REKLAMA

Kątem oka - 15. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Ślimaczy nam się to człapanie po tytuł. Oczywiście Legia i tak go w końcu zdobędzie, ale cóż to za satysfakcja wygrać tę paraligę dla piłkarzy specjalnej troski? Wisła skisła, Ruch spuchł, Lech zdechł, a o Śląsku nie ma nawet co pisać nawet. I w tej całej gamoniadzie na czele jesteśmy my – zespół, który wiosną więcej meczów nie wygrał niż wygrał. A mimo to, wciąż ma wyraźną przewagę nad resztą stawki. Niesłychane. Co by jednak nie pisać, remis z Widzewem był wyjątkowo irytujący, tym bardziej, że w drugiej połowie cały zespół zagrał na "Stojanowa".

Poniedziałek. Tego dnia były święta, więc zza stołów obserwowaliśmy potyczkę Korony z Lechem, w której prymitywnie grający gospodarze dali wydrzeć sobie zwycięstwo ekipie, której centralną postacią jest pan piłkarz o niezwykle futbolowym nazwisku, Drewniak Szymon, znany miłośnik tańca i męskiego towarzystwa. Zresztą z Drewniakiem i jego trenerem Rumakiem spotkamy się już w sobotę w hicie kolejki. I miejmy nadzieję, że nasi milusińscy potańczą sobie z Szymonkiem. A Korona po trzech meczach bez zwycięstwa praktycznie straciła szanse na mistrzostwo, a i na puchary trudno liczyć.

Wtorek. Na świat przyszedł Bodziach III, którego jeszcze raz serdecznie gratulujemy szczęśliwym rodzicom. Poza tym, nuda. Kuba Wawrzyniak mówił w wywiadzie, że warto poświęcić się dla kibiców i walczyć z całych sił o tytuł. To ja mam prośbę. Nie poświęcajcie się dla nas, tylko zróbcie to dla siebie, ale, do ciężkiej cholery, wreszcie to zróbcie! Okazuje się, że tak naprawdę wystarczyło wygrać z Bełchatowem i Widzewem, a już dziś praktycznie moglibyśmy świętować tytuł. A tak musimy wciąż liczyć i oczka, i na potknięcia rywali.

Środa. Wygrana 2-1 w rewanżu z Arką dała nam awans do finału Pucharu Polski. Legia zagrała na pół gwizdka i choć była zdecydowanie lepsza, to jednak męczyła się trochę z popularnymi "śledziami". Klub tymczasem wydał oświadczenie, z którego wynika, że pałowanie i gazowanie kibiców pod "Żyletą" w Wielką Sobotę to tak naprawdę wynik niepłacenia kar przez SKLW. Przynajmniej szczerze napisali o co chodzi.

Czwartek. Nie musieliśmy długo czekać na ripostę ze strony "Nieznanych Sprawców". Ironiczny ton i gromienie mitów wyszło tak sobie, zwłaszcza w temacie zobowiązania kibiców do płacenia kar nakładanych na klub za zachowanie kibiców. Najśmieszniejszą informacją dnia był komunikat PZPN, który "wylosował" Legię na gospodarza finału Pucharu Polski w Kielcach. Dzięki temu leśne dziadki znalazły sposób na obejście zakazu wyjazdowego dla kibiców Legii, który sami nałożyli przed niemal rokiem. Fani z Warszawy będą mogli obejrzeć finał, bo przecież zagramy u siebie. Bez kitu, wąsate dziadygi są najlepsze.

Piątek. Zapanowało wielkie oburzenie, bo prezes Kosmala zapewnił, że w nikomu niepotrzebnym towarzyskim meczu Legii z Sevillą na Stadionie Narodowym oba zespoły wystąpią w pełnych składach i zagrają wszyscy dostępni zawodnicy. Komentatorzy zarzucili prezesowi kłamstwo, a przecież on powiedział prawdę! Jestem święcie przekonany, że na naszym cudownym stadionie, na którym nie da się rozgrywać meczów pomiędzy polskimi drużynami klubowymi, rzeczywiście będą hasać wszyscy dostępni zawodnicy. Tak się złoży, że "dostępni" z Hiszpanii akurat nie zmieszczą się w kadrze meczowej na ligową potyczkę z Getafe, a "dostępnymi" legionistami będą ci, którzy akurat nie będą zmęczeni. To spotkanie będzie piękną katastrofą. Tak piękną, że aż się płakać chce.

Weekend. Sobota była bardzo niefajna, bo zamiast spokojnie ograć Widzew, to nasze mordeczki bez walki oddały rywalom dwa punkty. Ogólnie jednak takie spotkania z RTS-em, ŁKS-em czy Ruchem nastrajają nostalgicznie i stanowią piękną podróż sentymentalną do skansenów przeszłości. Te krzesełka na górach piachu, te koślawe płoty, walający się gruz i wyrastająca spod schodów trawa. Ach, to jest to! Powinno się dopłacać za możliwość wstępu na te retro cuda. Wspierajmy polskie zabytki! A w rubryce "Ulubieńcy lat minionych" tym razem błysnął Srdja Kneżević, który zdobył zwycięską bramkę dla swojej drużyny "boratów" z Banja Luki. W zeszły zaś piątek (jak uprzejmie doniósł pewien zawistny artysta) Błażej Augustyn strzelił bramkę samobójczą. A swoją drogą, ciekawe czy pamiętacie Ireneusza Kowalskiego? Facet przed paroma laty miał zastąpić w Legii "Aco" Vukovicia, gdy ten pierwszy raz wyruszył na podbój Grecji. Kowalski gra obecnie w Motobi Bystrzyca Kąty Wrocławskie, a ma raptem 33 lata. Tymczasem Piotr Włodarczyk jedną nogą jest już w III lidze, tj. w IV. Jeszcze chwila i "Włodar" sam się przekona o sile Gryfa Wejherowo.

Zdjęcie tygodnia



Cóż za milusiński japiszon! Yyy... Tzn. pan trener!

Qbas


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.