Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - MISTRZOWSKI tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Cała Polska widziała, jak z Legii na siłę i za wszelką cenę zrobiono mistrza. Reforma rozgrywek? Ewidentnie pod Legię. Sędziowie? Bez ich wsparcia obrona tytułu nie byłaby możliwa. Inne kluby? Pokornie oddawały punkty, a ich uległość wobec „wojskowych” symbolizował szpaler Ruchu Chorzów. Jedynym niezłomnym długo był pan Rumak i jego dzielna drużyna. Gryźli, szarpali, wierzgali, ale w końcu i oni pękli przed Złym. Sieć prolegijnego spisku oplotła nawet Poznań…

Tymczasem w Warszawie…
MISTRZ, MISTRZ, MISTRZ! LEGIA MISTRZ, MISTRZ, MISTRZ!!!

Poniedziałek. Prezes Leśnodorski nie zamierzał udawać, że jest inaczej niż wiedzą to wszyscy: przegrana Lecha w Gdańsku przy wygranej Legii w Zabrzu praktycznie zapewniła nam tytuł mistrzowski. W związku z tym prezes zarządził organizację mistrzowskiej fety już po spotkaniu przeciwko Ruchowi przy Łazienkowskiej. No i klawo! W końcu wiadomo od czego jest Warszawa. W „GieWu” zaś pojawił się tekst mego ulubionego autora Zycha Przemysława, który to, po swym wnikliwym wywiadzie z „Leśnym” popełnił niemalże śledczy tekst dotyczący odejścia Żyry. Autor zanalizował poszczególne słowa klucze prezesa i doszedł do jakże odkrywczego wniosku, że wszystko rozstrzygnie się latem. To jest ta jakość! Powiem Wam, że z dobrego źródła wiem, że Żyro latem odejdzie. Albo nie odejdzie. Wszystko wyjaśni się latem.

Wtorek. Swe 23. urodziny obchodził Henrik Ojamaa, którego rok temu Legia podobno niemalże wydarła Lechowi. Było o co walczyć. Piłkarscy bezmózgowcy trafiają się na boiskach dość często, ale w końcu raczej mądrzeją. U Ojamy proces przebiega odwrotnie. On już był wyróżniającym się zawodnikiem w Szkocji, notował mnóstwo asyst. Zgłupiał dopiero po przyjściu do Polski i to też nie od razu. Następowało to stopniowo, ale z dużą efektywnością. W końcu Estończyk osiągnął Himalaje boiskowej głupoty i założył sobie tam jednoosobowy obóz. Zdobyć go próbowali koledzy, jeden trener, drugi trener i nic. „Heniek” uparł się i nie ma zamiaru zejść. Głowa między jaja i jazda! Na trzech, na czterech. Może, gdy kiedyś mu się taka szarża uda i zdobędzie bramkę, to zmądrzeje? Oby. Bo na razie to na urodziny bez żalu można mu powiedzieć „All the best”.

Środa. „Jeleń”, nowy szalony reporter w szeregach LL!, wybrał się na trening Legii (zobaczcie, jak pięknie się rozwijamy, wysyłamy reporterów nawet na treningi zespołu). A tam: „Po gierce trenerzy przestawili bramkę na linię połowy boiska i rozpoczęła się gra 6 na 6. W tym czasie płaskie podania trenowali zawodnicy niećwiczący wspólnie z drużyną. Po jednym z passów Michał Kucharczyk dostał piłkę na 5 metr i strzelił prosto w poprzeczkę. Obserwujący całe zdarzenie trener Dowhań podszedł do pomocnika, poklepał go po ramieniu i powiedział: „Widzę, Kuchy, że nic nie zmieniło od niedzieli”. Ach ten nasz „Kuchy”! Wyraźnie widać, że w końcówce sezonu ustabilizował formę na wysokim, równym poziomie. I to jest najważniejsze!



Czwartek. Jako, że Osasuna Pampeluna spadła z ligi, to i pogoniono stamtąd trenera. Jak zwykle w takich sytuacjach, kandydatem na szkoleniowca ekipy z Nawarry staje się w mediach Jan Urban. I jakoś dziwnym trafem, nigdy nim nie zostaje. Niemniej, z całego serca życzymy naszemu byłemu trenerowi, by objął tę posadę. Raz, że na pewno byłoby mu miło. A dwa, że na dobre skończyłyby się podobne dywagacje. Natomiast Legia pozyskała za darmo nowego bramkarza. Z Bukowej w Katowicach na Łazienkowskiej pojawił się Łukasz Budziłek, jeden z najlepszych bramkarzy w I lidze, o ile nie najlepszy. Ma zastąpić Skabę, jak stwierdził prezes. No, ale sam zainteresowany chciałby chyba osiągnąć w Legii więcej niż popularny „Fikoł”.

Piątek. Działo się całkiem sporo. Przede wszystkim okazało się, że „Rado”, mimo mocno poobijanych żeber, będzie mógł zagrać w spotkaniu przeciwko Ruchowi. Potem Duda zeznał, że nie może się już doczekać świętowania mistrzostwa, czym zdradził swe umiłowanie do lambady. W końcu jest czwartym synkiem Radovicia, zatem i potańczyć musi chłopak umieć. „Żyrnaldo” zaś w rozmowie z Weszło wyznał, że wreszcie gra lepiej niż Żyro… Najważniejsze jednak było i tak jedno i to samo… Ostatnia prosta…



Weekend. Leszek pojawił tak nagle, że zaskoczył wszystkich. Przez długi czas parł do przodu. Swą postawą dopingował nas do większego wysiłku, a pismakom dawał powody do radości, bo mieli o czym pisać. Jak co roku jednak, gdy tylko pojawiła się okazja, Leszek wspierał nas z całych swych ziemniaczanych sił. Odsuwał się stopniowo, by dać zrobić nam miejsce na tronie. Aż w sobotę odsunął się całkowicie. To już drugi raz z rzędu Leszek stanął na głowie, by na naszej głowie znalazła się korona. Dziękujemy ci Leszku!

W Warszawie zaczęły się tańce… Ale takie, że mecz z Ruchem legioniści przegrali.



Swoją drogą, nie wydaje się Wam dziwne, że tak samo, jak rok temu, Lech stracił punkty, a tym samym oddał Legii mistrzostwo w dniu finału Ligi Mistrzów? Przypadek?

To było grane



19 lat temu też zostaliśmy mistrzem, choć akurat wtedy nikt Legii nie pomógł. Sama opędzlowała gości z Częstochowy 3-0, a dwie bramki zdobył grający z „10” Zbigniew Mandziejewicz. Polecam zwłaszcza pomeczowe rozmowy… ("Nie ma wędliny!")

Zdjęcie tygodnia



I Zygmunt też, i Zygmunt też przyjacielem CWKS!!!

Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.