Andrzej Paszkiewicz w środę trafił 2/10 za 3 - fot. Bodziach
REKLAMA

Nieudane ostatnie starcie - relacja z meczu w Ostrowie

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Koszykarze Legii po bardzo dobrej grze w play-offach, w środę stanęli przed szansą na awans do finału play-off I ligi. Niestety legioniści nie potwierdzili świetnej dyspozycji z czterech wcześniejszych spotkań ze Stalą Ostrów Wielkopolski.

Nasi zawodnicy dobrze prezentowali się w pierwszych 15. minutach meczu, a później oddali pozwolili rywalom na serię 16-0 i do końca meczu strat nie udało się odrobić. Szkoda, bo nasz rozpędzony zespół był naprawdę o krok od największej sensacji rozgrywek - wyeliminowania największego faworyta rozgrywek i to grając jako beniaminek I ligi. Teraz legionistom nie pozostaje nic innego jak dobrze pokazać się w meczach o trzecie miejsce. Choć nie mają one tej rangi co walka o finał, czy też sam finał, na pewno przez ich pryzmat także będzie można ocenić faktyczną wartość drużyny. W przypadku wygranej, można będzie powiedzieć, że Legia dobrze reaguje na niepowodzenia.


Czarek Trybański kryty przez Żurawskiego, oddał 2 rzuty w całym meczu, oba w 2. pierwszych minutach - fot. Kasia

Legioniści zaczęli źle w obronie i ataku, przegrywając już po czterech minutach 0-7. Rzuty naszych zawodników zarówno spod kosza, jak i z dystansu były niecelne. Czarek Trybański w ciągu dwóch pierwszych minut meczu oddał dwa niecelne rzuty z gry... Później do końca meczu nie rzucał już ani razu! Trzeba przyznać, że kapitan Stali, Wojciech Żurawski tego dnia zupełnie wyłączył naszego środkowego z gry, skutecznie zastawiając legionistę. Żurawski sam rzucał w tym meczu trzykrotnie (2 razy celnie), ale ze swoje zadanie wykonał niestety doskonale - zupełnie odcinał Trybańskiego, nie zostawiając mu miejsca i odbierając mu ochotę na wejścia pod kosz.

Nasi zawodnicy przebudzili się po pięciu minutach spotkania, zdobywając pierwsze punkty. W kolejnych minutach było nieco lepiej - po skutecznej akcji 2+1 Kobusa, przegrywaliśmy już tylko 9-13, a chwilę później po trójce naszego kapitana i celnym rzucie Wilczka, wyszliśmy po raz pierwszy na prowadzenie (14-13). Po serii Legii 8-0, Mikołaj Czaja wziął czas dla Stali i już w pierwszej akcji po wznowieniu gry, skutecznie na nasz kosz wszedł Pisarczyk. W drużynie gospodarzy kilka dobrych zagrań pokazał rezerwowy, Mateusz Zębski. Najpierw zabrał piłkę Kobusowi, a później po stracie na rzecz "Świdra", zablokował Kobusa przy próbie rzutu z półdystansu. Po pierwszej kwarcie przegrywaliśmy 17-14.

Na drugą kwartę trener Bakun w miejsce Świderskiego pierwszy raz w tym meczu wpuścił Bierwagena. Nasz skrzydłowy starał się, ale tego meczu nie zaliczy do udanych. W pierwszej połowie zaliczył co prawda dwa skuteczne wejścia pod kosz, a jeden z jego niecelnych rzutów dobił Bojko, kolejny raz wyprowadzając naszą drużynę na prowadzenie (18-17). Po wspomnianych celnych rzutach Bierwagena, wyszliśmy na najwyższe w tym meczu prowadzenie 22-17. Niestety dobrą serię naszej drużyny zakończyła kolejna przerwa na żądanie Czaji. Po wznowieniu gry, gospodarze zaczęli trafiać raz za razem, a nasz zespół nie był w stanie zatrzymać rywali.


Mateusz Zębski był świetnym zmiennikiem w zespole Stali - fot. Kasia

Po siedmiu straconych punktach z rzędu i utracie prowadzenia, Piotr Bakun wziął czas, ale i po nim legioniści grali źle. Kolejne nasze rzuty nie wpadały do kosza, Arek Kobus spudłował też dwa rzuty wolne i na przerwę schodziliśmy przegrywając 33-22. Ostatnich 5 minut drugiej kwarty przegraliśmy... 16-0! W drugiej kwarcie warszawiacy zdobyli zaledwie 8 punktów. Niestety po zmianie stron działo się niewiele lepiej. Malewski co prawda przerwał serię Stali, ale chwilę później gospodarze rozpoczęli... kolejną, zdobywając aż 10 punktów z rzędu i wychodząc na prowadzenie 43-24.

Fatalna gra Legii szczególnie w ataku sprawiała, że o wygranej marzyli już tylko wielcy optymiści. Sprawy w swoje ręce próbował wziąć Kobus, ale chyba czasami zbyt szybko próbował rzucać. Po jednym niecelnym rzucie wolnym, sam zebrał piłkę, wyszedł za linię 6,75 i oddał niecelny rzut za 3. Pewnie, gdyby rzut był celny, może dałoby to legionistom kopa. Tak jednak nie było. W odpowiedzi Suliński, który tego dnia był słabo dysponowany (1/11 z gry w całym meczu), spudłował rzut za 3, ale świetnie pod naszym koszem odnalazł się Pisarczyk, który dobił rzut swojego kolegi, bez żadnej reakcji ze strony naszej obrony. Do końca meczu pozostawało niespełna 15 minut, a do odrobienia było aż 20 punktów.

Wrócić do gry pozwoliły nam w końcu dwie celne "trójki" Paszkiewicza, który w pierwszej połowie nie trafił żadnego z 5 rzutów. Gdy chwilę później "trójką" poprawił jeszcze Kobus, wydawało się, że w końcu może nawiążemy walkę. Dystans zmalał do 9 oczek. Przed ostatnią kwartą Stal powiększyła przewagę jeszcze o trzy oczka i prowadziła 50-38.


Arek Kobus zdobył 25 punktów, ale nie poprowadził Legii do zwycięstwa - fot. Bodziach

Niestety w decydującej partii meczu nasi zawodnicy dość szybko złapali 5 przewinień i rywale często stawali na linii rzutów wolnych. W naszą grę wkradały się nerwy, czego efektem były niewymuszone straty (Ornoch, Wilczek), powodujące kontry rywali. "Panda" po jednym z przechwytów, pognał na kosz rywala i choć jego rzut został zablokowany, szybko dobił Kobus. Chwilę później opłaciła się agresywna obrona Wilczka, którzy przechwycił piłkę, pognał na kosz rywala, mając na plecach oprócz Ochońki także Kobusa, ale w sytuacji 1-0... spudłował. Po szybkim faulu na Ochońce, zamiast 9 punktów straty, znów mieliśmy ich 13. Ostatni szturm legioniści przypuścili na dwie i pół minuty przed końcem. Po trafieniu Kobusa, zmniejszyliśmy straty do 9 punktów, a gdyby minutę później za 3 trafił Paszkiewicz, mielibyśmy zaciętą końcówkę. Zamiast niej, w ostatnich akcjach spotkania legioniści punktowali już tylko raz, zaś gospodarze starali się rozgrywać jak najdłuższe akcje, które skutecznie kończył świetnie tego dnia dysponowany Pisarczyk. Przy stanie 71-58, legioniści w ostatniej akcji Stali odpuścili krycie, co... próbował wykorzystać Suliński oddając rzut, który nie znalazł drogi do kosza. Chwilę później, jeszcze zanim wybrzmiała końcowa syrena, gospodarze zaczęli świętować awans do finału, legioniści zaś mieli nietęgie miny.

W całej półfinałowej serii, najgorszy występ przytrafił się im w tym najważniejszym, decydującym pojedynku. W środę Legia nie była tym zespołem, który w czterech meczach dominował na parkiecie, grał mądrze, skutecznie i zespołowo. Zbyt wiele indywidualnych popisów, fatalny przestój w ostatnich minutach pierwszej połowy i na początku trzeciej kwarty sprawił, że w finale zagra zwycięzca sezonu zasadniczego. Legię zamiast finału, czeka teraz mecz o trzecie miejsce z Miastem Szkła Krosno. Z pewnością zapowiada się na ciekawy dwumecz, bowiem ekipa z Podkarpacia też ma wiele do udowodnienia. Po wygranych dwóch pierwszych meczach z Sokołem w Łańcucie, krośnieńscy zawodnicy wydawali się zdecydowanym faworytem do finału... tymczasem przegrali trzy kolejne potyczki i ich brak awansu do finału z pewnością boli jeszcze bardziej.

Początek rywalizacji o 3. miejsce (mecz i rewanż) już w najbliższą sobotę o 19:00 w Wilanowie. Zapraszamy!

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.