Legioniści z Gdańsku w kwietniu 2008 - fot. Mishka
REKLAMA

W oparach gazu - pierwszy po latach wyjazd na Lechię w 2008

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Od kilku lat Legia regularnie grywa z gdańską Lechią, ale jeszcze kilkanaście lat temu, gdy lechiści tułali się po niższych klasach rozgrywkowych, mecze obu klubów mogły się zdarzyć tylko w rozgrywkach Pucharu Polski. I właśnie w pucharze w 2008 roku po raz pierwszy po wielu latach wyruszyliśmy do Gdańska, jeszcze na stary stadion gdańszczan przy ulicy Traugutta.

Spotkanie odbyło się w ramach 1/4 finału Pucharu Polski, który rozgrywano systemem mecz i rewanż. Lechia wówczas występowała na zapleczu ekstraklasy i ostatecznie w tym samym sezonie wywalczyła awans do ekstraklasy. Legia awans do ćwierćfinału wywalczyła ostatniego dnia października 2007 roku, więc do pierwszego meczu z Lechią było sporo czasu. Najpierw przy Łazienkowskiej nasi piłkarze wygrali 1-0, a tydzień później, 9 kwietnia 2008 roku, przyszło im grać rewanż w Trójmieście.



Zainteresowanie kibiców wyjazdem na Lechię było spore. Zdecydowanie większe niż pojemność sektora gości na starym stadionie lechistów. Podobnie było z zainteresowaniem meczem po stronie gdańszczan, których przyszło na mecz około 11 tysięcy. Lechia sporo przed meczem zapewniała, że przyśle do Warszawy 1000 biletów. Ostatecznie dzień przed meczem zmienili zdanie, przysyłając jedynie 500 sztuk. Warszawiacy, nic sobie nie robiąc z niezbyt honorowych akcji, na wyjazd pojechali w 1200 osób. Ostatecznie wszystkim udało się dotrzeć na stadion, choć zanim do tego doszło, miała miejsce awantura przy wejściu na nasz sektor.

Do Gdańska wyruszyliśmy transportem kołowym. Punktem zbiórki był dworzec PKP w Elblągu, skąd wraz z Olimpią i naszymi FC ruszyliśmy w dalszą drogę pociągiem do stacji Gdańsk Główny. Tam czekało na nas siedem podstawionych autobusów, które przetransportowały naszą grupę opłotkami pod sektor dla przyjezdnych. Ponieważ wchodzenie na stadion przebiegało bardzo powoli, a ochrona w kominiarkach na twarzach miała w głębokim poważaniu, czy na stadion wejdziemy, czy nie, nastąpiła próba wjazdu z bramą. Przynajmniej pierwszą z nich - tą jeszcze przed kołowrotkami. Przyspieszone wejście nie spodobało się ochronie, która zaczęła miotać gazem na oślep. W wyniku "bohaterskiej" akcji ochroniarek firmy Taurus sporo osób, głównie tych, których jedynym problemem było to, że znajdowali się blisko wejścia, potrzebowało pomocy. Na szczęście na karetkę trzeba było czekać zaledwie kilkanaście minut. W końcu szpital znajdował się kilkanaście metrów od naszego sektora.



Na sektorze panował niesamowity ścisk i to już w momencie, gdy wpuszczono zaledwie połowę naszej grupy. Dyrektor ds. bezpieczeństwa na gdańskim stadionie za nic w świecie nie chciał pozwolić legionistom na zajęcie kolejnego sektora, który skutecznie blokowała policja. W związku z tym kilkaset osób mecz spędziło na tyłach sektora, bez widoku na murawę. Inna sprawa, że ci, którzy najmocniej odczuli skutki gazowania nie mieli większych chęci na oglądanie meczu. Oprócz naszych zgód, na meczu pojawili się także przedstawiciele Ujpestu Budapeszt oraz Zenita.

Pod względem dopingu trudno było się przebić z dopingiem przez lechistów. Ci wystawili liczny młyn, który zlokalizowany był po przekątnej od naszego sektora. Z obu stron nie mogło zabraknąć wzajemnych "uprzejmości". Te dość często wymienialiśmy także ze wspierającymi Lechię wiślakami, którzy zasiedli na skraju trybuny krytej.

Gdańscy ultrasi podczas meczu wywiesili transparent "W ogniu walki wznosimy sztandar zwycięstwa", zaprezentowali sektorówkę i odpalili kilkanaście rac. Pierwszej oprawy, którą przygotowali na początek spotkania nie mieliśmy okazji zobaczyć, ze względu na przeciągające się wchodzenie na sektor oraz przepychanki z ochroną. Z naszej strony zaprezentowane zostało malowane płótno "Ultras Liberi", nad którym odpalonych zostało kilkanaście "bengali" oraz kilka rac. Race pojawiły się w naszym sektorze po zdobyciu bramki przez naszych graczy. Jedynej w tym meczu, co zapewniło nam awans do półfinału rozgrywek Pucharu Polski.



Po meczu podziękowaliśmy piłkarzom za wygraną oraz wyraziliśmy swoje zdanie o ITI, z którym konflikt trwał już od dłuższego czasu. W przeciwieństwie do wchodzenia na stadion, wyjście z obiektu było wyjątkowo szybkie. Cała grupa została zapakowana do podstawionych autobusów, które zamiast odstawić nas na dworzec PKP w Gdańsku, zawiozły kibiców... do Elbląga.

Jak się później okazało jeszcze w tym samym roku kalendarzowym, już po awansie Lechii do ekstraklasy, ponownie odwiedziliśmy stary stadion BKS-u. Wówczas w Gdańsku zameldowało się 400 legionistów. W kolejnych latach, przez kolejne zakazy, nie dane nam było jechać na wyjazd do Gdańska. Podobnie było na nowym stadionie, na który w końcu przeniosła się Lechia. Na nim do tej pory gościliśmy tylko raz - w grudniu 2013 w sektorze gości pojawiło się 1005 kibiców Legii, którzy "Nie przebierali w środkach".



przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.