Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 34. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Ach ten fotel lidera, jak my lubimy się w nim wygodnie rozsiąść! Legioniści opędzlowali na wyjeździe kumpli Dawida Nowaka i po dwóch kolejkach mają 6 punktów i 6 bramek. Dobrze, że kartek nałapali tylko 5, bo jakbyśmy zaliczyli na starcie trzy szóstki, to zrobiłoby się dość diabelsko. Niestety, jak to mawiają osoby starsze, nie można mieć wszystkiego i zamiast wygranej z Rosenborgiem zanotowaliśmy tylko bramkowy remis.
Przed rewanżem nie jesteśmy faworytami, ale pozostaje wierzyć. My w redakcji obstawiamy 2-1 dla Legii, a decydującą bramkę strzeli Janusz Gol. Głową.

Poniedziałek. Coś dołuje zwycięzca Młodej Ekstraklasy 2012, czyli Młoda Legia. Na dziś przegrali już trzy mecze z rzędu i trudno będzie im obronić mistrzostwo. Tylko kogo to obchodzi? Jak dla mnie młodzi mogą być ostatni w tabeli, byleby tylko trenerzy tego zespołu szkolili zawodników, którzy w przyszłości wzmocnią pierwszą drużynę. Trzeba powiedzieć sobie jasno – Legia musi w końcu zdobyć tytuł mistrza Polski. Inne trofea w różnych kategoriach wiekowych nie mają znaczenia.

Wtorek. W Pucharze Polski wpadliśmy na Piasta Gliwice, z którym zagramy na wyjeździe. Piast ma nowy stadion, którego skrycie zazdroszczą mu obecnie wszyscy na Śląsku, a publicznie wyśmiewają. A bo brzydki, a bo mały, a bo coś tam. Tymczasem gliwiczanie mają obiekt na miarę swych potrzeb i możliwości. Może i brzydki, ale nowy i nikt nie wybije sobie zębów na nierównych schodach, a i deszcz nie będzie przeszkadzał. Szkoda tylko, że naszym kibicom nie będzie dane osobiście przekonać się o zaletach gliwickich trybun. Zawsze to najłatwiej ukarać zakazem wyjazdowym, bo przecież tak trzeba robić, by nie było niczego.

Środa. Trener Urban na przedmeczowej konferencji ponownie zaskoczył (choć jeśli zaskakuje po raz któryś, to można się przyzwyczaić) niesztampowymi wypowiedziami. Przyznał m.in., że wynik z meczu przeciwko Rosenborgowi w 1995 r. wziąłby w ciemno. Stwierdzenie to wywołało dyskusję internetowych trolli, którzy po losowaniu dowiedzieli się, że Legia już kiedyś z Norwegami grała i w drugim meczu poległa 0-4. Na wyścigi zaczęli więc popisywać się swą wiedzą i pytali, o który wynik trenerowi chodzi. Tak k..., na pewno o porażkę 0-4. Urban znów apelował o transfer napastnika, bo i on, i wszyscy trzeźwo myślący wiedzą, że jednym Markiem Saganowskim to my wiele nie osiągniemy. Urbanowe apele to jednak głos wołającego w puszczy. Co najwyżej może mu odpowiedzieć echo pustego klubowego skarbca. Oby jednak znalazł się taki Salomon, co i z pustego naleje. Tymczasem Miro Radović smętnie stwierdził: "To będzie trudny mecz...".

Czwartek. AS Roma upodobała sobie polskich piłkarzy. Nie tak dawno w sumie (raptem 25 lat temu) grał tam Zbigniew Boniek, parę miesięcy temu Włosi dawali gigantyczne pieniądze za Rafała Wolskiego (nie tego z C+), a teraz swą finezyjną grą ujął ich Artur Jędrzejczyk. Info pewne, jak fachowość "ministry". W czwartkowy wieczór zmagaliśmy się zaś z Rosenborgiem. Mecz powinniśmy byli wygrać, ale Kuba Kosecki uznał, że jeden gol na mecz wystarczy i decydujące trafienie zamierza zadać dopiero w Trondheim. Może mu się to nie udać, bo wiadomo, że wynik rozstrzygnie Janusz Gol. "Kosie" łaskawie pozwalamy zdobyć pierwszego gola. A, WRESZCIE zaprezentowaliśmy oprawę dotyczącą naszego klubu, w której nie było czaszek czy urwanych głów. Wyszło pięknie! A do tego na deser wspaniały chaos w II połowie. Brawo!

Piątek. Prasa donosi o wysokich kosztach organizacji imprez masowych podwyższonego ryzyka. Wreszcie ktoś się ocknął, ale to niewiele da. Władze samorządowe, a w szczególności wojewodowie (czyli faktycznie przedstawiciele rządu w województwie) prowadzą akcję pt. "Prężymy muskuły". Koszty nie są ważne, ważny jest efekt, czyli bezpieczeństwo. Chodzi przecież tylko o to, byś się drogi kibicu nie dusił pod sektorówką. Społeczeństwo ma widzieć (a najlepiej jeszcze doceniać) wysiłek, jaki wkłada milicja w zwalczanie stadionowych łobuzów. W Warszawie dzielni milicjanci w pocie czoła spisują więc osoby chodzące przed stadionem w szalikach (jakże pięknie rośnie krzywa statystyczna podjętych interwencji!), wlepiają mandaty przechodzącym przez ścieżkę rowerową koło "Źródełka" (sami na tej ścieżce stoją...) i przez cały mecz nagrywają kibiców, a także robią im zdjęcia. A każde jedno spotkanie przy Łazienkowskiej ma charakter imprezy masowej podwyższonego ryzyka. Nawet, gdy kibice gości nie fatygują się do nas w odwiedziny. California Über Alles!

Sobota. Bardzo mądrze wypowiedział się Daniel Łukasik, który m.in. przyznał, że zawalił przy golu dla Rosenborga, co wynikało z jego zmęczenia. A pamiętajmy, że chłopak walczył tam za dwóch. Konkretnie za siebie i za Radovicia. Tego dnia minął rok od dnia, w którym wykopaliśmy Spartaka Moskwa z pucharów. Czekamy na powtórkę w Trondheim, gdzie Janek Gol strzeli mniej więcej tak. I wsio! Swoje pierwsze urodziny obchodziła zaś Natalka Dobrzyńska, córka wiecie kogo :-).

Niedziela. Legioniści, jak to pisała potem prasa, rozbili GKS Bełchatów. Wprawdzie skończyło się jedynie na dwubramkowym zwycięstwie, ale przychylni Legii dziennikarze (czyt. lizusy) od razu odtrąbili nie wiadomo jaki sukces. Wielka bełchatowska wiktoria nie obeszła się bez strat. W trakcie meczu kolano skręcił świetnie grający Ivica Vrdoljak i wiele wskazuje na to, że w rewanżu z Rosenborgiem zagra Janusz Gol. Stąd już tylko krok do wypełnienia naszego redakcyjnego scenariusza. I pamiętajcie, widzimy się na Okęciu! Aeaeao!



Zdjęcie tygodnia

fot. Mishka / Legionisci.com

Chodź smyku do wujka!

Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.