fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Warka: Środowa walka

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Wszyscy piłkarze byli na boisku treningowym w Warce kilka minut przed rozpoczęciem zajęć. Jeszcze przed startem trener Besnik Hasi rozmawiał na osobności z Jakubem Rzeźniczakiem, któremu pokazywał jak ma ustawiać się w obronie przy wyprowadzaniu piłki przez jego drużynę. W środę rano indywidualnie ćwiczyli: Aleksandar Prijović, Ariel Borysiuk, Guilherme oraz częściowo Adam Ryczkowski.

W czasie kiedy szkoleniowiec rozmawiał z Jakubem Rzeźniczakiem, reszta graczy w mniejszych grupach w spokoju podawała sobie piłkę. Jedną z nich stanowili młodzi piłkarze, którzy na zgrupowaniu trzymają się razem: Adam Ryczkowski, Tin Matić, Sandro Kulenović, Rafał Makowski oraz Alban Sulejmani. Kiedy nadeszła odpowiednia pora trener zgromadził wszystkich swoich podopiecznych wokół siebie i wygłosił krótką przemowę. Po rozgrzewce zawodnicy rozpoczęli pracę nad doskonaleniem podań po ziemi pod okiem asystenta trenera. Jedno z zadań polegało na szybkich podaniach pomiędzy dwójką legionistów, a następnie na określonym sygnał trzeba było wykonać krótki sprint w prawą lub lewą stronę.

W trakcie trwania treningu na boisku pojawili się Aleksandar Prijović, Guilherme oraz Ariel Borysiuk. Dwóch pierwszych od razu udało się do namiotu, gdzie m.in. jeździli na rowerze stacjonarnym. Ariel rozpoczął z kolei indywidualne ćwiczenia z Sebastianem Krzepotą. Pomocnik musiał kilkakrotnie robić slalom z piłką pomiędzy "grzybkami", a potem odgrywać głową piłkę rzuconą przez trenera.



Kolejne zadanie dla reszty piłkarzy odbywało się w podziale na kilka grup. W każdej z nich zawodnik musiał podać do jednego z partnerów, po czym od razu wybiec na inną pozycję. Ćwiczenie trwało przez dłuższy czas, a w tym samym momencie ciężko trenowała również trójka bramkarzy Legii - Arkadiusz Malarz, Radosław Cierzniak oraz Józef Burta.

Z boku boiska obuwie sportowe założył Aleksandar Prijović i pojawił się wreszcie po krótkiej nieobecności na boisku treningowym przy hotelu. Napastnik "Wojskowych" został poinstruowany przez Sebastiana Krzepotę, jakie zadania z piłką ma wykonywać. W tym samym czasie do niego oraz wciąż trenującego indywidualnie Ariela Borysiuka dołączył Adam Ryczkowski. Pozostali piłkarze zostali podzieleni na dwa zespoły, a każdy z nich standardowo musiał jak najdłużej utrzymać się przy piłce. W znaczniki ubrani byli: Sulejmani, Bereszyński, Lewczuk, Hamalainen oraz Vranjes, którzy rywalizowali z: Koseckim, Makowskim, Brzyskim, Kucharczykiem, Kulenoviciem, a także Broziem. Role łączników przypadły z kolei Maticiowi, Hlouskowi, Rzeźniczakowi oraz Masłowskiemu.



Najciekawsza część treningu miała miejsce pod jego koniec. Wówczas została rozegrana gra na skróconym polu gry, a zawodnicy zostali podzieleni na trzy drużyny, a niezmiennie w bramach stali natomiast Arkadiusz Malarz i Radosław Cierzniak. W zielonych znacznikach występowali: Hlousek, Matić, Kucharczyk, Masłowski i Rzeźniczak, w czerwonych: Hamalainen, Sulejmani, Bereszyński, Vranjes i Lewczuk, natomiast w pomarańczowych: Kosecki, Brzyski, Kulenović, Makowski oraz Broź. Mecze były toczone na zasadzie "złotego gola". Ta drużyna, która trafiła do siatki zostawała na placu gry, a natychmiastowo pojawiała się na nim ta, która do tej pory odpoczywała.

Wszystkie pojedynki obfitowały w wielkie emocje. Bardzo żywiołowi byli Jakub Kosecki oraz Tomasz Brzyski, którzy często pokrzykiwali na partnerów ze swojej drużyny. Podczas spotkań bardzo ładnymi bramkami popisała się dwójka chorwackich graczy - Tin Matić i Sandro Kulenović. Pierwszy z nich przymierzył z daleka nie dając szans Radosławowi Cierzniakowi. Niebawem odpowiedział jego rodak, kiedy wyskoczył wysoko w powietrze i główkując zaskoczył Arkadiusz Malarza. Trzeba przyznać, że obydwaj wyglądają na tle kolegów bardzo dobrze. Ich cechą jest nieustępliwości oraz walka do końca. Kulenović pokazał to w jednej z akcji, kiedy wrócił za przeciwnikiem i odebrał mu piłkę, za co słusznie został pochwalony przez trenera. Zarówno Arkadiusz Malarz jak i Radosław Cierzniak tego dnia nie mogli narzekać na brak pracy. Musieli często sprężać się na linii bramkowej - pierwszy z nich raz popisał się świetną interwencją, kiedy wybił na poprzeczkę futbolówkę zmierzającą w samo okienko, a drugi często wychodził zwycięsko z sytuacji sam na sam.

Po kilku rozegranych meczach Hasi zarządził koniec zajęć. Piłkarze zdjęli buty i przebiegli się dookoła boiska, a potem na jego środku przeszli do rozciągania.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.