fot. Piotr Galas
REKLAMA

Relacja z trybun: Mistrza już mamy, na Ligę Mistrzów czekamy!

Hugollek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Aż 23,5 tysiąca osób zdecydowało się w środowy, bardzo parny i wręcz tropikalny, wieczór wspierać legionistów w rewanżowym meczu 3. rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. Mimo że pot lał się strumieniami, kibice starali się dawać z siebie wszystko, by pomóc drużynie w awansie do ostatniego etapu eliminacji, który jednocześnie gwarantuje grę w fazie grupowej Ligi Europy, czyli dawnego Pucharu UEFA.

Trzeba przyznać, że szanse na wywalczenie promocji do kolejnego etapu eliminacji Ligi Mistrzów były spore. Cenny remis 1-1, jaki w ubiegłym tygodniu nasi futboliści uratowali w Norwegii, stawiał ich w rewanżowym spotkaniu na stadionie im. marszałka Józefa Piłsudskiego w roli faworyta. Nawet bezbramkowy remis wystarczałby, abyśmy cieszyli się z kolejnej rundy eliminacyjnej i ten plan minimum został wykonany.

Przy gnieździe pojawiła się nowa duża flaga na kiju z symbolem naszej trybuny. Trzeba przyznać, że prezentowała się okazale. Szkoda jedynie, że nie jest dwustronna. "Staruch" natomiast starał się nas nakręcić na głośny, fanatyczny, trwający przez pełne dziewięćdziesiąt minut doping. "Pamiętajcie, wszystko jest w waszych gardłach" – napominał. Wtórował mu legijny spiker Wojciech Hadaj, który mówił nam, że w tym meczu nie ma czasu na odpoczynek i że musimy wspierać naszą drużynę przez obie połowy rywalizacji.

W sektorze gości zasiadło ok. 50 osób. Wywiesili dwie małe flagi i nie prowadzili zorganizowanego dopingu. Czasem tylko coś pokrzyczeli.



Po "Mistrzem Polski jest Legia" przypomnieliśmy naszym piłkarzom, że w tym meczu liczy się dla nas tylko zwycięstwo. Rewelacyjnie wychodziło nam śpiewanie "Tylko Legia, ukochana Legia". Nasz gniazdowy dba o urozmaicenie repertuaru, więc pojawiły się "W pociągu jest tłok", "Niepokonane miasto" czy "Od kołyski aż po grób". Zatańczyliśmy także naszego walczyka "Labada". Zapytaliśmy również cały stadion o to, kto wygra mecz.
Mimo że bezbramkowy remis wystarczał nam do upragnionego awansu, cały czas staraliśmy się zmotywować piłkarzy do walki na boisku i strzelenia bramki, by znaleźć się w kolejnej rundzie Champions League w ładnym stylu. "Legia, Legia, Legia, Legia gol!", "Jesteśmy z wami, hej Legio jesteśmy z wami!" czy "Legia gol, Legia gol, Legia gol" – niosło się przy Łazienkowskiej. Wykonaliśmy również "Warszawę" i "Za nasze miasto". Pod koniec pierwszej połowy na Żylecie pojawiła się mała sektorówka - koszulka z napisem "Królewskie".

Nasza nadzieja pokładana w Legii i chęć doświadczenia podobnych emocji jak niecałe dwadzieścia lat temu powodowały, że niektórzy częściej koncentrowali się na poczynaniach naszych zawodników na murawie niż aktywnie uczestniczyli w dopingu. Kilka razy mieliśmy problem zgrania się z bębnami. Trzeba nad tym jeszcze trochę popracować. Mimo wszystko, było bardzo dobrze.

Drugą połowę rozpoczęliśmy naszym hymnem, po czym daliśmy piłkarzom do zrozumienia, że bezbramkowy wynik nas nie satysfakcjonuje. Było również długie "Ceeeee...". Odśpiewaliśmy też m.in. "Gwizdek sędziego", "Moja jedyna miłość", złodziejsko-przemytniczy hymn stolicy, "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina" oraz "Niepokonane miasto". Co jakiś czas próbowaliśmy demotywować piłkarzy Molde, przenikliwie gwiżdżąc, gdy ci wyjątkowo długo utrzymywali się przy piłce. A kiedy pojawiły się bluzgi, z głośników rozległ się nowy apel odnośnie nieużywania słów powszechnie uważanych za obraźliwe.

Patrząc na poczynania naszych zawodników na boisku, gołym okiem dało się zauważyć, że ci opadali z sił. Również doping z minuty na minutę nieco słabł. Gdy w 80. minucie czerwoną kartką ukarany został Emmanuel Ekpo, trochę odżyliśmy. Wierzyliśmy, że z przewagą jednego piłkarza Legia będzie w stanie zdobyć zwycięską bramkę. "Będziemy teraz śpiewać piosenkę, przy której padają gole" – mówił do nas "Staruch". I chociaż krzyczeliśmy z całych sił "Hej Legia gol", bramki nie było.

Gdy rumuński sędzia odgwizdał koniec "wymoldowanego" rewanżu, spiker Legii wpadł w "histerię radości", ogłaszając wielokrotnie, że już na pewno jesteśmy w fazie grupowej Ligi Europy. My jednak cieszyliśmy się z awansu do kolejnej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Podziękowaliśmy jeszcze piłkarzom za awans i zaintonowaliśmy "Mistrza już mamy, na Ligę Mistrzów czekamy".

Pod koniec sierpnia przekonamy się, czy po 20-tu latach ponownie będziemy cieszyć się z gry w Lidze Mistrzów. W najbliższy piątek poznamy rywala, z którym legionistom przyjdzie się zmierzyć w czwartej rundzie eliminacyjnej. Na razie Ligę Europy już mamy, ale z pewnością na Ligę Mistrzów czekamy ;)

Podobnie jak w przypadku meczów z The New Saints, trener drużyny gości, był pod dużym wrażeniem naszego dopingu. "Miło będę wspominał nasz pobyt w Warszawie. Osobna sprawa to kibice Legii. Oni są niesamowici. Świetnie się gra przy takim dopingu. Klub powinien być z nich dumny. Przekażcie ode mnie kibicom, że świetnie wywiązali się ze swojej roboty" – powiedział na pomeczowej konferencji Ole Gunnar Solskjær. Co by nie mówić, facet klasę ma.

Już w sobotę przyjdzie nam się wybrać za Legią na ligowe spotkanie do Chorzowa. Ruch przyznał warszawiakom tysiąc wejściówek.

Frekwencja: 23677
Kibiców gości: 53
Flagi gości: 2

Doping Legii: 8
Doping Molde: 0


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.