REKLAMA

Musiał: Najlepiej sędziuje się na stadionie Legii

Bodziach, źródło: weszlo.com - Wiadomość archiwalna

Tomasz Musiał jest jednym z niewielu arbitrów w ekstraklasie, który tak bardzo związany jest z jednym klubem - Wisłą Kraków. Mimo to, Musiał przekonuje, że najlepiej prowadzi się mecze przy Łazienkowskiej.

"Ten stadion jest dostosowany do liczby ludzi. Pojawia się ich przeważnie dwadzieścia kilka tysięcy, ale masz wrażenie, jakby cały obiekt był wypełniony, także dzięki bliskości trybun do murawy. Ostatnio też super zrobili na Lechu, bo wyłączyli górne sektory i wszystkich ścisnęli na dolnych. Atmosfera była taka, że w pewnym momencie mnie zagłuszyli i nie słyszałem podpowiedzi asystenta, jak poszła akcja. Nie ma nic lepszego niż ten ryk kilkudziesięciu tysięcy osób. Mnie to niesamowicie nakręca" - mówi w rozmowie z Weszło.

Arbiter jest jednoznacznie kojarzony z Wisłą Kraków, ale przekonuje, że nie ma to wpływu na jego pracę. Jedyny mecz jakiego nie chciałby prowadzić to derby Krakowa. "Moja narzeczona już w Wiśle nie pracuje, ale mój tata i brat – owszem. Moja mama grała tam w siatkówkę, a ja przez dziesięć lat w piłkę, także – nie ma co ukrywać - jesteśmy z tym klubem związani. Ale wychodząc na boisko, myślę o tym, jak najlepiej spełnić swoje zadanie. I naprawdę nie miałbym nic przeciwko, a nawet czułbym się zaszczycony, gdybym mógł sędziować Legię, która zajmuje pierwsze miejsce, z drużyną z trzeciego miejsca. Pomijając fakt, że pewnie nie oddelegowano by mnie do takiego meczu, byłoby to super spotkanie do prowadzenia i kompletnie by mi przez myśl nie przeszło, którą lokatę zajmuje Wisła. Teoretycznie mógłbym też prowadzić derby Krakowa, mimo że jestem z tego miasta, ale akurat w tym przypadku bym się nie zgodził. To jedyny mecz, którego bym nie poprowadził" - mówi weszlo.com.

Musiał przekonuje, że nikt nie zarzuca mu stronniczości. "Czasem w formie żartów trener Skorża wspomniał coś o Wiśle, ale zawsze po meczu podchodził podziękować. Trudno się wypierać, że cała rodzina jest związana z Wisłą – gramy w otwarte karty, ale nie przekłada się to na moje mecze w ekstraklasie.

"Fajnie żartuje się z Kuciakiem i Żewłakowem. Kiedyś stoimy sobie w tunelu, a na półpiętrze było kilka hostess. Kuciak mnie potrącił i kiwnął głową, żebym na nie popatrzył. Rozglądam się, patrzę, przychodzi Żewłakow z bardzo poważną miną i: 'panie sędzio, ja to bym jednak proponował, żeby pan się skupił na meczu'. Dobrzy jajcarze" - opowiada.


Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.