Sławomir Murowicki w sobotnim meczu Legii z AZS-em - fot. Bodziach
REKLAMA

Pewna wygrana, mimo słabej gry na tablicach

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Mecz Legii z AZS-em Toruń nie był spacerkiem, jak mógłby na to wskazywać końcowy wynik, a sztab szkoleniowy ma spory materiał do przemyśleń, szczególnie pod kątem play-offów. Legioniści zaczęli w składzie Holnicki-Szulc, Podobas, Świderski, Zapert, Cechniak. Mecz rozpoczął się dla Legii nieźle. W pierwszej kwarcie szczególnie dobrze wyglądała gra od 5 minuty.

Wtedy legioniści raz za razem powiększali przewagę - najpierw po akcji 2+1 Cechniaka, następnie po trójce "Świdra", a także skutecznym wejściu pod kosz Podobasa. Po 7 minutach legioniści prowadzili 20-12, a mogło być jeszcze lepiej, gdyby nasi gracze skuteczniej wykonywali rzuty wolne. Już w pierwszej kwarcie na parkiecie pojawił się Bartek Ornoch, który w meczu z Korsarzem pokazał klasę. Tym razem rywale uważnie pilnowali młodego rzucającego Legii, nie dając mu dojść do pozycji rzutowych. Graczem meczu okazał się Arek Kobus, który imponował dynamicznymi wejściami pod kosz torunian, a także rzutami z czystych pozycji z dystansu. Kobus na przełomie pierwszej i drugiej kwarty zdobył 6 punktów z rzędu. Po trafieniu Bartka Bojko w 12 minucie, Legia prowadziła już 31-18, a chwilę później nawet różnicą 15 punktów i wydawało się, że wygrana z AZS-em przyjdzie stosunkowo łatwo.

Goście nie dawali jednak za wygraną i z minuty na minutę zmniejszali straty, w czym pomagała im dobra gra na tablicach i oddawanie rzutów od tablicy. Po dobrej serii Kondraciuka, z którym legioniści mieli największe problemy, na przerwę schodziliśmy prowadząc zaledwie 42-35. W drugiej połowie nasza przewaga już po trzech minutach gry stopniała do zaledwie dwóch punktów, ale wtedy z bardzo dobrej strony pokazał się wprowadzony na parkiet Mikołaj Motel, który punktował w dwóch kolejnych akcjach. Motel nie bał się odważnie wchodzić pod kosz przeciwnika. Gdy już wydawało się, że nasi zawodnicy wyszli z opresji i ponownie osiągnęli 7-punktową przewagę (54-47 w 26. minucie meczu), znowu do głosu doszli goście. Pod koniec trzeciej kwarty doprowadzili do stanu 54-54 i zapowiadała się nerwowa ostatnia partia meczu. Zanim do niej doszło, Kobus wyprowadził nas na 3-punktowe prowadzenie, a w ostatniej akcji trzeciej kwarty "Pepe" dwukrotnie spudłował rzuty za 3.

Początek czwartej kwarty na szczęście należał do Legii i nasi gracze ponownie osiągnęli przewagę. Po trójce Paszkiewicza prowadziliśmy już różnicą 9 punktów. Po trafieniach Motela i Kobusa osiągnęliśmy w 35. minucie 15 punktowe prowadzenie. W tym czasie legioniści grali dobrze pressingiem, zmuszając przeciwników do błędów i strat. Świetnie w tym elemencie gry spisywał się "Czarny". Goście w tym meczu słabo trafiali za 3 punkty, co pozwoliło Legii, mimo słabej gry na tablicach, na osiągnięcie aż 19 punktowej przewagi w 37. minucie meczu, po dwóch kolejnych trójkach Motela i Kobusa. W ostatnich trzech minutach legioniści spisywali się już słabiej, pozwalając rywalom odrobić nieco straty, ale nie na tyle, by wynik był choć przez moment zagrożony. Faktem jest jednak, że w ostatnich kilku akcjach spotkania, nasi gracze zdobyli już tylko dwa punkty i mecz zakończył się naszą wygraną 82-67.

Już w niedzielę dojdzie do rewanżowego meczu w Toruniu. Chociaż obie drużyny mają już pewny awans do play-off, na pewno na boisku nie zabraknie walki. Początek meczu AZS - Legia o 18:00.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.