Piotr Bakun - fot. Hagi
REKLAMA

Bakun: Przegraliśmy przez proste błędy, głównie osobiste

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Piotr Bakun: Zabrakło nam wszystkiego, w tym sensie, że zabrakło nam prostych, małych rzeczy rzemiosła koszykarskiego. Pierwszy wskaźnik, który rzuca się w oczy to są osobiste 12/25. Na takim procencie rasowy zespół nie może grać. Graliśmy nierówno, Jaworzno było lepiej zorganizowane. Trzeba powiedzieć, że nasz zespół bardzo walczył.
Na początku nam nie szło, potem wróciliśmy do gry. Uważam, że przegraliśmy małymi, prostymi błędami, w tym wypadku osobistymi. To była katastrofa.

Dlaczego tak wyraźnie przegraliście pierwszą kwartę?
To jest play-off, nie można tak powiedzieć, że ona była słaba i dlaczego. Ludzie się biją, jedni trzymają nerwy na wodzy, inni nie. Nie udało się, weszliśmy słabiej w mecz, nie trafiliśmy paru rzutów, parę piłek poleciało nam za kołnierz. Zbyt nerwowo zaczęliśmy.

Do końca wierzyliście w wygraną? Wydawało się, że brakuje Wam czasu, żeby dojść Jaworzno.
- To nie jest kwestia wiary, gra się do końca. Ja bym chciał, żeby Legia zawsze grała do końca, niezależnie od wyniku, bo to się należy naszym kibicom.

Jaworzno czymś zaskoczyło?
- Nie. Grali lepiej. Czasem mocniej bronili. Nikt nie powie, że pomiędzy zespołami była jakaś wialka różnica. Spotkały się dwa równorzędne zespoły. Oni popełnili po prostu mniej błędów.

Kilka razy dochodziliście Jaworzno, wychodziliście na prowadzenie, ale nie udało się odskoczyć.
- To jest to. Zabrakło nam paru wolnych, jakiegoś rzutu spod kosza i tak się przegrywa zawody.

Wcześniejszy przyjazd na miejsce [Legia wyjechała po piątkowym treningu] pomógł Wam?
- Na pewno. Zespół był świetnie przygotowany mentalnie, zrobili kawał dobrej roboty. Widać było, że są gotowi. Pełny profesjonalizm jeśli chodzi o organizację całego wyjazdu, z hotelem, spaniem, salą. Nie możemy się do niczego przyczepić. Włodarzom klubu można tylko serdecznie podziękować za to co zrobili.

Dlaczego krócej grał dziś Tomek Jaremkiewicz? Słabsza forma?
- Tomek grał 10 minut, nie oddał rzutu. Nie czuł się na siłach. On jest chory, jest na antybiotyku, to mogło mieć jakiś wpływ na jego stan.

Michał Wojtyński był zdjęty w końcówce, dlatego że za dużo rzucał?
- Bąku w pewnym momencie oszalał. To jest chłopak, który jeśli trafia to ok, ale są momenty, kiedy on nie wyczuwa kiedy powinien rzucać, a kiedy nie powinien rzucać i oddać piłkę.

Gdy już wszedł na 3 minuty przed końcem na parkiet, było już chyba za późno.
- Tu ktoś trafił wolne, "Zając" trafił trójkę, "Hol" rzucił trójkę. To nie było tak, że my się zamykamy na jedną osobę. Michał odpoczął chwilę i wszedł w grę. Myślę, że nie można mówić za późno, nie za późno. Może mógł chwilę wcześniej, ale z ławki wyglądało to tak, że był w grze i sytuacja na boisku determinowała rzuty.

Jak można, tak na gorąco ocenić ten sezon w wykonaniu Legii?
- Na gorąco jest trudno, bo porażka boli. Nienawidzę przegrywać, nie umiem przegrywać. Na tę chwilę mam same złe odczucia. Jeśli natomiast się uspokoić i głębiej zastanowić nad tym, to zaczęliśmy sezon bodajże od 0-5, czy 0-6 z pucharowym meczem i podnosiliśmy się powoli. Zarząd klubu był cierpliwy, nie robił żadnych nerwowych ruchów. Mieszał się nam trochę zespół, później zespół się wykrystalizował. Jesteśmy w finale ligi. Jest wiele zespołów w naszej lidze, które chciałyby skończyć na naszym miejscu.

Z perspektywy czasu, zawodnicy którzy odeszli, jak Pawlak, czy Janiewski, przydaliby się później?
- Skoro odeszli, to by się nie przydali.

Rozmawiał Bodziach


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.