REKLAMA

Felieton: Równajmy do najlepszych

voytek - Wiadomość archiwalna

Zwolnić Berga! Nie... Zrzucenie całej winy wyłącznie na trenera byłoby zbyt proste ale najczęściej jakakolwiek krytyka gry Legii sprowadza się do podobnie absurdalnego kontrargumentu. Zbyt proste, podobnie jak zasłanianie słabej gry miejscem w tabeli. Ostatnie wyniki, czyli dwie wygrane w jedenastu meczach, są wypadkową kilku czynników, od niezrozumiałych wyborów trenera, poprzez nienajlepszą (od dwóch okienek) politykę transferową klubu, po nagłe odejście Radovica i brak lidera, który z marszu mógłby zająć miejsce Serba zarówno na boisku jak i w szatni.

Z tym wszystkim musi zmierzyć się Legia w walce o tytuł, a ranna staje się łakomym kąskiem dla czujących słabość kolejnych rywali, dla których wygrana z Warszawą staje się najważniejszym dniem w roku. Czy bardzo dobry jak na polskie warunki występ w Europie nie zaciemnił oceny realnej sytuacji Legii? Nikt nie zwalnia Berga, choć w jego nieomylność wierzy coraz mniej osób. Jeśli po półtoratygodniowej przerwie trener nie wyciągnie wniosków a latem skauting zacznie znów uzupełniać zamiast wzmacniać, za pół roku dyskusje rozgorzeją na nowo. W najgorszym wypadku za rok wszyscy spotkamy się w punkcie wyjścia, czyli przed odwiecznym wyborem, nowy trener czy nowi zawodnicy. Jak zawsze przy braku wyników nadchodzi czas trudnych pytań.

Gramy słabo? Reszta ligi gra jeszcze gorzej!

Lepiej mieć niż nie mieć, ale czy naprawdę głód mistrzostw Polski jest tak wielki, że od klubu który chwali się dwukrotnie większym budżetem od głównego rywala, czterokrotnie od pozostałych ligowców nie możemy wymagać więcej niż suchych wyników? Chciałbym po wyjściu ze stadionu pamiętać nie tylko trzy punkty, ale styl w którym je zdobyto. Po porażce lub remisie wiedzieć że walczyli, dali z siebie wszystko. Tymczasem czuję się jak właściciel BMW cieszący się z wyprzedzania konkurencji najczęściej w zdezelowanych polonezach. Wiem, na pewno wyolbrzymiam, ale czy po bardzo dobrym starcie w pucharach piłkarze uwierzyli, że mistrzostwo wygra się samo? Pomimo trudności ze wskazaniem kogoś w formie, jakby nie widzieli problemu, bezgranicznie wierząc słowom trenera, który zdejmując z nich presję nawet po najsłabszym meczu powtarzał, że jest dobrze i szukał wyłącznie pozytywów. Z Ajaxem nie liczyło się 135 słabych minut tylko 45 dobrych. Nie liczą się bramki Wisły, nie liczył się końcowy wynik w Poznaniu tylko świetna pierwsza połowa, której nikt poza Panem Piłkarzem nie widział. Który to już raz zalatuje samozachwytem. Może nie czują konkurencji, ponieważ miejsce w wyjściowej jedenastce i mistrz należą się z urzędu? Jesteśmy finansowym krezusem własnego podwórka z każdą kolejną przegraną mozolnie szukającym wymówek.

Rotacja czy rywalizacja?

Odnoszę wrażenie że w Legii, z wyjątkiem rywala dla Kuciaka, rotacja zabiła zdrową rywalizację. Do składu wskakuje się wyłącznie w razie kontuzji lub kartek, skoro po dobrym meczu wraca się na trybuny lub ławkę. Niby wszyscy są ważną częścią drużyny, każdy pograł, ale są równi i równiejsi. Kolejne transfery nie pomagają, nie dają impulsu żelaznej jedenastce do rozwoju, chęci wykrzesania z siebie więcej. Kilku zawodników doszło do ściany. Kucharczyk nadal będzie Kucharczykiem a Vrdoljak Vrdoljakiem. Berg wyciągnął maksimum, więcej nie będzie w stanie. Myśląc o rozwoju z każdym okienkiem potrzeba świeżej krwi, realnych wzmocnień, piłkarzy wywierających presję na Żyrze czy Rzeźniczaku. Oby po przerwie na reprezentację Berg zakończył prywatną wojenkę z Orlando Sa, który często siada na ławce akurat wtedy, gdy przyjeżdża oglądać go sztab reprezentacji Portugalii. Furman zacznie być traktowany, jako poważny konkurent dla Jodłowoca i Vrdoljaka, tym bardziej że meczem w Kielcach dał powód. Guilherme będzie konkurencją dla będących w słabszej formie Kucharczyka lub Żyry, tym bardziej Masłowskiego, który na razie nie dając argumentów gra, jakby wszyscy wokół chcieli udowodnić, że był wart astronomicznych jak na polskie warunki pieniędzy. Lewczuk został okrzyknięty wygranym zimowych przygotowań i skończył na trybunach. Gdzie logika, tym bardziej że w Legii grającej często wysokim pressingiem błędy popełnia Inaki Astiz, który kiedy trzeba ścigać się z uciekającymi napastnikami zazwyczaj zostaje w tyle. Według obiegowej opinii nie należy oceniać personaliów nie widząc zawodników na treningach, ale przecież mecze są równie miarodajne. Od lat powtarzano jak mantrę, że aby polskie zespoły mogły wiosną rywalizować w Europie potrzeba wcześniejszego startu ligi, ogrania, tymczasem Berg przed dwumeczem z Holendrami z premedytacją zlekceważył usnutą teorię. Rotował zamiast zgrywać. Czepiam się, choć uraz Dudy, Chiny Radovica, brak transferów które powinny uzupełnić powstała lukę spowodowały, że szans na wyeliminowanie Ajaxu nie było praktycznie żadnych.

Wariant B.

Czy Henning Berg przygotował wariant B? Wariant, gdy drużynie nie idzie. Nie wierzę, że przyczyną kryzysu jest wyłącznie brak Radovica, gdyż i bez Serba zarówno w Europie i lidze Legia radziła sobie z powodzeniem. Nawet jeśli mogły posypać się ofensywne schematy, jak wytłumaczyć ogromny zjazd formy defensywy, która do niedawna była monolitem prezentującym pressing na najwyższym poziomie a dziś jest dziurawa niczym szwajcarski ser. Najłatwiej byłoby sprowadzić wszystko do słabszego sezonu Kuciaka. Ściągnięty z Bełchatowa jako konkurencja Słowaka Arkadiusz Malarz w Poznaniu zachował się jak junior, podejmując najgorszą z możliwych decyzji. Zdarza się, ale może najwyższy czas na stabilizację w bramce. Wracając do trenera, warto przyjrzeć się statystykom, gdy Legia strzela i traci bramkę jako pierwsza. To nie płacz malkontentów a liczby pokazujące Legię Berga rzadko wychodzącą obronną ręką z sytuacji awaryjnych. Strzelając jako pierwsza wygrywa. Przegrywając sporadycznie odwraca ich losy. Na 23 takie spotkania zdołała wygrać sześciokrotnie, wliczając zakończony dogrywką mecz 1/8 PP z Pogonią Szczecin. W tym roku w Ekstraklasie odrobiliśmy straty z nawiązka tylko raz, w drugiej kolekcje (Cracovia). Potem był jeszcze Celtic, Metalist i wspomniana Pogoń. W dwunastu przypadkach tracąc bramkę jako pierwsza, Legia schodziła z boiska pokonana.

fot. ExtraStats

Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz.

Wszyscy chcemy silnej sportowo, rozwijającej się Legii. Przy braku poważnej konkurencji w składzie bywa odwrotnie. Kolejne transferowe okienko podobne do dwóch poprzednich i zrobimy krok w tył zamiast kolejnego w przód. Latem potrzeba przede wszystkim piłkarza zdolnego zastąpić Radovicia. Na polskim rynku takiego nie znajdziemy, ponieważ nawet kwoty w okolicach miliona euro nie gwarantuje natychmiastowej jakości. Michał Masłowski dostał kilka meczów z rzędu, ogromny kredyt zaufania od trenera, ale nie pokazał choćby przebłysku, kluczowego podania, asysty, gola, czegokolwiek, co tłumaczyłoby wydanie ogromnych jak na polskie warunki pieniądze. Cierpliwości zamiast gorących głów, czas zamiast ocen w połowie – niby tak, ale ciężko wymazać z pamięci wiosnę 2012. Jest kryzys, w którym trudno dostrzec szansę na znaczną poprawę. Na teraz mistrz Polski ponad wszystko i za wszelką cenę, tylko co potem? Bill Shankly powiedział kiedyś „Jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz” więc jaka jest obecna Legia? Na razie bez zęba, bez błysku, z upartym acz po trupach dążącym do celu trenerem, piłkarzami, którzy wnosząc po wywiadach jakby nie dostrzegali problemu. Zdejmowanie presji nie działa, więc może zadziała ciągłe przypominanie, że liga nie wygra się sama a kolejne transfery na ławkę nie popychają Legii do przodu, o czym przekonaliśmy się wraz z odejściem Radovicia. Krótkowzroczność może wyjść bokiem, niczym za Skorży, gdy w marcu też byliśmy liderem ligi, awansowaliśmy do półfinału PP i świetnie zaprezentowaliśmy się w Europie. Lepiej bić zawczasu na alarm, nawet fałszywy, niż biadolić po fakcie. Lato zapowiada się naprawdę gorąco.

Równajmy do najlepszych.

Równanie do najlepszych to nie wyprzedzenie zespołów zazwyczaj regularnie odpadających w sierpniu w pucharach. Stały rozwój czy chwilowe wybryki, aby za rok, dwa oddać lidera komuś innemu? Zamiast zadowalać się pierwszym miejscem w „wyścigu ślimaków”, któremu sprzyja nikomu niepotrzebna reforma rozgrywek wymagajmy więcej a zdominujemy ligę na lata. Tylko dlatego że o tytuły bywało trudniej, nie udawajmy że jest dobrze, skoro po odejściu najważniejszego ogniwa, piłkarsko jest najwyżej średnio. Jeśli naprawdę uwierzymy, że tabela mówi całą prawdę o Legii nigdy nie zrozumiemy, dlaczego od 19 lat nie było polskiego klubu w Lidze Mistrzów.

voytek


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.