W ten sposób padł gol dla Górnika - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Legia Warszawa 1-1 Górnik Zabrze

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Mistrzowie Polski nie wygrali drugiego meczu z rzędu na własny boisku w Ekstraklasie. Ponownie jednak w meczu ligowym trener Berg wystawił tzw. "drugi garnitur". Zmiennicy jednak spisali się znacznie lepiej niż w spotkaniu z GKS-em Bełchatów i byli bardzo bliscy wygranej z Górnikiem Zabrze, mimo że nawet przegrywali. Niestety, zabrakło im skuteczności, a w końcówce także siły.

Legioniści dobrze weszli w mecz. Już w 2. minucie błyskotliwym rajdem popisał się Jakub Kosecki i niewiele zabrakło, by po prostopadłym podaniu pokonał Steinborsa. Niestety, piłką musną bok zabrzańskiego bramkarza i nie udało się zdobyć prowadzenia. Ta akcja nadała pewności ekipie mistrzów Polski i w kolejnych minutach osiągnęli optyczną przewagę, a przy tym dłużej utrzymywali się przy piłce.

W 16. minucie przed swoją pierwszą szansą stanął Arkadiusz Piech, do którego po kolejnym indywidualnym ataku podawał "Kosa". Nasz nowy napastnik uderzał z trudnej pozycji w asyście obrońców i minimalnie chybił. 7 minut później Piech powinien był już posłać piłkę do siatki, gdy otrzymał na głowę świetne dośrodkowanie z lewej strony, a podającym ponownie był Kosecki. To była najlepsza szansa gospodarzy w I połowie.

Niewykorzystane sytuacje uwielbiają się mścić, dlatego już 120 sekund później Legia przegrywała. Robert Jeż dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego, a tam duży błąd popełnił Kuciak, który zderzył się z Dossą Juniorem. Futbolówka odbiła się jeszcze od Lewczuka i wtoczyła się do warszawskiej bramki.

Utrata gola jakby ostudziła ofensywne aspiracje Legii. Wprawdzie jeszcze w 33 minucie, Helio Pinto uderzał z 19 metrów po faulu na Henriku Ojamie. Portugalczyk piłkę miał ustawioną idealnie, ale jednak posłał ją 1,5 metra nad poprzeczką. 5 minut później Bartłomiej Kalinkowski wypatrzył Marka Saganowskiego, ten odegrał do Piecha, ale były snajper m.in. Ruchu nie potrafił trafić do pustej już bramki. Natomiast "Sagan" swoją okazję zmarnował w 44. minucie po pięknej akcji "Kosy" z Tomaszem Brzyskim i również głową nie był w stanie pokonać Steinborsa.

Po zmianie stron legioniści od razu wzięli się do pracy. Najpierw najlepszy na boisku Kosecki podaniem w polu karnym prawie znalazł Saganowskiego, chwilę potem główkował Piech, a bramkarz gości wybił piłkę na rzut rożny. Po zagraniu z narożnika zaś Dossa w doskonałej sytuacji źle uderzył głową w futbolówkę i zamiast do siatki poleciała ona obok słupka.

Niestety potem siła ataków Legii osłabła i przez kilkanaście minut nasi zawodnicy nie potrafili zagrozić rywalom. Górnicy też nie pokazywali niczego godnego uwagi i z boiska wiało nudą.

Aż wreszcie zerwała się prawdziwa nawałnica legionistów. W 59. minucie znów urwał się Kosecki, piłka w końcu trafiła do Bereszyńskiego, ten łatwo ograł Rafała Kosznika, dograł w pole karne, ale strzały "wojskowych" zostały zablokowane. Minutę później "Kosa" znalazł się w idealnej sytuacji, podobnej do tej z Krakowa, ale tym razem źle się zebrał do uderzenia i trafił w bramkarza. Dobitka "Sagana" z przewrotki została zaś przyblokowana. Nie minęło 60 sekund, gdy Pinto zagrał idealną piłkę do Saganowskiego, ten szukał dograniem Piecha, ale obrońcy Górnika nie dali się zaskoczyć i skończyło się jedynie na rzucie rożnym. W 62. minucie z ostrego kąta niecelnie uderzał Piech. Goście skupili się tylko na klasycznej wybijance, nie byli w stanie skonstruować nawet kontrataku.

W końcu w 66. minucie Legia rozegrała dobry atak pozycyjny, Ivica Vrdoljak świetnie obsłużył prostopadłym podaniem Marka Saganowskiego, a ten pewnie pokonał Steinborsa. 1-1 i wydawało się, że mistrzowie Polski wrzucili 3 bieg. Ale nim to nastąpiło, Górnik na parę chwil przesunął ciężar gry na połowę Legii. Potem sprawy wróciły do normy i legioniści śmiało poczynali sobie w okolicach pola karnego zabrzan. Sytuacji strzeleckich jednak nie było.

W 77. minucie prawym skrzydłem przedarł się "Sagan" i uderzył lewą nogą, ale nie sprawił problemów Steinborsowi. Legioniści cierpliwie jednak budowali kolejne ataki. Saganowski przed kolejną szansą stanął w 80 minucie, gdy otrzymał piłkę za linię obrony po wrzucie z autu. Marek znów uderzał lewą nogą i ponownie górą był Steinbors.

Górnik pierwszą groźną kontrę wyprowadził w 84. minucie, gdy lewym skrzydłem popędził Gwaze, odegrał do Dancha, a ten ograł Łukasza Monetę i … fatalnie spudłował. A następnie w 88. minucie piłka trafiła w polu karnym do Jeża, który łatwo ograł Pinto. Na szczęście potem skiksował. Chwilę potem zasłonięty Kuciak świetnie wybronił uderzenie Gwaze zza pola karnego. Tymi akcjami goście skutecznie odepchnęli legionistów od własnego pola karnego. I już do końca spotkania nic się nie zmieniło.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.