fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Kto ponosi winę za brak kibiców Górnika?

Woytek, źródło: Legionisci.com / Legia.com / Roosevelta81.pl - Wiadomość archiwalna

Piątkowego meczu Legii z Górnikiem nie obejrzeli fani z Zabrza, którzy napotkali ogromne trudności przy wejściu na stadion stołecznej drużyny. W poniedziałek zarząd Górnika ma wydać oświadczenie w tej sprawie. "W ciągu dwóch godzin na sektor weszło 240 osób" - mówi roosevelta81.pl dyrektor ds. bezpieczeństwa Górnika Tomasz Milewski. Głos zabrał także Bogdan Kuzio z Legii, który uważa, że kibice gości przybyli na stadion za późno.

Kibice Górnika przyjechali do stolicy pociągiem specjalnym, który opóźnił się 30 minut, ale o godzinie 19 pierwsza grupa dotarła przed stadion Legii. W tym momencie do rozpoczęcia spotkania pozostały niecałe 2 godziny.

"Policja spowodowała tak długie wchodzenie kibiców. Bramofurty i ochrona były przygotowane, ale puszczano grupki po 10 osób i to sprawiło, że w ciągu dwóch godzin na sektor weszło 240 kibiców. Poza tym, dyrektor ds. bezpieczeństwa Legii nie odpuszcza i jest bardzo drobiazgowy, co wydłuża cały proces wchodzenia. Trudno to ocenić, ale ostatnio w Poznaniu była jeszcze większa grupa fanów i wchodziła krócej" - mówi dyrektor ds. bezpieczeństwa Górnika Tomasz Milewski.

W zaistniałej sytuacji kibice, którzy dostali się na obiekt, postanowili solidarnie go opuścić. Według niektórych informacji, na bramkach kontrola była tak drobiazgowa, że kibice musieli ściągać buty i zostawiać własny prowiant.

Bogdan Kuzio, dyrektor biura zarządu Legii, odpowiedzialny za bezpieczeństwo uważa, że problemem było spóźnienie zabrzan i gdyby pojawili się bez opóźnień, to wszyscy zdążyliby wejść przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
"Służby ochrony przeprowadzały standardową procedurę kontrolną. Ok. godziny 20:30 kibice, którzy zostali już wpuszczeni na sektor gości wyszli ze stadionu. Głównym zarzutem było to, że nie wszyscy zostaną wpuszczeni na stadion przed rozpoczęciem meczu. Zwracano uwagę także na zbyt małą ilość bramek. Ilość bramek nie decyduje o szybkości wpuszczania na sektor – kluczowa jest procedura kontrolna, więc gdyby zabrzańscy fani pojawili się bez opóźnień, z pewnością wszyscy zdążyliby wejść przed pierwszym gwizdkiem. Zgodnie z ustaleniami z Górnikiem, nasza ochrona była gotowa na przyjęcie Kibiców z Zabrza już o godz. 18:00" - mówi na łamach legia.com Kuzio.

Niestety, to kłóci się z ostatnią uchwałą Polskiego Związku Piłki Nożnej (uchwała nr II/85 z dnia 20 lutego 2013), wg której kibicom gości musi zostać zapewnione wejście w ciągu 60 minut:
"Klub drużyny gospodarza jest zobowiązany zaplanować i przygotować logistycznie wejście (system kanałów wejściowych / kołowrotków oraz ich obsługa przez stewardów - członków służb informacyjnych i porządkowych) na sektory przeznaczone dla zorganizowanej grupy kibiców drużyny klubu gościa tak, aby proces kontroli dostępu, w tym przeglądania zawartości odzieży i bagażu mógł być maksymalnie usprawniony i zorganizowany w możliwie najkrótszym okresie czasu, jednakże nie dłuższym niż 1 godz. (60 minut).

Kibice Górnika relacjonują, że pierwsza grupa dotarła na stadion dwie godziny przed meczem. Czekał tam na nich kordon policji, armatka wodna oraz barierki z przejściem o szerokości max. 1 metr, przez które wpuszczane były 10-osobowe grupki. Następnie na kibiców czekały dwa kołowrotki i dwie listy z nazwiskami oraz brama z dwoma bramofurtami, gdzie skrupulatnie sprawdzane były PESEL-e. Ich zdaniem to doprowadziło do tego, że w ciągu dwóch godzin na stadion weszło ok. 300 osób.

"Przeciągające się wpuszczanie i ścisk, w jakim trzymani są kibice Górnika doprowadzają do bardzo napiętej atmosfery przed stadionem, policja używa pałek i gazu łzawiącego, jeden z organizatorów wyjazdu zostaje zagazowany i spałowany przez policję po tym, jak przez megafon próbował zorganizować sprawniejsze wejście całej grupy... Na kilka minut przed rozpoczęciem meczu na sektorze gości kibice podejmują kolejną już w tym sezonie decyzję 'jak nie wchodzą wszyscy, to nie wchodzi nikt' i opuszczają trybuny Legii... przed stadionem przez cała pierwszą połowę prowadzony jest doping" - relacjonują zabrzanie.

Kibice Górnika uważają, że wejście na Legię nie zmieniło się w ogóle od 2010 roku, oprócz tego, że za pierwszym razem depozytem był kosz na śmieci, a w piątek budka zbliżona wyglądem do kiosku.
"Taki postęp technologiczno-logistyczny zanotowały władze Legii Warszawa oraz dyrektorzy ds. bezpieczeństwa na stołecznym obiekcie w ciągu dwóch lat..." - kończą relację wyjazdowcy.

Do działań ochrony i policji odniósł się Bogdan Kuzio: "Chciałbym podkreślić, że nasza ochrona nie podjęła żadnych działań poza standardową kontrolą uprawnionych do wejścia na stadion. Decyzję o interwencji podjęła Policja w związku z narastającymi negatywnymi emocjami wśród Kibiców Górnika Zabrze oczekujących na wejście w okolicy Kanałku Piaseczyńskiego" - powiedział na łamach legia.com.

Natomiast Milewski dodał, że spottersi towarzyszący kibicom usiłowali interweniować u kierownictwa stołecznej policji, ale nie przyniosło to efektu. - O sprawie jeszcze tego samego dnia zawiadomiłem PZPN i Ekstraklasę SA. Dodam, że Legia była dobrze przygotowana organizacyjnie do tego spotkania, ale to nie organizator spotkania decyduje o tym, co się dzieje poza stadionem - powiedział dyrektor ds. bezpieczeństwa Górnika Zabrze.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.