REKLAMA

Plusy i minusy po Podbeskidziu

Qbas - Wiadomość archiwalna

Podobno nie liczy się styl, a jedynie trzy punkty, które wywieźliśmy z Bielska-Białej. Rzeczywiście ten pierwszy był mizerny, ale już po zestawieniu personalnym drużyny trzeba było liczyć się z tym, że trener Skorża nastawił swoich podopiecznych na ciężką walkę z beniaminkiem. Wygrana sprawiła, że wyszło na jego, a po zdobyciu mistrzostwa nikt mu nie będzie wypominał tego, w jaki sposób zdobył komplet punktów w mieście Bolka i Lolka.



Bez wątpienia najjaśniejszym punktem w barwach Legii był Rafał Wolski i to nie tylko dlatego, że zdobył fenomenalną zwycięską bramkę, ale wreszcie poprowadził zespół, kreując grę i regulując jej tempo. „Wolak” zagrał już prawie tak, jak na lidera przystało. Jednak należy mu się bura za stałe fragmenty gry, które wykonywał niechlujnie, podając przede wszystkim za mocno. Warto też podkreślić, że po godzinie meczu Rafał momentalnie zgasł. Ale wspomniany gol był prawdziwym majstersztykiem i potwierdzeniem jego wszystkich atutów – sprytu, szybkości, techniki i orientacji. Piłkarska kadra czeka.

Na grad pochwał zasłużył także Inaki Astiz, który swoją świetną formą sprawia, że nikt w Warszawie nie rozpamiętuje już odejścia Marcina Komorowskiego. W Bielsku-Białej Hiszpan był bezbłędny. Doskonale wypełniał swoje zadania, w tym nakrył czapką Sebastiana Ziajkę, a także świetnie asekurował kolegów (np. w 9 minucie uratował skórę Jędrzejczykowi, którego łatwo ograł Sylwester Patejuk). To w dużej mierze dzięki niemu Podbeskidzie nie było w stanie zagrozić bramce Legii. Takiego Inakiego chcielibyśmy oglądać zawsze.

Podobnie było w przypadku Dusana Kuciaka, który wprawdzie przez większość meczu był bezrobotny, ale gdy było trzeba, popisywał się najwyższym kunsztem, jak w 13 minucie, gdy wspaniale obronił strzał zza pola karnego Dariusza Łatki. Kuciak popisał się także w 81 minucie, piąstkując mocne uderzenie Piotra Malinowskiego. Do naszego bramkarza można się przyczepić właściwie tylko o sytuację z 68 minuty, gdy wznawiając grę, kopnął piłkę w aut, marnując w ten sposób dobrą okazję do kontrataku. Słowak skwitował to głośnym wyartykułowaniem ulubionego słowa Polaków.

Bardzo dobre spotkanie rozegrał także Michał Żewłakow, trzymający w ryzach naszą defensywę. „Żewłak” był pewnym punktem obrony, nie można się do niego tym razem o nic przyczepić. Do tego nasz stoper zanotował największą liczbę odbiorów piłki w drużynie. Co ciekawe, parokrotnie rugał nie tylko swoich kolegów, ale i rywali, a sędziemu też się oberwało. A w efekcie pomeczowego zamieszania Michał złapał swoją pierwszą kartkę w sezonie. Świetny wynik.

Skoro już chwalimy obrońców, to ciepłe słowa należą się parze bocznych - Arturowi Jędrzejczykowi i Jakubowi Wawrzyniakowi. Obaj dobrze radzili sobie w tyłach, a jeśli już popełniali drobne błędy, to były one naprawiane przez kolegów. Ponadto, „Wawrzyn” swobodnie hasał sobie w ofensywie i po jego wypadach w okolice pola karnego rywali mieliśmy parę groźnych sytuacji, zwłaszcza w pierwszej połowie. „Jędza” tradycyjnie był mniej aktywny, ale też próbował stwarzać przewagę w ataku, choć już z gorszym skutkiem.

Wreszcie możemy pochwalić Michała Żyrę, który wprawdzie zagrał tylko przez 10 minut, ale był wyjątkowo skuteczny w swoich poczynaniach. Nie tracił piłki, przytomnie ją zagrywał, a przede wszystkim po widowiskowym rajdzie wywalczył rzut karny. Brawo.

Za to Jakub Rzeźniczak zagrał chyba najgorszy mecz ze swoich dotychczasowych występów na pozycji defensywnego pomocnika. Wystarczy spojrzeć na bilans odbiorów i strat (5-3). To słabo, tym bardziej, że „Rzeźnik” tracił futbolówkę w środku pola, co narażało zespół na kontry rywali. Lepiej od niego spisywał się Janusz Gol, ale tylko w tyłach. W ataku był nieporadny, zagubiony i zbyt przewidywalny. Zdecydowanie nie był to jego dzień.

Nienajlepiej radził sobie także Miroslav Radović, który zagrał już po przerwie. „Rado” wciąż jeszcze gra poniżej swych oczekiwań i możliwości, ale był to jednak i tak jego lepszy występ niż w spotkaniu z ŁKS-em. Zwłaszcza zaraz po wejściu rozruszał trochę poczynania kolegów w ofensywie. Wprawdzie jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale jest nadzieja, że w derbach zobaczymy jeszcze lepszego Radovicia. Pytanie tylko czy już tak dobrego jak jesienią?

W meczu przeciwko Podbeskidziu dalecy od formy byli za to najbliżsi kumple „Rado” czyli Daniel Ljuboja i Ivica Vrdoljak. Nasz kapitan zanotował swój najsłabszy występ w tym roku i dał drużynie bardzo niewiele. Grał zbyt głęboko (a może takie było założenie?), nie istniał w ofensywie, a i w defensywnie było słabo (4 odbiory i 4 straty). Natomiast „Ljubo” nie radził sobie z twardo grającymi zawodnikami gospodarzy i choć jak zawsze szukał gry, to tym razem piłka nie bardzo się go słuchała. Podejmował też złe decyzje i zamiast podawać, jak choćby w końcówce, gdy mógł otworzyć Nacho Novo drogę do bramki, wdawał się w nieskuteczne dryblingi. Najgorsza decyzję podjął jednak w 85 minucie, gdy fatalnie zmarnował rzut karny.

Najgorszy w barwach „wojskowych” był jednak Michał Kucharczyk, którego przez cały pobyt na boisku widać było dwa razy. Raz, gdy zagrał do Wolskiego, a ten po wspaniałej akcji indywidualnej zdobył gola, a potem dopiero, gdy schodził z boiska. Maciej Skorża próbował tłumaczyć słabą postawę swojego zawodnika obowiązkami w defensywie, gdzie miał powstrzymywać „ofensywnie grającego” asa nad asy 34. letniego Marka Sokołowskiego. Niemniej, zwycięzców się nie sądzi, więc wygląda na to, że nasz Maciunio znów miał rację.

Nacho Novo zagrał prawie 20 minut, ale niczym szczególnym się nie wyróżnił. Zmarnował jedną dobrą szansę na podwyższenie wyniku, próbował, starał się, ale bez efektu. Chyba wciąż nie może przestać się dziwić, że jest tylko rezerwowym.

Oceny redakcji legioniści.com
Rafał Wolski 5,8
Dusan Kuciak 5,4
Michał Żyro 4,6
Inaki Astiz 4,2
Michał Żewłakow 4,2
Jakub Rzeźniczak 4,1
Jakub Wawrzyniak 3,8
Janusz Gol 3,7
Artur Jędrzejczyk 3,6
Miroslav Radović 3,3
Nacho Novo 3,2
Daniel Ljuboja 2,6
Michał Kucharczyk 2,3
Ivica Vrdoljak 2,1

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.