fot. 2010-11-03 katemoka - fot. Legionisci.com
REKLAMA

Kątem oka - 36. tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Cóż za przyjemny tydzień za nami. Można było odpocząć od ligi, bo jak na nią nie mogliśmy się doczekać, to tak szybko nas wymęczyła. Oczy całego kraju zwrócone były więc na reprezentację, która i tym razem nie zawiodła oczekiwań wszystkich sympatyków znanej przyśpiewki o tym, że nic się nie stało. Prawdziwym hitem było jednak co innego. Na boiska Dupoklasy wróci ON.

Poniedziałek. Ruszył rok szkolny, a wraz z nim akcja bandytów z warszawskiego Ursusa, którzy zachęcali uczniów do intensywnego wysiłku intelektualnego i fizycznego pod wzniosłym hasłem „gwałcić, mordować!”, czy jakoś tak…

Ten niesłychany przykład zwyrodnienia i upadku obyczajów nie przeszedł bez echa w stołecznych mediach, które nie mogły się nadziwić kibolom. My to również odnotowujemy i… gratulujemy ekipie Ursusa! Brawo k…!

Wtorek. Dominik Furman ocenił, że Legię stać na awans z grupy w Lidze Europy. Jeszcze niedawno było nas stać na awans do Ligi Mistrzów z tym, że m. in. przez błąd „Furmika” w niej nie zagramy. Nie mam zamiaru znęcać się nad młodym pomocnikiem, ale jednak nie ma on, tak to nazwijmy, szczęścia do gry w pucharach. Rok temu nawalił w Trondheim, teraz popełnił brzemienny w skutkach błąd w Warszawie. Na szczęście ciągle w tych pucharach gramy, a Dominik tyje w doświadczenia. To dla niego teraz najważniejsze. Bo on, w przeciwieństwie do Ivo Vrdoljaka, jeszcze się uczy i zdarzyć się może, że stawka meczu go przerośnie. Ivicy zaś nie bronią już nawet wyniki i jego nie da się wytłumaczyć, jak też nie da się mu nic wytłumaczyć, bo on ostatnio wszystko wie najlepiej. Dobrze byłoby jednak, gdyby nasz kapitan przemyślał sobie jak gra, a raczej człapie i po prostu wziął się w garść. Dla naszego wspólnego dobra. Rozumiemy się?

Środa. Po paru dniach wolnego do treningów wrócili legioniści, ale trener Urban miał do dyspozycji raptem 12 piłkarzy, z czego dwóch tylko truchtało („Bereś” i „Jodła” vel „Tommy”). Było więc trochę koci, koci łapci, a właściwie to „Kici”. Pan Lucjan Brychczy bowiem cieszy się na szczęście zdrowiem i wciąż zdarza mu się poprowadzić zajęcia z zawodnikami. I oby jak najdłużej!

Czwartek. Bożyszcze. Wulkan intelektu. Strateg. Wspaniały człowiek, wielki piłkarz. Czołowy zawodnik Serie A. Bożyszcze fanów kącika „Ulubieńcy lat minionych”. W skrócie: żywa legenda polskiego futbolu. Błażej Augustyn wraca. I to nie byle gdzie! Wraca do najbardziej utytułowanego polskiego klubu. Górnik Zabrze. Ta firma mówi sama za siebie nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Powszechnie znane są przecież wyczyny górników w międzynarodowych rozgrywkach. I choć w ostatnim ćwierćwieczu szło jakby gorzej, a ostatni awans do europejskich pucharów miał miejsce 19 lat temu, to wszyscy wierzymy, że kto jak kto, ale Błażej ponownie wprowadzi swą nową drużynę na europejskie salony. Aż chciałoby się zakrzyknąć Forza „August”!

Piątek. Kolejny cenny punkt w eliminacjach MŚ zdobyli podopieczni Waldka Kinga. Skoro nie wygrali, to widocznie nie byli w stanie. Przeciw nim stanęli bowiem nie byle jacy gracze z drugiej ligi rosyjskiej, z ligi mołdawskiej, koreańskiej, że o silnej czarnogórskiej nie wspomnę (w końcu rok temu nie lada kłopoty z mistrzem tego kraju miał Śląsk W.). Przełamał się za to „Bobek”, który po zdobyciu bramki uciszał gestami polskich kibiców. Mówi się, że to było prymitywne, chamskie, że świadczy o ogromnych pokładach „sodówki” pod kopułą. A przecież „Bobek” jest tylko po prostu wrażliwym, młodym chłopcem. Tak się przejął gwizdami pod swoim adresem podczas spotkania z Danią, że gdy już udowodnił, że jest wielkim „Bobkiem”, strzelcem trzech bramek (nie wypominamy, jaki inni, złośliwi, że dwie z karnych przeciwko San Marino) w przegranych eliminacjach mundialu, musiał dać upust swemu żalowi. Patrzcie, to ja! „Bobek”! Dokuczaliście mi, a ja znów strzeliłem!

Weekend. Dłużyzna. Nikt nie grał, to pozostało oglądanie skrótów z meczów eliminacyjnych. Tu prawdziwą gwiazdą został pan komentator z Eurosport 2.



Na uwagę zasługuje też Piotr Włodarczyk, jeden z naszych najpopularniejszych „Ulubieńców lat minionych”, który wziął udział w turnieju oldbojów Jana Pawła II (czy jakoś tak). W finale zagrała reprezentacja Polski, były karne, a jedynym pechowcem, który nie trafił do siatki był oczywiście nasz „Włodar”. Głowa do góry Piotrek! Nic się nie stało! Kochamy Cię takim, jaki jesteś!

To było grane



Dokładnie 17 lat temu Legia przegrała z Panathinaikosem w Atenach 2-4. Pamiętacie, co było w rewanżu?

Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.