Media o meczu z Ruchem
W niedzielę Legia Warszawa przełamała fatalną ligową passę i wreszcie zapewniła sobie trzy punkty. Na stadionie Ruchu Chorzów podopieczni Henninga Berga zdemolowali gospodarzy, ogrywając ich aż 4-1, dzięki czemu znacznie przesunęli się w ekstraklasowej tabeli. O wysokiej wygranej zadecydował pierwszy kwadrans spotkania, po którym Legia prowadziła różnicą trzech goli. Zapraszamy do przeczytania relacji medialnych z tego pojedynku.
Wirtualna Polska: Cztery tory Legii. Boczny tor Ruchu. Pogrom w Chorzowie
Nemanja Nikolić po dwunastu minutach meczu miał na koncie gola i dwie asysty. To statystyka jak z komputera, z gry, w którą grają nawet prawdziwi trenerzy, czyli Football Managera. Po takim występie zazwyczaj przychodzą oferty z wielkich klubów. Węgra z serbskim rodowodem na razie chciał kupić jedynie Reading, niedługo potem gdy on sam dołączył do Legii Warszawa. Anglikom podziękowano. Spokojnie jednak, jeśli Nikolić dalej będzie tak strzelał, to zimą od propozycji nie będzie mógł się opędzić.
Sport.pl: Legia wreszcie zwycięska. Przełamanie w Chorzowie i efektowna wygrana z Ruchem
Tym razem tylu nerwów nie było, a zespół Berga zdemolował przeciwnika w 12 minut i popsuł święto Ruchu, który obchodził 80-lecie stadionu przy Cichej. Zanim kibice zdążyli zająć swoje miejsca, warszawianie prowadzili już 1:0. Błąd byłego legionisty Mateusza Cichockiego wykorzystał duet napastników wicemistrza Polski Aleksandar Prijović i Nemanja Nikolić. Pierwszy podawał, a reprezentant Węgier już w 45. sekundzie dał Legii prowadzenie.
Piłka Nożna: Nokaut w Chorzowie. Legia bez litości dla Ruchu
Wynik 4:1 jest wysoki, ale jak najbardziej sprawiedliwy, a początkowe kilkanaście/kilkadziesiąt minut było znakomitą wizytówką Ekstraklasy dla zagranicznych fanów. Głębszy oddech może w końcu złapać trener Berg, który musiał się w ostatnich tygodniach godzić ze sporą krytyką.
Weszło: Fajer Legii na szpilplacu w Chorzowie. Berg znowu łapie oddech
0:3 po mniej niż kwadransie – mogło się wówczas wydawać, że pomysłem Ruchu na świętowanie osiemdziesięciolecia stadionu przy Cichej jest wyłapanie 0:8. Na pytanie „czy byłeś kiedyś w podobnej sytuacji?” z pełnym przekonaniem mógłby odpowiedzieć tylko Andrzej Gołota. Mateusz Cichocki zagrał tak źle, że właściwie można ten występ potraktować jako powrót do gry dla Legii po dwóch latach, a choć Ruch po knockdownie otrząsnął się, to wystarczyło tylko na gola i nie dopuszczenie do skandalicznie wysokiego wyniku, czyli na przykład powtórki z Podbeskidzie – Wisła.
Przegląd Sportowy: Kapitalny kwadrans Legii zadecydował o wyniku meczu. Dotkliwa porażka Ruchu
We wrześniu chorzowski klub obchodzi 80–lecie stadionu. Dlatego drużyna zagrała w niedzielę po raz pierwszy w historii w żółtych koszulkach i niebieskich spodenkach (to barwy Górnego Śląska), rozdawany był między innymi biuletyn „Niebieski kuryer”, wzorowany na prasie z okresu międzywojennego, spiker mówił w gwarze śląskiej, a za jedną z bramek stał szwajcarski historyczny zegar „Omega”. Marketingowcy spisali się na szóstkę, a piłkarze Ruchu po pierwszym kwadransie zasłużyli na pałę z wykrzyknikiem.
Niewiele jest na świecie rzeczy lepszych niż skuteczność Nikolicia.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) wrzesień 20, 2015
Ruch w strojach Arki Gdynia gra jak Arka Gdynia. Logiczne.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) wrzesień 20, 2015
Wniosek racjonalizatorski: awarie samolotów muszą być częstsze.
— Adam Dawidziuk (@AdamDawidziuk) wrzesień 20, 2015
Tak komuś zepsuć święto to jak przyjść na kawalerski z mamą
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) wrzesień 20, 2015
Troche lepiej... :)
— B(L)1916 (@BL_1916) wrzesień 20, 2015
Passa przełamana. Moje pierwsze 3 punkty na Cichej. :) Wreszcie. :)
— Maciej Tabiszewski (@MTabiszewski) wrzesień 20, 2015