Flagi Jagiellonii na Żylecie - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Kozłowski - przez ciebie palimy za sobą mosty

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

To nie był mecz jak każdy inny. Na spotkanie z Jagiellonią czekaliśmy długich 76 dni - tyle bowiem czasu minęło od poprzedniego meczu przy Łazienkowskiej. Do tego im bliżej było meczu, tym bardziej interesowały się nim wojewoda wraz z policją, którzy przypomnieli sobie o zeszłorocznej "kompresji" żółtych i czerwonych peleryn w sektorze gości.

Ostatecznie, łaskawie wojewoda zgodził się na rozegranie meczu z udziałem kibiców, po zapewnieniu ze strony Legii o wzmożonych siłach porządkowych oraz powiększeniu sektora buforowego do rozmiarów nigdy dotąd nie spotykanych na naszym stadionie. Ponad połowa trybuny południowej została wyłączona z użytku, tylko po to, aby pan wojewoda poczuł się bezpieczny.

I tak w dość chłodny lutowy wieczór na stadionie przy Łazienkowskiej zebrało się ponad 20,6 tys. kibiców. Żyleta zapełniła się do ostatniego miejsca, całkiem przyzwoicie wyglądała trybuna Deyny, a także sektor rodzinny. Jagiellonia zajęła górę sektora dla przyjezdnych, gdzie wywiesiła sześć flag, w tym płótno "Pozdrowienia dla ludzi zza krat" oraz transparent "Ekstraklasa S.A. Nic o nas bez nas".

Nic o nas bez nas
Legioniści, tak jak i pozostałe ekipy naszej ligi, wywiesili transparent skierowany do Ekstraklasy S.A. oraz Komisji Ligi - "Biszof, Animucki, Mrowiec - Nic o nas bez nas!". Ponadto wśród legijnych flag wywieszone zostało płótno z pozdrowieniami dla fanów po drugiej stronie muru - "Urodzeni by czynić zło! Masywny, Pazur PDW".



Czy już zapomniałaś, jak z sektora spier...?
Już przed meczem pojawiły się pierwsze uprzejmości z obu stron. Ale tych należało się spodziewać. Nawet Wojtek Hadaj przed meczem apelował o "głośny i jeśli się uda, kulturalny doping". Wiadomo, nie udało się. Warszawiacy dość szybko przypomnieli przyjezdnym zeszłoroczną akcję, podczas której białostoczanie rozpoczęli forsowanie ogrodzenia - rzekomo w celu odbicia straconych flag, po której musieli salwować się ucieczką, gdy płot w końcu "puścił". "Czy już k... zapomniałaś, jak z sektora spier...łaś" - śpiewali fani Legii już na początku. Nasze pieśni raz po raz przeplatane były "uprzejmościami", a to pod adresem Jagiellonii, a to wojewody.

Przez wojewodę palimy za sobą mosty
Ten ostatni nasłuchał się wiele. "Kozłowski ch... ci na imię", "Wojewoda! Co? Ty k...!", to tylko część z pieśni pod adresem chyba najbardziej znanego w Polsce wojewody, który stadion Legii zamykał już wielokrotnie. O tym, że jego chore pomysły fanatycy mają za nic, najlepiej świadczą transparenty pod jego adresem wywieszone na Żylecie: "Kozłowski kto podpalił most racą?" , "Kozłowski cw.., Kozłowski kut..., niedługo zamkniesz boisko w A-klasie" i "Kozłowski - życiowy nieudacznik!". Ponadto po przerwie na Żylecie odpalonych zostało pięć rac nad kolejnym płótnem - "Kozłowski - przez ciebie palimy za sobą mosty", w nawiązaniu do sobotniego pożaru mostu Łazienkowskiego. Cały stadion przy odpalonej pirotechnice rytmicznie śpiewał "Lalalalalala Kozłowski cw...".



Kolejne dwie flagi "Jagi" przeszły do historii
Wojewoda przed meczem domagał się gwarancji, że na trybuny nie zostaną wniesione flagi białostockiego klubu. Także w tym przypadku jego życzenie nie zostało spełnione. W centralnym punkcie Żylety wywieszone do góry kołami zostały dwie kolejne flagi Jagiellonii, w tym płótno "Bimbrownicy". Legioniści zachęcali przyjezdnych do bardziej skutecznej niż przed rokiem próby, skandując "Chodźcie po flagi, jak macie trochę odwagi". O ile przed meczem wiele osób przekonywało, że Jagiellonia miała aż nadto czasu by przemyśleć swoje zeszłoroczne zachowanie i tym razem zmobilizuje się i coś "wykręci", to po zaprezentowaniu zdobytych flag przyjezdni nie podjęli żadnej reakcji. Nie licząc... wywieszenia transparentu w barwach klubowych "Boso, ale w ostrogach".



Na ulicy Jurowieckiej ma siedzibę swą...
Niestety na boisku to nie był mecz na poziomie mistrza Polski. Tego dnia to kibice gości mieli zdecydowanie więcej powodów do radości. My w pierwszej połowie naprawdę nieźle śpiewaliśmy "Za kibicowski trud", czy "Hit z Wiednia". Po drugiej straconej bramce, doping na chwilę przycichł. "Staruch" przypomniał wtedy wszystkim na jakiej trybunie znajdujemy się i jakie obowiązują na niej zasady. Komu niekorzystny wynik odbiera chęci do śpiewu, może śmiało opuścić Żyletę. Fanatycy dopingują do końca. Piłkarze za swoją postawę zostali "nagrodzeni" kilkanaście minut później okrzykiem "Legia grać, k... mać". W końcu, kilka minut przed końcem udało się zdobyć kontaktową bramkę, co zbiegło się z czerwoną kartką dla Lewczuka. W końcu stadion eksplodował i liczyliśmy, że legioniści pójdą za ciosem i przynajmniej doprowadzą do remisu. Nasze nadzieje okazały się płonne. Już dwie minuty później goście strzelili trzecią bramkę i rozpoczęli świętowanie przy samej Żylecie. W stronę graczy z Białegostoku poleciały trochę drobnych przedmiotów i... pomarańcza.

Po meczu przeciągłe gwizdy w stronę piłkarzy nie mogły dziwić. Świętowali za to przyjezdni. Żyleta zaś kolejny raz tego wieczoru odśpiewała "Na ulicy Jurowieckiej ma siedzibę swą...".

Przed nami wyjazdowy mecz z Ajaxem, który pewnie obejrzy skromna liczba fanów Legii, z powodu zakazu wyjazdowego w europucharach i starań Holendrów, by kibice z Polski na stadion nie weszli. Za to już w niedzielę przyjdzie nam wspierać nasz klub w Kielcach.

P.S. Na meczu zadebiutowała odnowiona flaga "(L)egia Fans".

Frekwencja: 20 663
Kibiców gości: 600
Flagi gości: 6

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.