Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 9. tydzień z głowy

Qbas - Wiadomość archiwalna

Słaba Legia mocno śpi/ Słaba Legia mocno śpi/ Nikt się jej nie boi/ Na boisku broi/ Nim się zbudzi będzie źle/ Nim się zbudzi będzie źle. Nie tego spodziewaliśmy się po pierwszych wiosennych kolejkach, oj nie tego. Pal już licho stracone punkty, ale styl, w jakim "wojskowi" nie potrafili wygrać ze słabeuszami Dupoklasy przyprawia, jak słusznie zauważył Jan Urban, o ból zębów. Na szczęście, inne zespoły tzw. czołówki są równie beznadziejne i nasze dzielne chłopaki jeszcze są liderami tej naszej ligi "miszczów".

Poniedziałek. Okazało się, że w spotkaniu o Puchar Polski między Legią a Olimpią Grudziądz posędziuje Szrek. W skład trójki sędziowskiej wchodzą jeszcze osioł i kot. W butach.

Wtorek. "Wojskowi" ograli 4-1 dzielnych olimpijczyków i wydawało się, że takiego meczu było im trzeba, by wrócić na właściwe tory. I rzeczywiście – tylko się wydawało. Przed meczem odbyło się oficjalne pożegnanie Tomka Kiełbowicza, który zakończył swą niesamowitą karierę. Niesamowitą, bo aż trudno uwierzyć, by tak piłkarsko ograniczony zawodnik przez 14 lat grał w czołowych polskich klubach. Niemniej, "Kiełbie" należy oddać, że w pełni wykorzystał swe atrybuty i kolejni trenerzy nie potrafili wyobrazić sobie bez niego drużyny. To prawdziwy znak czasów i symbol mizerii naszej ligi. A na Legię wrócił doping, który tak uskrzydlił naszych, że do przerwy przegrywali 0-1. Może za głośno było? W sumie, to już nie wiadomo, czego im jeszcze trzeba, by w końcu grali na miarę oczekiwań.

Środa. Robert Małek, ulubieniec trybun przy Łazienkowskiej, znalazł się czołówkach sportowych serwisów i gazet w całej Polsce. W trakcie meczu Pucharu Polski Śląska z Flotą arbiter, jak to ładnie napisano, miał naruszyć nietykalność cielesną pana piłkarza Sebastiana Olszara. Łowcy sensacji byli bardziej bezpośredni: Małek uderzył Olszara! Olaboga, dobrze, że tylko uderzył. Mógł przecież zabić! Olszar, najwyraźniej z bólu, całkiem ogłupiał i przed kamerami nazwał Małka bandytą. Ten zaś poczuł się publicznie pomówiony i pozwał piłkarza do sądu. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wygra. I tak dwaj trzeciorzędni członkowie kabaretu "Polska Piłka" zostali na krótko aktorami pierwszego planu. Teraz Małka zawiesił PZPN, a Olszar może się dalej radośnie kopać po czole.

Czwartek. Na koniec transferowego okienka pojawiła się piękna, choć absurdalna plotka. Jednak sam fakt jej zaistnienia (w naszej ulubionej gazetce na "F") pozwolił puścić wodze fantazji i wyobrazić sobie Janusza Gola i Michała Kucharczyka w składzie Lecha. Niestety, byłoby to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Przyznam szczerze, że do niedawna myślałem, że Gol jest autystyczny i dlatego wiele rzeczy do niego nie dociera, wielu nie rozumie i stąd jego niezrozumiałe działania na boisku. Ale nie. Prawda okazała się bardziej prozaiczna – Janusz po prostu nie słyszy na lewe ucho. Jak się do niego krzyczy z prawej, to jeszcze coś tam doleci, ale z lewej to już kaplica. Przyjrzyjcie się kiedyś. Natomiast "Kucharz" właściwie nigdy nie grał dobrze i można by powiedzieć, że już nawet nie rokuje, gdyby nie przykład Maćka Rybusa, który po dwóch fatalnych sezonach w końcu "odpalił". Wszyscy widzieliśmy w Michale nowego Kowalczyka, gdy 2,5 roku temu strzelił bramkę Lechowi, a potem sezon zakończył z dorobkiem 8 trafień w lidze i Pucharze. Mówi się, że to urodzony napastnik i jego miejsce jest w ataku. Problem w tym, że Michał swych szans w napadzie nie wykorzystuje. Wciąż ma potencjał, ale najwyższy czas, by zaczął z niego korzystać. Tymczasem nawet w Legii konkurenci do miejsca w składzie są parę dobrych kroków przed nim. Michał, pobudka! Pora odłożyć wędkę i się ogarnąć!

Piątek. Brzyski stwierdził, że dla Bełchatowa remis przy Łazienkowskiej będzie sukcesem, a nasze mordeczki takiego scenariusza nie dopuszczają. Może gdyby dopuszczali, to nie wyszliby na boisko z przekonaniem, że mecz i tak sam się w końcu wygra?

Weekend. Postarajmy się znaleźć pozytywy po tragifarsie w wykonaniu naszych zawodników w potyczce z GKS. Przede wszystkim więc było to pierwsze spotkanie Legii w rundzie wiosennej Dupoklasy bez porażki. Po drugie, milusińscy w końcu nie stracili bramki. A to dopiero po raz szósty w lidze. Po trzecie, nikt już z zespołu nie odejdzie, więc teoretycznie gorzej być nie może. No i najważniejsze – trener Urban wypowiedział sakramentalne: "Wypada przeprosić kibiców". Obyśmy tylko nie doczekali czasów, gdy po porażce usłyszymy, że liga będzie ciekawsza, bo to będzie prawdziwy początek końca. A w rubryce "Ulubieńcy lat minionych" swe pierwsze chwile chwały przeżywa Jan Mucha, który po prawie trzech latach pobytu w Evertonie zaliczył debiut w Premiership. Oklasky. Inna sprawa, że Tim Howard jest cyborgiem. A co Mucha może przy cyborgu?

Zdjęcie tygodnia

fot. Mishka / Legionisci.com

Właściwa flaga na właściwym miejscu!

Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.