Radość graczy Ruchu Chorzów - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Media o meczu z Ruchem

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Trudno czyta się pomeczowe materiały po kompromitującej porażce na własnym stadionie z ostatnią drużyną w tabeli. Dziennikarze zwracają jednak uwagę, że to wprawdzie dopiero pierwsza taka przegrana Jacka Magiery w Legii Warszawa. Serwisy internetowe zaznaczają, że o tym, iż budżety klubów wcale nie grają "Wojskowi" przekonali się tym razem na własnej skórze. Do tej pory to oni w europejskich pucharach występowali w roli tych dużo mniej zamożnych.

Sportowe Fakty: Gole jak z PlayStation! Wysoka porażka Legii z Ruchem Chorzów

Można zakładać w ciemno, że wykończenia akcji piłkarzom Ruchu Chorzów pozazdrościli w niedzielę zawodnicy z sekcji e-sport. Patryk Lipski, a później Maciej Urbańczyk, kopnęli piłkę tak, jakby byli podłączeni do "gamepada" od PlayStation. Pierwszy uderzył świetnie z rzutu wolnego, a Urbańczyka z ponad trzydziestu metrów. Piłka dwukrotnie wylądowała w tym samym, prawym górnym roku bramki Arkadiusza Malarza. Dokładnie tak, jakby ktoś przytrzymał na urządzeniu sterującym "kółko" wciskając równocześnie przycisk odpowiadający za technikę uderzenia. Jeżeli chodzi o urodę goli, poziom "legendarny" mierzył się z "nowicjuszem".

Przegląd Sportowy: Sensacja w Warszawie! Młodzież z Ruchu pokonała Legię

Kibice gospodarzy przyjęli pierwszą bramkę dla Ruchu jako wypadek przy pracy, ale po kilkunastu minutach czekał na nich kolejny cios. Targani problemami organizacyjnymi Niebiescy zostali znakomicie ustawieni przez trenera Waldemara Fornalika. Grali uważnie w obronie, nie pozwalali legionistom na zbyt wiele pod własnym polem karnym, a w dodatku jeszcze przed przerwą powiększyli prowadzenie. Strzał życia oddał Maciej Urbańczyk. W pierwszej połowie gracze Ruchu przypominali wytrawnego boksera, który wyprowadzał mocne uderzenie zza podwójnej gardy.

Sport.pl: Sensacja w Warszawie! Ostatnia drużyna ekstraklasy wysoko ogrywa mistrza Polski!

Kibice reagowali, dopingowali Legię. Reagował też Magiera, który w szatni na drugą połowę zostawił Tomáša Necida i Sebastiana Szymańskiego (w niedzielę debiutował w pierwszym składzie), wpuszczając w ich miejsce Michała Kucharczyka i Kaspera Hämäläinena. Zmiany dały niewiele, by nie napisać, że nic. Legia nie dość, że nie miała pomysłu, jak pokonać bramkarza ostatniej drużyny ekstraklasy, to sama pozwoliła jej dalej strzelać na Łazienkowskiej. Ba, pozwoliła na to legioniście, bo w 51. minucie Malarza pokonał wypożyczony do Ruchu Jarosław Niezgoda.

Weszło: Popierdółka, nie mistrz. Legia klęka przed Ruchem!

Z jednej strony mistrz Polski i wiosenny reprezentant w europejskich pucharach. Z drugiej – ostatni zespół Ekstraklasy. W roli gospodarza, na nowym i dużym stadionie, klub z wielkim budżetem i zawodnikami z doświadczeniem zagranicznym, a goście – ubodzy, zmagający się co chwila z problemami finansowymi, oferujący jedynie na krajowym rynku możliwość wypromowania się. Ale to, że pieniądze w futbolu nie grają, Legia dopiero co pokazała w meczach z Realem czy Sportingiem. Dziś boleśnie sobie również o tym przypomniała.

Futbol Fejs: Legia na kolanach! Pierwsza taka wpadka Magiery

Kiedyś to się musiało stać. Ale że w takim momencie i z tak nisko notowanym rywalem? Piłkarzy Legii i trenera Jacka Magierę czeka kilka nieprzespanych nocy. Bo z czymś takim trudno będzie się pogodzić.
Owszem, Legia przegrała już wyżej pod wodzą nowego trenera – 1:5 z Realem Madryt, 4:8 z Borussią Dortmund w Lidze Mistrzów, ale gdzie Krym, a gdzie Rzym? Trudno porównywać Ruch z Realem czy BVB. Bez wątpienia zawodnicy, gdyby dano im taki wybór, wybraliby wyższą przegraną z drużyną z Bundesligi czy Primera Division niż 1:3 z czerwoną latarnią ekstraklasy. Zwłaszcza, że priorytetem jest przecież obrona tytułu.









REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.