Piotr Bakun - fot. Bodziach / Legionisci.com
REKLAMA

Bakun: Jutro wygramy, bo zespół położy serce na parkiecie

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po porażce ze Stalą w trzecim meczu 1/2 finału play-off, zapytaliśmy trenera Legii Piotra Bakuna o przyczyny porażki. Ten mecz był najbardziej zacięty z trzech rozegranych do tej pory. Szkoleniowiec Legii przyznał, że rywale tego dnia rozbili nas "trójkami", a do tego legioniści za słabo bronili w pierwszej połowie. Poniżej pomeczowa rozmowa z trenerem Legii:

Kolejny mecz ze Stalą był pełny emocji, ale tym razem cieszyli się przyjezdni. Dlaczego tak skończyło się to spotkanie? Wydaje mi się, że zdecydowanie słabsza była pierwsza połowa, szczególnie w obronie. 50 punktów straconych do przerwy, tego jeszcze w tym sezonie nie było.
Piotr Bakun: Graliśmy słabo w obronie, oni egzekwowali bardzo dobrze wszystkie rzuty. Oddawali rzuty przez ręce, trafili 15 "trójek". Ja to jeszcze obejrzę, ale nie sądzę, żeby te rzuty były otwarte.

Nawet w samej końcówce Mroczek trafił dwie na trzy...
- To jest właśnie jakiś nasz kłopot. Dobrze, że w drugiej połowie wróciliśmy do gry. Lepiej broniliśmy, walczyliśmy. Oni trafili 15 trójek, a my przegraliśmy trzema punktami, to jest niemożliwe... "Żurek", któremu nie chciałbym broń Boże ubliżyć w żaden sposób, mógł w tym sezonie za 3.

Konsultowałem z Miłoszem - nie rzucił ani razu.
- Tym nas pogrążył. Mimo, że biliśmy się do końca, to nie udało się. Taki mecz się zdarza, szkoda że teraz.

Teraz patrząc na ten wynik bardzo szkoda poszczególnych akcji, chociażby tej, w której Mateusz Bierwagen był cztery razy z rzędu blokowany przy rzutach, a w drugiej połowie dwukrotnie w jednej akcji 1-0 spudłował spod kosza.
- Ale to nie jest klucz. Jest pod koszem, to ma oddawać piłkę? Silny, wysoki, mocno skacze. Czy był faul, czy nie - sędziowie orzekli że nie, ale on zbierał, dobijał, zbierał, dobijał. Nie może oddawać takiej piłki spod dziury. Trzeba iść w kontakt i rzucać do kosza. A że nie trafił? Z reguły trafia. Trochę więcej szczęścia, dyspozycja dnia po stronie Stali i dziś przegraliśmy.

Czarek grał zrywami, szczególnie w ataku. Albo seriami oddawał rzuty, albo nie dostawał piłek.
- Dzisiaj i tak dostał sporo piłek. 11 razy rzucał do kosza. Może rzeczywiście mało, mógłby więcej, ale inni gracze się otwierali, gra była zbilansowana, mieliśmy plan na to, żeby "Żurka" męczyć i go posadzić, ale nie udało się.

"Panda" dzisiaj na obwodzie jakby go nie było. Bał się rzutów? Dwa w całym meczu to wynik jak na niego fatalny, czy może taki był plan?
- To nie był jego dzień. Mecz mu nie wyszedł, ale wiem, że to jest wojownik i w niedzielę będzie grał na 150 procent. Jutro pokaże, że jest bardzo wartościowym graczem. Czasem tak się zdarza, że ma się lepszy lub słabszy dzień, a Michał dzisiaj miał słabszy.

"Świdrowi" chyba cały czas w głowie siedzi ten niecelny rzut na wygraną. Zobaczymy jutro taką złość, jak to było w przypadku rywalizacji w Ostrowie, gdzie po niezłej walce w sobotę, wyszarpaliśmy wygraną w niedzielę?
- Nie chcę używać wyświechtanych sloganów. To jest play-off i tutaj należy mecze wyszarpać i na pewno będziemy jutro mocno się bili, walczyli i ten mecz jutro wygramy, bo zespół położy serce na parkiecie i będziemy mieli wyjazd do Ostrowa.

Nie widziałem tego, bo z Narodowego dotarłem już po przyjeździe Stali, ale czy trenerzy podali sobie ręce przed spotkaniem?
- Oczywiście. Ja nie widzę powodu, żeby miało być inaczej. Są pewne kanony, które trzeba szanować. Nie widzę powodu, dla którego miałbym nie podać ręki trenerowi Stali. Jestem gospodarzem, przywitałem się grzecznie i tyle.

Rozmawiał Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.