Marko Suler - fot. turi / Legionisci.com
REKLAMA

Suler: Udowodnię po co przyszedłem do Legii

Bodziach, źródło: Gazeta Wyborcza - Wiadomość archiwalna

Marko Suler jest jednym z zawodników, którzy przyszli do Legii w letnim oknie transferowym. Obecnie walczy o miejsce na środku obrony. Słoweniec w rozmowie z Gazetą Wyborczą wspomina, jak po dwóch sezonach w Dravogradzie zgłosił się po niego mistrz Słowenii, Gorica. "Trafiłem na najlepsze lata w historii klubu. Zdobył trzy mistrzostwa z rzędu, a ja przy dwóch miałem swój udział.
Graliśmy w europejskich pucharach, byliśmy blisko awansu do Ligi Mistrzów, ale zatrzymaliśmy się na Monaco, które parę tygodni wcześniej grało w finale" - mówi Gazecie. Suler został wybrany obrońcą roku w Słowenii i wtedy trafił do Belgii. "Miałem oferty z Lazio i Bayeru Leverkusen. Ale wszyscy, z którymi rozmawiałem radzili, bym nie szedł od razu do tak mocnej ligi" - mówi.

W barwach Gent został wicemistrzem Belgii i zdobył krajowy puchar. W tym klubie występował przez cztery sezony, aż w końcu trener przestał na niego stawiać. W końcu został wypożyczony do Hapoelu Tel Awiw, chociaż był bardzo blisko gry w Bundeslidze. "Miałem też dwie inne oferty - z Herthy Berlin i z drugoligowego niemieckiego Ingolstadt. Kontrakt był już gotowy, ale lekarze Herthy znaleźli u mnie jakiś drobny problem z dyskiem, który podobno jest nieznacznie przesunięty, choć nigdy nie miałem z tym problemów" - wspomina.

W Izraelu szło mu nieźle, ale wykorzystując pozasportowe problemy klubu, odszedł latem tego roku. "Miałem oferty z Legii, ze Standardu Liege, Partizana Belgrad, Arsenału Kijów, Ingolstadt" - mówi. Wisła Kraków rozmawiała z menedżerem Sulera, ale ten nie przedstawił oferty samemu zawodnikowi. Dlaczego Suler wybrał Legię? "Żeby się zdecydować na konkretny klub, wszystko musi być uporządkowane. Ważne są warunki sportowe, finansowe i zdanie rodziny. Z Legią rozmawiałem na samym początku. Oferta była jasna i konkretna, więc ostatecznie dałem słowo Legii i go dotrzymałem. Tu się czuje zaangażowanie, widać olbrzymie zainteresowanie kibiców. Infrastruktura jest na poziomie dużego europejskiego klubu - w Belgii taką ma chyba tylko Anderlecht" - wyjaśnia w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Słoweniec nie obawia się, że na początku sezonu może usiąść na ławce rezerwowych. "Piłka nożna to nie sprint, gdzie musisz być od razu na czele, to bardziej jak maraton. Sezon jest długi i ważne, żeby być na pierwszym miejscu na finiszu. (...) Jeśli nie zagram w pierwszym składzie w meczu z Metalurgsem, to nie problem. Jeszcze udowodnię po co przyszedłem do Legii. Chcę z nią wygrywać i sprawić, że coś po mnie zostanie" - mówi.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.