Tomasz Jaremkiewicz - fot. Gacek
REKLAMA

Twarda obrona, skuteczny atak i... po Wiśle

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Tradycyjnie w poniedziałek, po obejrzeniu meczu naszej drużyny, przystępujemy do krótkiej analizy. Legia w Krakowie wygrała pewnie, ale początek nie należał do najlepszych. W pierwszej kwarcie nasz zespół popełniał sporo prostych błędów, rzucał niecelnie i grał nerwowo. Do tego już w szóstej minucie gry parkiet musiał opuścić Tomek Jaremkiewicz, któremu czoło rozwalił Jacek Sulowski.



Jaremkiewicz do szpitala
Wszystko zaczęło się od niecelnego podania Holnickiego do Nowerskiego i Wisła rozpoczęła szybki atak spod własnego kosza. Rozpędzony Sulowski wpadł na zawodnika Legii, taranując go, przy okazji dogrywając piłkę do Jakuba Dwernickiego, którego faulował Nawrot. Sędziowie za przewinienie w ataku nie ukarali Sulowskiego, a Jaremkiewicz z rozciętym czołem musiał się udać do szpitala na szycie. Tymczasem sędziowie odgwizdali faul niesportowy Nawrotowi. Po chwili przewaga Legii (2-7) stopniała do jednego punktu (6-7). Po kolejnych niecelnych rzutach Wojtyńskiego, Nędziego i stracie Nawrota, Wisła wyszła na drugie w tym meczu prowadzenie. Tuż przed końcem pierwszej kwarty Michał Świderski celnym rzutem za 3 doprowadził do remisu 12-12, ale już kilka sekund później, w ostatniej akcji pierwszej odsłony spotkania, Dwernicki wyprowadził wiślaków na 2-punktowe prowadzenie.

Wciąż niewielka przewaga
W drugiej kwarcie Legia przeważała, ale nie potrafiła odskoczyć rywalom na więcej niż 4 punkty. W pierwszych minutach tej kwarty za 3 trafiali Świderski, Zajączkowski i Wojtyński. Po stronie Wisły punktował głównie Dwernicki, który skutecznie egzekwował rzuty osobiste, a także trafił za 3. Kolejna "trójka" Świdra, w 15 minucie spotkania wyprowadziła Legię na prowadzenie 26-21. Niestety w kolejnych akcjach pudłowali kolejno Świder, Nawrot, Rudko, Nowerski i Zajączkowski i zamiast powiększyć przewagę lub choćby utrzymać ją, Wisła doprowadziła w 18 minucie do wyrównania. Do końca pierwszej połowy Legia to wychodziła na prowadzenie, to goście wyrównywali. Tylko jedna z akcji była "trójkowa" (Świderski) i dzięki temu Legia do przerwy prowadziła jednym punktem 33-32. Pewnie, mogło być jeszcze lepiej, bo "Świder" próbował pójść za ciosem i w ostatniej akcji raz jeszcze rzucał trójkę, ale tym razem nieskutecznie.

"Bąku" odpalił
Po zmianie Wisła, po jedynej celnej trójce Sulowskiego w meczu, wyszła na prowadzenie 35-33. Przez kolejnych kilka minut prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. I chociaż z obu stron nie brakowało prostych błędów, mniej popełniała ich Legia. Do tego w ostatnich minutach trzeciej kwarty odpalił "Bąku". Wojtyński w dwóch kolejnych akcjach trafiał za 3 punkty i wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 47-44. W ostatnich akcjach tej części gry rzucał Zajączkowski. Po dwóch niecelnych rzutach, ten ostatni, na kilka sekund przed końcem III kwarty, okazał się celny i przed decydującą partią meczu legioniści prowadzili 50-46.

Nie ma wątpliwości, kto jest lepszy
Początek czwartej kwarty zadecydował o tym, że Legia odskoczyła rywalom wyraźnie i chyba nikt nie miał już wątpliwości, kto tego dnia zgarnie pełną pulę. Spora w tym zasługa Michała Wojtyńskiego, który trafił dwie kolejne trójki i wyprowadził Legię na 10-punktowe prowadzenie. Nasi gracze chcieli pójść za ciosem i za 3, tyle że niecelnie, rzucali jeszcze Nawrot i Zajączkowski. Wisła starała się do końca, ale Legia była już nie do zatrzymania, tym bardziej, że Wojtyński poczuł moc. Po dograniu Holnickiego, po raz kolejny "skaleczył" trójką krakowian, a po trafieniu Nawrota było już 14 punktów przewagi na 5 minut przed końcem.

Ze strony Wisły raz za razem wynik odrabiać próbował Dwernicki (w IV kwarcie trafił parę trójek, w całym meczu 5), ale na 3 minuty przed końcem sędziowie odgwizdali mu przewinienie techniczne na Łukaszu Zajączkowskim. "Zając" ze stoickim spokojem wykorzystał wszystkie cztery rzuty wolne, a po rozegraniu piłki z boku celnie za 3 trafił Wojtyński. W 38 minucie było po celnym rzucie wolnym Legia osiągnęła najwyższe prowadzenie w meczu 78-61. Wisła próbowała szybko kończyć swoje akcje rzutami za 3, ale na nic to się zdało. Legioniści tymczasem spokojnie dowieźli wygraną do końca, którą jeszcze w efektowny sposób zwieńczył wsad Damiana Cechniaka. Legia zasłużenie zwyciężyła przy Reymonta 82-65 i tym samym zaliczyła trzecie zwycięstwo z rzędu przed fazą play-off.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.