REKLAMA

Kątem oka - 3. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Skończyło się pierwsze udane zgrupowanie, zaczyna się drugie, na pewno równie udane. W końcu ich organizacją zajmują się fachowcy, którzy bez mrugnięcia powieką spełniają życzenia trenera, robiąc wszystko, by był zadowolony. Profesjonaliści. W takich warunkach Legia na pewno odpowiednio przygotuje się do meczów przeciwko Sportingowi. Ba, ogra Portugalczyków, bo ci przecież są w kryzysie. I damy radę nawet bez jednego napastnika.

Poniedziałek. Wynurzenia Macieja "Nigdy nie miałem wielkiego brzucha" Iwańskiego, który twierdzi, że przed rokiem wcale nie musiał odchodzić z Legii. Wcale też wyjazd do Turcji nie wiązał się z zarzutami korupcyjnymi, które postawiono Maciejowi I. Nie sposób przecież podejrzewać "Iwanka" o takie przewidywanie rozwoju wydarzeń. Kto mógł wątpić w jego niewinność? Skazujący wyrok sądu musiał być szokiem dla wszystkich.
Tego samego dnia dotarła do nas radosna nowina. "Rado" został tatą Nikszy. Wprawdzie liczyliśmy, że młody Radović dostanie imię po dziadku, bo Radenko Radović to byłoby coś, ale i tak serdecznie gratulujemy!

Wtorek. W pięknych okolicznościach przyrody "wojskowi" rozegrali swój drugi sparing z dziećmi, które ubrano w koszulki APOEL-u Nikozja. Najśmieszniejsze jednak było to, że omyłkowo w relacji LIVE podaliśmy nazwisko strzelca honorowej bramki dla Cypryjczyków. Automat wygenerował nam rezerwowego bramkarza. A za nami, jak stado baranów, błąd powtórzyły największe portale w Polsce. Cieszy, że jesteśmy tak popularni i tak wiarygodni. Dziękujemy za zaufanie. Warto też ocalić od zapomnienia boisko w Paralimni, na którym nawet bramki nie były ustawione naprzeciwko siebie. Co jeszcze ciekawsze, drużynkę tę prowadził z ławki Jerzy Engel jr, w polskim środowisku piłkarskim znany także jako Jerzy E. Syn Jerzego Engela jest w APOEL-u koordynatorem ds. szkolenia. A to ci niespodzianka!

Środa. Kolejny sparing. Tym razem w jakichś krzaczorach w Limassol. Bardzo urocze miejsce, znane z pewnością wszystkim miłośnikom futbolu na Cyprze. W tych pięknych okolicznościach przyrody Legia zmierzyła się wreszcie z w miarę poważnym rywalem... yyy... z zawodowym zespołem tubylczej ekstraklasy Arisem. Wygrała 3-1, ale zwycięstwo okupiła odnowieniem niewyleczonej kontuzji Daniela Ljuboji. Swoją drogą, ci co się znają mówią, że coś za często legioniści mają problemy z pachwinami i zastanawiają czy nasz Maciunio nie przesadza z obciążeniami. Ja się nie znam, więc nie komentuję. Natomiast trener Skorża komentował po meczu w Limassol, oj komentował. W skrócie był wściekły, że Legia musi dymać na boiska wyglądające jak połączenie kartofliska z wysypiskiem śmieci. Na pochwałę zasługuje też niezwykła precyzja w malowaniu linii końcowych. Najlepszym podsumowaniem całego cyrku były słowa szkoleniowca naszego zespołu: "Zgrupowanie jest organizowane fajnie, ale gdybym tu przyjechał z Młodą Legią, a nie z pierwszą drużyną". Panowie dyrektorzy sportowi! DZIĘ-KU-JE-MY!

Czwartek. W piątek mieliśmy grać z dziećmi z Łokomotiwu Moskwa. Już w czwartek rano nasz redakcyjny kolega Tomek Janus uprzejmie doniósł, że rosyjska strona tego klubu informuje o dniu wolnym swych niuniusiów. Po południu fachowcy spod znaku KP ustalili, że z Rosjanami jednak nie pogramy. Tymczasem na łamach prasy głupio tłumaczył się Robert Stachura, który organizował cypryjskie zgrupowanie. Oczywiście niczego nie dało się zrobić, poprawić i w ogóle to wszyscy powinni być zadowoleni. Profesjonalista ten błysnął też nieznajomością geografii (Łuck leży na Ukrainie) i paroma jeszcze dyrdymałami. Żenada Stachury nie przeszkadza jednak czepić się ponownie klubu, który zaufał organizatorowi o nikczemnej renomie. Oczywiście, polityka zaciskania pasa przy Łazienkowskiej ma swoje uzasadnienie, ale jak zwykle na głupich decyzjach rządzących najbardziej cierpi zespół i sztab szkoleniowy. Dobrze przynajmniej, że w razie wiosennych niepowodzeń (tfu, tfu!) "wojskowi" będą mieli doskonałą wymówkę.

Piątek. Michał Kucharczyk zeznał w rozmowie z zawsze milusińskim dla legionistów znanym dziennikarzem "PS", że stracił ostatnie pół roku przez kontuzje, sodówkę i aferę "bunga – bunga" (drugie chyba łączy się z trzecim). W każdym razie darmowa rada - dobrze jest nie balować ze starymi kumplami, a już broń Boże z kibicami (bo jak przestaną Cię lubić, to na pewno wypomną). Lepiej wrócić do starych nawyków i posiedzieć z wędką nad Wisłą. Jak już Michał zostanie w piłce kimś, to może nabrać trochę maniery. Na razie jest jeszcze za malutki, by fisiować. No i w razie niebezpieczeństwa zawsze pamiętać: jest trener Jacek Magiera (aeaeaeaea...).

Weekend. Maciej Skorża podsumował zgrupowanie i był oczywiście zadowolony. Gdyby mógł wyrazić publicznie jak był wściekły na organizację... No, ale cóż. Jeśli zaś chodzi o kącik "Ulubieńcy lat minionych", to w sobotę mogło dojść do spektakularnego pojedynku Piotr Włodarczyk - Bartłomiej Grzelak, bowiem Bałtyk Gdynia mierzył się z Jagiellonią. Okazało się jednak, że wyjątkowo "Grzeluś" (któremu nasz ulubiony i jakże troskliwy dziennikarz ulubionej gazetki na "F" wyliczył, że mógłby już pobierać rentę z tytułu niezdolności do pracy) nie mógł wystąpić w sparingu. Nie może bowiem trenować, a tym samym i grać, na sztucznej nawierzchni. Trenerzy obawiają się o jego stan zdrowia. Natomiast jak szatan gra Mikel Arruabarrena. W barwach trzecioligowego Eibar w 15 meczach strzelił aż 5 goli, czyli pięć razy więcej niż przez cały swój pobyt w Warszawie. Na tym samym poziomie co "Arruacadabra" występuje inny wynalazek Mirosława Trzeciaka Tito. Ale jak sobie radzi w katalońskiej Unio Esportiva Llagostera, to już trudno powiedzieć.

Zdjęcie tygodnia

Jest słonko, jest i grill! - fot. turi / Legionisci.com

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.