REKLAMA

Zajączkowski: Obusieczny miecz kibiców

Hugollek - Wiadomość archiwalna

Łukasz Zajączkowski: "Mogliśmy się spodziewać trudnego spotkania. Myślę, że żadna z grających w turnieju finałowym drużyn nie odpuści żadnego meczu. Gramy o awans do drugiej ligi, więc niezbędne nam są zwycięstwa. Przegrywaliśmy po pierwszej połowie rywalizacji i musieliśmy gonić przeciwników. Nerwówka wynikała w związku z tym z tego, że goniąc ich, najpierw należało doprowadzić do remisu, a następnie zacząć odrabiać straty.

Była to jednak pozytywnie nerwowa atmosfera, ponieważ gdy udało nam się już wyjść na prowadzenie, rywale zaczęli się denerwować, a my jeszcze bardziej 'nakręcaliśmy się'. Dzięki temu graliśmy pozytywnie, w miarę spokojnie i mieliśmy przewagę psychologiczną nad gdynianami.
Pragnę pochwalić grę Tomka Jaremkiewicza, który bardzo dobrze prezentował się na boisku.

Dopóki sędzia nie odgwiżdże końca meczu, nie dopuszczam do siebie myśli, że spotkanie może się nie powieść, że możemy je przegrać. Naturalnie istnieją sytuacje, w których w ostatniej minucie przegrywa się dwudziestoma punktami, ale chyba nie o takich zdarzeniach w tej chwili mówimy.

W drugiej połowie meczu czuło się, że wywieraliśmy presję psychiczną na zawodnikach GTK, gdyż ci zaczynali się gubić – najpierw wyrzucenie w aut, potem ich cztery niecelne osobiste. Tu nie chodziło o to, żeby trzy razy z rzędu rzucić za trzy, lecz by grać swoje, powoli i konsekwentnie.
W przerwie trener powiedział nam, abyśmy się skupili, skoncentrowali. Przez cały sezon graliśmy w dużej mierze ze słabszymi od nas przeciwnikami, a zwycięstwa przychodziły nam w miarę łatwo. W bieżących rozgrywkach musimy się psychicznie zmobilizować, by zagrać na „wyżynach” naszych koszykarskich możliwości i umiejętności.

Gdynianie stanowili teoretycznie naszego najtrudniejszego przeciwnika. Teoretycznie, bo w tym sporcie bardzo dużą rolę odgrywa psychologia. Zawodnicy z Poznania wygrali swój mecz, więc być może koszykarze GTK, mając to na uwadze, jak również przegraną z nami, nie będą się czuli pewnie w sobotę, w związku z czym trudno przewidzieć, jak ten turniej finałowy się rozstrzygnie. Wszystko jednak okaże się na boisku. Często bowiem teoretyczne rozważania nie równają się praktyce.

Doping kibiców działa w dwie strony – z jednej strony mobilizuje nas do walki na boisku, a z drugiej deprymuje przeciwnika. Wsparcie fanów przyrównałbym do obusiecznego miecza, z tą różnicą, że w tym przypadku oba ostrza działają na naszą korzyść. [śmiech]"

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.