fot. Woytek
REKLAMA

Powiedzieli po meczu

turi i Tomek Janus - Wiadomość archiwalna

Miroslav Radović: Wiem, że gol na 3-2 był dramatyczny. Czekałem do ostatniego momentu, żeby bramkarz się położył. Niestety on też czekał na mnie. Jakoś jednak mi się udało. Fajnie było dziś grać na takim stadionie i z takimi kibicami.

Pierwsza połowa nam nie wyszła. Była słaba i nie ma się co oszukiwać. Po przerwie wiedzieliśmy jednak, czego chcemy. Było dużo więcej ruchu z przodu i dużo więcej sytuacji. W konsekwencji wbiliśmy trzy bramki i można powiedzieć, że właśnie o jedno trafienie byliśmy lepsi. Zresztą do końca wierzyłem, że wygramy. Nawet jak straciliśmy gola na 2-2, wiedziałem, że w piłkę gra się do końca. Dziś się to potwierdziło. Teraz nie ma innego wyjścia, jak wygrać z Wisłą. Nie zapominamy też, że są jeszcze mecze w Bukareszcie i pucharowe potyczki w Warszawie. Jest jeszcze wiele punktów do zdobycia.

Jakub Wawrzyniak: Chyba faktycznie nie potrafimy wygrywać inaczej niż po dużej dawce emocji. A tak poważnie, to w pierwszej połowie potrzebowaliśmy bardzo dużo czasu, żeby przeciwstawić się dobrze grającej drugiej linii Hapoelu. Bardzo dobrze wychodzili z kontrami i mieliśmy z nimi duże problemy. W przerwie trener dokonał zmian. Ci, którzy zeszli wcale nie grali słabo, ale musieliśmy zmienić ustawienie. Gra wyglądała po tym lepiej – zagraliśmy spokojniej, dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i zaczęliśmy stwarzać okazje. Cieszy zwycięstwo, a mnie cieszy, że w takim stylu. Kibice Legii długo czekali na fazę grupową europejskich pucharów. Mam nadzieję, że to czekanie w jakiś sposób im zrekompensowaliśmy.

W pierwszej połowie długo usiłowaliśmy rozszyfrować przeciwnika. Szczerze mówiąc, to do przerwy nam to nie wychodziło. Może poza pierwszymi 5-10 minutami to goście przeważali. W tej części gry mieliśmy dużo szczęścia, bo Hapoel miał groźne sytuacje. Inna sprawa, że pierwszą bramkę strzelili, gdy było nas czterech i jeden napastnik. To jest trochę zastanawiające, bo w trudniejszych sytuacjach ich blokowaliśmy.

Dobrze, że po przerwie nie spanikowaliśmy i nie usiłowaliśmy jakimiś dalekimi podaniami doprowadzić do remisu. Cieszy dobra postawa Macieja Rybusa, który fantastycznie bije stałe fragmenty gdy i znów po jego podaniu pada gol. W ogóle druga połowa to dużo jasnych postaci w naszej drużynie. Dla mnie fantastyczne spotkanie zagrał Artur Jędrzejczyk. W drugiej połowie walczył z Toto Tamuzem i z całym szacunkiem dla tego dobrego napastnika, ale Artur nakrył go czapką. W środku pola rządził i dowodził Ariel Borysiuk. Do tego Danijel Ljuboja i Miroslav Radović. Ważne, że po przerwie zagraliśmy dobrze.

Ivica Vrdoljak: Emocji dziś nie brakowało, ale najważniejsze, że zakończenie było pozytywne i jesteśmy na drugim miejscu w grupie. Teraz przed nami bardzo ważny mecz z Wisłą Kraków. Zszedłem w przerwie, ale z moim zdrowiem wszystko w porządku. Nic mnie nie boli – po prostu trener zadecydował, że mnie zmieni.

Ariel Borysiuk: Pokazaliśmy wielki charakter, bo po pierwszej połowie gra się nam nie układała. Na drugą połowę wyszliśmy jednak bardzo zmotywowani i to była inna Legia. To ważne zwycięstwo. Trochę rywale mnie dziś pokopali po nogach, ale nie mam pretensji. Sam też często kopię, a to jest piłka. Inna sprawa, że sędzia czasami przesadzał. Nie mówmy jednak o tym – cieszmy się ze zwycięstwa.

Wiem, że ludzie mówią, że nie mogę trafić w bramkę. Dziś jestem jednak zadowolony z mojego uderzenia z lewej nogi. A ludzie niech mówią co chcą. To jest normalne w piłce. Staram się robić jak najwięcej dla Legii. Cieszymy się z wygranej, ale szatni nie trzeba jeszcze remontować po wybuchu naszej radości. Teraz myślimy o meczu z Wisłą Kraków.

Dusan Kuciak: Przegrywaliśmy, ale potrafiliśmy odmienić losy meczu. Ciężko pracuję na treningach, żeby dobrze prezentować się na boisku. Coraz lepiej rozumiem się z kolegami i lepiej mi się z nimi gra. Wiem, że im przytrafiają się błędy i tracimy gole. Ale trzeba grać dalej. Jest 0-1, ale za chwilę może być 2-1. Na pewno nie wypominam nikomu potknięć w czasie meczu. Co innego po jego zakończeniu. Dziś uwag jednak nie było, bo wynik jest bardzo dobry. Tańczyliśmy na boisku z kibicami i to mi się bardzo podobało.

Nie jestem drugim Jankiem Muchą. Jeszcze mi daleko do niego. Zresztą wolę, żeby mówili na mnie Dusan Kuciak a nie drugi Mucha.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.