REKLAMA

Za słaba obrona przyczyną porażki w Piasecznie

Bodziach - Wiadomość archiwalna

Sam początek meczu w Piasecznie nie zwiastował porażki Legii. Przez pierwszych kilka minut nasi gracze byli nawet stroną przeważającą. Po trzech minutach spotkania, po celnej "trójce" Jaremkiewicza, legioniści wyszli na prowadzenie 5-2. Przez kolejnych kilka minut jeszcze kilkakrotnie wychodzili na prowadzenie... szkoda, że ostatni raz przy stanie 12-10.

Legia fatalną serię zaliczyła w ostatnich dwóch minutach pierwszej kwarty, kiedy od stanu 15-17, pozwoliliśmy rywalom na prowadzenie 24-15, a później - już w drugiej kwarcie nawet 27-15. Straty udało się jednak odrobić. W dalszej części spotkania górą była Legia, która zdecydowanie lepiej grała w obronie i skutecznie w ataku, co doprowadziło do stanu 29-31. Jeszcze na 4 minuty przed przerwą Piaseczno prowadziło tylko trzema punktami i wydawało się, że mecz będzie zacięty do samego końca...

Do przerwy gospodarze prowadzili dziewięcioma punktami, ale mają w pamięci zryw legionistów, byliśmy dobrej myśli. Po przerwie odrabianie strat skończyło się po celnym rzucie Piesia (43-50) i osobistych Nawrota (50-58). Wtedy też nastąpiła kolejna seria błędów w wykonaniu naszej drużyny i niemal bezbłędna gra gospodarzy, którzy wyszli na 19-punktowe prowadzenie! Zbyt łatwo. Nasz zespół popełniał zbyt wiele prostych strat, za słabo wykonywał osobiste i to pozwoliło gospodarzom na pewne prowadzenie. Ponadto Piaseczno często trafiało w ważnych momentach za 3 punkty. Tak też było na koniec trzeciej kwarty i przed ostatnią odsłoną spotkania było 81-62 na korzyść gospodarzy.

Legia nie złożyła jednak broni i dobra passa "Zająca" (dwa celne rzuty za 2 i jeden za 3) pozwoliła zmniejszyć straty do 11 oczek (73-84) na 7 minut przed końcem meczu. Szkoda, że ponownie przy stanie -11 (75-86) nie trafił Rafał Piesio, chociaż jeszcze na cztery minuty przed końcem (75-88) nic nie było przesądzone. Błędów rywali nasz zespół jednak nie potrafił wykorzystać - popełniając straty (Nawrot 2), czy pudłując (Nawrot, Zajączkowski). Na dwie minuty przed końcem było już właściwie po zawodach - Piaseczno wyszło na 20-punktowe prowadzenie i nie oddało go do końca.

Legia nie uchroniła się straty setnego punktu - Pietrzak na 9 sekund przed końcem wyprowadził swój zespół na najwyższe w tym meczu prowadzenie 100-75. W odpowiedzi Rafał Piesio trafił za 2 punkty i Legia przegrała 77-100. Szkoda, bo grając lepiej w obronie można było pokusić się o zdecydowanie lepszy wynik.

W barwach naszej drużyny, z powodu kontuzji nie zagrał Tomek Rudko. W trakcie spotkania kontuzji nabawił się Piotr Nawrot. Najdłuższy występ w obecnym sezonie zaliczył Rafał Piesio, który starał się jak mógł. Trenerzy Legii skorzystali w tym spotkaniu z 10 zawodników - nawet na moment na parkiecie nie pojawili się będący w składzie Jaworski i Janiewski. W drużynie Piaseczna nie zagrał tylko były legionista - Sebastian Okoła. Krótko zagrał także Michał Wojtyński (12:35 min.), który trafił 4 z ośmiu rzutów z gry, cztery osobiste i zaliczył 4 zbiórki i dwa przechwyty.

Zdecydowanie najlepszym graczem w drużynie gospodarzy był Dominik Majewski - zdobywca 27 punktów (10/20 z gry). Legioniści nie byli w stanie upilnować także Andrzeja Paszkiewicza, który znany jest z rzutów za trzy punkty i przeciwko Legii trafił 4 z 8 rzutów zza linii 6,75 metra.

Po sześciu kolejkach Piaseczno zajmuje trzecie miejsce w tabeli, podczas gdy Legia jest druga od końca. Kolejne mecze za dwa tygodnie. Nasz zespół podejmować będzie na Bemowie rezerwy Rosy Radom.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.