Statystyki w meczu z PSV

Powtórki z Turcji i Rosji nie było. W Holandii Legia przegrała z PSV w swoim pierwszym spotkaniu w fazie grupowej Ligi Europy. Meczowe statystyki wyraźnie pokazują, gdzie tkwił największy problem "wojskowych". Przez 45 minut gry piłkarze Macieja Skorży nie oddali nawet jednego celnego strzału na bramkę Przemysława Tytonia. Bez tego o zdobyciu choćby punktu nie mogło być mowy.

Po pierwszych trzech kwadransach nędznie wyglądała statystyka strzałów piłkarzy Legii. Bramkarz PSV był bezrobotny, bo piłka ani razu nie zmierzała w kierunku jego bramki. W tym czasie Holendrzy oddali siedem strzałów, w tym cztery celne i zdobyli gola. Po przerwie legioniści się przebudzili, ale celne uderzenia Marcina Komorowskiego i Jakuba Wawrzyniaka nie dały wyrównującej bramki.

Najwięcej razy na bramkę Tytonia uderzał Komorowski. Jednak oddał tylko dwa strzały. Pięciu zawodników Legii zanotowało po jednym uderzeniu na bramkę PSV.

O ile gospodarze zdecydowanie dominowali w statystyce strzałów, to pod względem fauli obie strony zaprezentowały porównywalny poziom. Do przerwy każdy z zespołów przekraczał przepisy pięć razy. W drugiej połowie o jedno przewinienie więcej zanotowali legioniści.

Najczęściej przepisy przekraczał Ariel Borysiuk. Sędzia cztery razy przerywał grę po jego nieprzepisowych zagraniach. Już po pierwszym przewinieniu "Borys" został ukarany żółtą kartką. Dwa faule popełnił Janusz Gol. Aż siedmiu legionistów zanotowało po jednym przewinieniu.

Pięciu legionistów znajdowało się na celowniku graczy PSV po dwa razy. Czterech graczy Legii faulowanych było po razie. Znalazł się wśród nich Dusan Kuciak, który w nieprzepisowy sposób powstrzymywany był pod własną bramką.

50 odbiorów i 66 strat zanotowali gracze Legii. Przewaga gospodarzy była szczególnie widoczna w pierwszej połowie, gdy "wojskowi" mieli o 13 strat więcej niż odbiorów. Najwięcej akcji rywali przerwał Michał Żewłakow, który szczególnie w drugiej połowie bardzo pewnie kierował defensywą Legii.

W klasyfikacji strat po raz kolejny przewodzi Danijel Ljuboja. Serb miał jednak bardzo trudne zadanie, bo wiele razy był osamotniony na połowie rywali. Spośród graczy z pola strat nie zanotował tylko Michał Żewłakow.