Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 27. tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Nie ma co się usprawiedliwiać przerwą w rozgrywkach, „KO” nie pojawiało się w czerwcu w ogóle w wyniku tzw. przyczyn niezależnych, ale nie wracajmy do tego. Wracamy, bo start nowego sezonu tuż tuż. Tymczasem lipiec zaczął się bardzo obiecująco. Legioniści, po dwóch zwycięstwach, wygrali turniej Deyna Cup, ale najbardziej cieszy, że pokazali się z dobrej strony i grali co najmniej przyzwoicie. Oj, fajnie to wygląda i jesienią możemy sobie pośmigać po Europie w jakiejś fazie grupowej.

Poniedziałek. Na zgrupowaniu w Austrii pojawił się Dossa Junior, szwagier innego nowego legionisty Helio Pinto, choć obaj gubią się w zeznaniach i nie do końca wiadomo, który ożenił się z czyją siostrą (choć prawda jest taka, że to pismaki wszystko pomieszały). W każdym razie, obaj Portugalczycy oczywiście chcieli razem zamieszkać w hotelu. Pojawił się jednak problem, gdyż Helio Pinto mieszkał wcześniej z Rafaelem Augusto. Biedny Brazylijczyk zaczął rozpaczać, że zostanie sam. Portugalczykom zrobiło się go żal i wybłagali kierownik drużyny, by załatwiła im większy pokój. Bardzo ładnie z ich strony, nie sądzicie?

Wtorek. Okazało się, że mimo szumnych zapowiedzi Bartek Bereszyński nie trafi do Benfiki Lizbona. Trudno powiedzieć, czy to dobrze dla Legii, bo 2 miliony euro to wciąż duże pieniądze, tym bardziej za nieopierzonego piłkarza. Dla Bartka zaś to na pewno bardzo źle, bo po jedynej udanej rundzie w życiu trafiłby do czołowej europejskiej drużyny. Źle również dla Kuby Rzeźniczaka, któremu ubyłby jeden konkurent do gry w pierwszym składzie i rywalizowałby tylko ze swoim kumplem Łukaszem Broziem. A już najgorzej dla Mariusza Piekarskiego. Z jego wypowiedzi wynika bowiem, że bardzo się stara sprzedać gdzieś „Beresia” i choć wydawało się, że mu się udało, to będzie się musiał jeszcze solidnie napracować, by zarobić. Taka niewdzięczna to robota.

Środa. W sparingu Legia przegrała ze Spartą Praga, a trener Urban tłumaczył potem, że nie zagraliśmy w najsilniejszym składzie. Na boisko wyszli Kuciak, „Bereś”, „Jodła”, Bravo, „Wawrzyn”, „Rado”, Pinto, Ivo, „Furmik”, „Kucharz” i „Sagan”. Poza Bravo, wszyscy pozostali to jednak czołowi zawodnicy naszego zespołu. A Sparta to już nie ta firma, co jeszcze parę lat temu. Zresztą, to nie wstyd przegrać w sparingu i nie trzeba się z tego tak tłumaczyć.

Czwartek. W wywiadzie udzielonym naszej redakcji „Nieznani Sprawcy” podzielili się swymi spostrzeżeniami z poprzedniego sezonu. Nie wnikając w szczegóły dwie kwestie są oczywiste – miniona runda była najlepszą w historii grupy, a ultrasowanie staje się coraz bardziej skomplikowane, bo niemal wszystko już było i byle czym nie da się już zadowolić odbiorców. W każdym razie – naprawdę dobra robota panie i panowie spod znaku „NS”.

Piątek. Kolejny piłkarz myśli, by zakończyć karierę w Legii. Po Miro Radoviciu, teraz i nasz kapitan Ivica Vrdoljak wspomniał o takiej możliwości. Z jednej strony może być to tylko takie mydlenie oczu, ale z drugiej to jednak miło, że zawodnicy czują się dobrze przy Łazienkowskiej. Jest jeszcze i inne pytanie: jak długo Legia będzie chciała ich trzymać?

Weekend. Wiadomo – Deyna Cup! W dużym skrócie – wciąż na takie wydarzenia przychodzi za mało osób. Na „Żyletę” powrócił „Staruch”, który wycisnął z fanatyków siódme poty. Nasi piłkarze w niezłym stylu wygrali, poziom był taki sobie. Długimi okresami było bardzo nudno, ale i tak fajnie, że mamy taki turniej. Oby był to początek nowej, pięknej, świeckiej tradycji! Szkoda tylko, że spiker (ale nie W. Hadaj), dwukrotnie palnął klasycznego Szpakowskiego. I w sobotę, i w niedzielę bredził, że Alex Gorgoń z Austrii Wiedeń to syn Jerzego Gorgonia. Zgadza się, że Alex, i że Gorgoń, i że Austria Wiedeń, i że syn, ale syn Wojciecha Gorgonia, który nigdy nie był Jerzym. Panie spikerze, kompromitacja.

Nie zapominamy też o rubryce „Ulubieńcy lat minionych”, gdzie tym razem ponownie zaglądamy do Srdji Kneżevicia. „Sergio” do swego okazałego dorobku (sprawdźcie ile on ma koncie pucharów i mistrzostw!) dorzucił nie lada wyczyn, bo z ogórkową ekipą utrzymał się w najwyższej klasie rozgrywkowej Izraela. Zawsze cieszą nas sukcesy byłych legionistów. Tym razem radość jest jednak wyjątkowa, bo i Kneżević, był wyjątkowym zawodnikiem. Kosztował 400 tys. euro, a zagrał w 4 meczach Dupoklasy. Wychodzi więc po 100 tys. euro za jeden mecz. Co by nie było, tak drogiemu gościowi należy się szacunek.

Zdjęcie tygodnia


Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.