bardzo dobrym meczu wygrała w Rosji ze Spartakiem Moskwa 3-2, dzięki czemu zapewniła sobie występy w fazie grupowej Ligi Europy. Trzeba przyznać, że w czwartkowy wieczór polscy kibice przeżyli prawdziwą drogę z piekła do nieba, ponieważ podopieczni Macieja Skorży zdołali odrobić dwubramkową stratę, żeby w jednej z ostatnich akcji meczu strzelić zwycięskiego gola.

Stołeczny klub przede wszystkim zagrał bardzo solidnie w obronie, pomimo tego, iż na środku defensywy grał rezerwowy w tym sezonie Inaki Astiz. Hiszpan z Michałem Żewłakowem rozumieli się bardzo dobrze, dzięki czemu brak w tym meczu Marcina Komorowskiego nie był aż tak bardzo odczuwalny.

Generalnie pierwszym błędem przy straconej w 10. minucie bramce było w ogóle dopuszczenie do dośrodkowania z lewej strony Dmitrija Kombarowa. Rosjanin pomimo asysty Michała Żewłakowa, Artura Jędrzejczyka i Ariela Borysiuka zdołał znakomicie podać piłkę w pole karne, z którego finalnie skorzystał jego brat Kiriłł. Mimo wszystko nieporadnie zachowali się również Inaki Astiz i Jakub Warzyniak - pierwszy z nich nie zdołał w początkowej fazie przeciąć lotu futbolówki, a drugi nie do końca przykrył swojego rywala.



Potem mecz wyglądał już tylko lepiej, zarówno pod aspektem wizualnym, jak i czysto sportowym. Legia zdołała doprowadzić do stanu remisowego, żeby w samej końcówce zadać nokautujący cios. Piłkę na lewej flance otrzymał Jakub Wawrzyniak, defensor warszawskiego zespołu znakomicie dorzucił futbolówkę w pole karne, a wbiegający w szesnastkę Spartaka Janusz Gol głową skierował ją do siatki.

Niewątpliwy błąd popełnili tutaj Siergiej Parszywluk i Sergio Rodriguez, którzy pozwolili pomocnikowi gości na wbiegnięcie pomiędzy siebie, a w dodatku nie upilnowali przyszłego strzelca bramki. Warto też zauważyć, że mimo wszystko dużą zasługę przy tym golu ma Danijel Ljuboja, ponieważ ściągnął na siebie niejako uwagę dwóch defensorów i to właśnie on otworzył koledze z zespołu drogę w pole karne.



Defensorzy Legii powinni szczególną uwagę zwrócić na sytuację pokazaną poniżej, ponieważ nie jest to pierwszy raz, kiedy rywale warszawian do okazji strzeleckiej dochodzą właśnie w ten sposób.
Kiriłł Kombarow rozegrał na jeden kontakt piłkę z Artiomem Dziubą i to wystarczyło, żeby praktycznie stworzył sobie stuprocentową sytuację do zdobycia gola. Zdecydowanie zbyt daleko od rywala byli tutaj obrońcy ekipy Macieja Skorży, dość powiedzieć, iż przy samym strzale Kombarowa zachowali również przesadną bierność.

Główna wina spada tutaj na Jakuba Wawrzyniaka i Macieja Rybusa, bowiem to właśnie z ich strefy Rosjanin z ogromną łatwością przedostał się w pole karne legionistów. Na szczęście jednak, wtedy obronną ręką wyszedł debiutujący w barwach polskiej drużyny Dusan Kuciak, który na pewno był w czwartek jednym z cichych bohaterów zwycięstwa.



przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.