Michał Kucharczyk i Ivica Vrdoljak - fot. Małgorzata Chłopaś / Legionisci.com
REKLAMA

Trening: "Nic się nie zmieniło od niedzieli"

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Na środowy trening cała drużyna Legii wybiegła uśmiechnięta i zmotywowana na mecz z Ruchem Chorzów, który legionistom może dać jedenasty tytuł mistrza Polski. Zawodnicy pod okiem trenera Johansena rozpoczęli rozgrzewkę, a Krzysztof Dowhań zadbał o należyte pobudzenie trójki bramkarzy – Dusana Kuciaka, Konrada Jałochy i Wojciecha Skaby – fundując im intensywne ćwiczenia na pracę nóg i łapanie piłki.

Po rozbieganiu „Paco” zarządził slalom między tyczkami zakończony wyskokiem do główki i przebieganie szybkim skipem przez leżące na murawie drabinki. Następnie podzielił piłkarzy na kilka grup, które ćwiczyły dokładność podań na jeden kontakt i szybkie wyprowadzanie akcji. Trójka golkiperów mocno pracowała w bramce, gdzie doskonalili rzut do piłki i chwyt. Potem każdy z nich miał za zadanie obronić trzy szybkie strzały w prawą i lewą stronę, a także w środek bramki, co całemu tercetowi wychodziło znakomicie. Z boku boiska indywidualne zajęcia z Cesarem Sanjuanem mieli Daniel Łukasik, Jakub Kosecki, Dossa Junior i Michał Kucharczyk. Reszta zespołu zajęła się w tym czasie treningiem płaskich dośrodkowań w pole karne zakończonych strzałem. W kilku sytuacjach doskonałymi paradami popisali się Dusan Kuciak i Wojciech Skaba.

Po zakończeniu ćwiczenia trener Berg rozdał znaczniki piłkarzom z podstawowej jedenastki i nakazał zmierzyć się im zresztą kolegów. Podczas gdy bramkarze z meczowej osiemnastki strzegli bramek swoich drużyn, Wojciech Skaba starał się zatrzymywać akcje, które z tyłu boiska konstruowali piłkarze mający trening indywidualny. Obserwowanie jego poczynań było prawdziwą przyjemnością, bowiem doskonałe interwencje bramkarza kilkakrotnie brawami doceniali koledzy z drużyny.

Mniej więcej w połowie zajęć na Łazienkowskiej pojawił się Miroslav Radović, niestety tylko w roli widza. „Radko” dopisywał jednak humor, ale w tym sezonie na boisku już go raczej nie zobaczymy. Patrząc na to jak trenował kontuzjowany Dossa Junior, nadzieje na jego powrót do gry mogą być chyba jeszcze większe.

Po gierce trenerzy przestawili bramkę na linię połowy boiska i rozpoczęła się gra 6 na 6. W tym czasie płaskie podania trenowali zawodnicy niećwiczący wspólnie z drużyną. Po jednym z passów Michał Kucharczyk dostał piłkę na 5 metr i strzelił prosto w poprzeczkę. Obserwujący całe zdarzenie trener Dowhań podszedł do pomocnika, poklepał go po ramieniu i powiedział: „Widzę, Kuchy, że nic nie zmieniło od niedzieli.”

Niegrający 6 na 6 zawodnicy urządzili sobie konkurs strzelania rzutów karnych. Do piłki podszedł Michał Kucharczyk zapewniając, że trafi z samo okienko. I rzeczywiście, futbolówka kopnięta przez piłkarza „strąciła pajęczynę” z bramki Wojciecha Skaby. Zadowolony z siebie „Kuchy” zaczął popisywać się przed kolegami. Do cieszącego się Kucharczyka podszedł Cesar Sanjuan i powiedział, że na meczu to piłka wylądowałaby o tam – po czym wymownym gestem wskazał dach kortów tenisowych. Niezrażony „Kuchy” odpowiedział: „Na meczu, to ja bym nawet do tego nie podchodził.”

Trening zakończył się tradycyjnym rozciąganiem. Na placu gry pozostało jeszcze kilku piłkarzy, którzy sprawdzali umiejętności Konrada Jałochy, a także trenerzy „Paco” i Berg, szkolący trenującego z pierwszą drużyną Mateusza Wieteskę, obrońcę Legii II. Obaj szkoleniowcy byli zadowoleni z poczynań młodego legionisty, jak i zresztą z postawy całej swojej drużyny. Podczas zajęć dobry humor, a przede wszystkim motywacja i zaangażowanie piłkarzy dawały świadectwo tego, że wiedzą, jak ważny mecz czeka ich w niedzielę. Jeśli z takim samym zaangażowaniem i koncentracją wybiegną na murawę w meczu z Ruchem, Warszawa będzie mogła świętować jedenasty tytuł Mistrza Polski.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.