fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Lechia Gdańsk 2-0 Legia Warszawa

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Kompromitacja. Nie można znaleźć innego słowa opisującego to, co wydarzyło się w środę na stadionie w Gdańsku. Legia Warszawa zamiast zagwarantować sobie mistrzostwo Polski, to zaprezentowała się niczym klub walczący o utrzymanie. Nie bez winy jest Stanisław Czerczesow, który przekombinował z wyjściowym składem i posadził na ławce rezerwowych kilku podstawowych graczy. Lechia 2-0 Legia.

Już w 5. minucie Lechia miała znakomitą okazję do wyjścia na prowadzenie. Do dalekiego podania doszedł Flavio Paixao, który wygrał pojedynek bark w bark z Tomaszem Brzyskim, ale strzelając nieznacznie chybił obok słupka. Kilkadziesiąt sekund potem przebudowany wyjściowy skład Legii stworzył pierwsze zagrożenie. Kasper Hamalainen dograł do Michała Masłowskiego, ostatecznie piłka znalazła się u stóp Michaiła Aleksandrowa, którego uderzenie było niedokładne. Chwilę potem Bułgar podał do rozpędzonego Nemanji Nikolicia, a ten przegrał pojedynek z wychodzącym Vanją Milinkoviciem-Saviciem. W 19. minucie lechiści przedarli się prawą stroną, skąd w szesnastkę dośrodkował Milos Krasić i w porę zdołał interweniować Adam Hlousek. Za moment Lechia objęła prowadzenie. Sławomir Peszko dopadł do wybitej piłki z pola karnego i huknął z półwoleja z kilkunastu metrów, nie dając szans Malarzowi na skuteczną obronę. Przez kolejne minuty legioniści wyglądali na boisku jak dzieci zagubione we mgle. Liderzy tabeli nie mogli odnaleźć się w roli goniących wynik i ich ataki były z łatwością rozbijane przez rywali. Dopiero w 34. minucie Tomasz Brzyski dośrodkował do Kaspera Hamalainena, lecz jego próba nie mogła zagrozić bramkarzowi gospodarzy. Tuż przed przerwą szczęścia spróbował z kolei Sebastian Mila. Pomocnik gospodarzy mocno strzelił zza linii i pewnie piłkę złapał Arkadiusz Malarz. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem przewagi gospodarzy, którzy tego dnia wyglądali na boisku o wiele lepiej od pretendentów do tytułu mistrzowskiego.

Na drugą połowę Legia wyszła bardziej zmotywowana, aby jak najszybciej odrobić jednobramkową stratę. W 50. minucie wszelkie marzenia gości rozwiał Milos Krasić. Pomocnik otrzymał piłkę przed szesnastką, przedryblował Guilherme i mierzonym uderzeniem po raz drugi zmusił Arkadiusza Malarza do wyciągnięcia piłki z siatki. No i cóż... Zaczęły się powoli przypominać poprzednie przegrane mistrzostwa tym bardziej, że tego dnia na boisku Legia prezentowała się KATASTROFALNIE. W ich akcjach nie było niczego - ani dynamiki ani tym bardziej jakiegokolwiek pomysłu. Potem Lechia wyszła jeszcze z akcją dwóch na jednego, która źle wykończył Krasić niecelnie podając do swojego kolegi. Akcje Legii w ofensywie? Zapomnijcie. Tego nie dało się oglądać.

Lechia Gdańsk 2-0 (1-0) Legia Warszawa
1-0 Peszko 20
2-0 Krasić 50

Lechia: 32. Vanja Milinković-Savić - 23. Grzegorz Wojtkowiak (75, 2. Rafał Janicki), 22. Mario Maloca, 3. Jakub Wawrzyniak - 7. Milos Krasić, 20. Michał Chrapek (71, 35. Gerson), 4. Aleksandar Kovacević, 6. Sebastian Mila, 21. Sławomir Peszko (84, 17. Lukas Haraslin) - 28. Flavio Paixao, 30. Grzegorz Kuświk.

Legia: 1. Arkadiusz Malarz - 5. Artur Jędrzejczyk, 4. Igor Lewczuk, 14. Adam Hlousek, 17. Tomasz Brzyski - 77. Michaił Aleksandrow, 6. Guilherme (66, 28. Łukasz Broź), 23. Stojan Vranjes, 16. Michał Masłowski (60, 15. Michał Kopczyński) - 22. Kasper Hamalainen, 11. Nemanja Nikolić (66, 19. Bartosz Bereszyński).

żółte kartki: Krasić, Wojtkowiak, Chrapek, Peszko - Lewczuk, Jędrzejczyk.

czerwona kartka: Lewczuk (63. minuta, za drugą żółtą kartkę)

sędziował: Tomasz Musiał.

widzów: 22 415.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.