Jakub Czerwiński podczas meczu w Niecieczy - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Pod lupą LL! - Jakub Czerwiński

Tomek Janus, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

"Był jednym z najlepszych na boisku w meczu z Astaną. Na chwilę obecną wygrał rywalizację z Maciejem Dąbrowskim" - tak przed meczem w Niecieczy Jacek Magiera oceniał Jakuba Czerwińskiego. W sobotni wieczór pod lupę LL! trafił więc środkowy defensor "wojskowych", który w ostatnich dniach powrócił do gry po długiej przerwie.

Czerwiński w 2017 r. wcale nie miał powodów do zadowolenia. Choć został mistrzem Polski, to na swój mecz w barwach Legii musiał czekać do końca lipca i potyczki z Koroną Kielce. Wcześniej ostatni raz na murawie pojawił się w przegranym 4-8 meczu z Borussią Dortmund jeszcze w 2016 r. Początek sezonu 2017/2018 wskazywał, że Czerwiński znów będzie rezerwowym. Jacek Magiera zdecydował się jednak posadzić na ławkę pewniaka Dąbrowskiego, a szansę na grę dać właśnie Czerwińskiemu.

Pojedynek z Termaliką był czwartym w tym sezonie meczem z Czerwińskim w pierwszym składzie. W poprzednich trzech defensywa "wojskowych" zachowała czyste konto. W Niecieczy czystego konta nie udało się zachować, a przyczynił się do tego także stoper Legii. To od straty Czerwińskiego pod linią boczną rozpoczęła się akcją gospodarzy, którą na zwycięskiego gola zamienił Łukasz Piątek.

Nie była to jedyna sytuacja w sobotni wieczór, gdy straty Czerwińskiego powodowały zagrożenie pod bramką Arkadiusza Malarza. Stoper Legii słabo rozpoczynał obie części meczu. W pierwszej połowie pod bramką "wojskowych" kotłowało się w 6. i 11. minucie. Druga połowa to strata z 48. minuty. We wspomnianych trzech sytuacjach "Czerwo" tracił piłkę i przyczyniał się do przyśpieszonego bicia serca fanów Legii. W 54. minucie nie dał także rady upilnować w polu karnym Bartosza Śpiączki. Ten wpakował piłkę do bramki, ale na szczęście sędzia zauważył, że napastnik gospodarzy dotknął piłki ręką.

Paradoksalnie to jednak Czerwiński był najbliższy zapewnienia Legii zdobyczy punktowej w Niecieczy. W 49. minucie tylko genialna interwencja Jana Muchy spowodowała, że bomba defensora "wojskowych" nie znalazła drogi do bramki i sparowana piłka zatrzymała się na poprzeczce. "Czerwo" był także blisko powtórzenia swojego wyczynu z meczu z Astaną i zdobycia gola po strzale głową. W jednej z ostatnich akcji meczu w dogodnej sytuacji nie sięgnął jednak piłki dośrodkowanej przez Guilherme. W tej sytuacji Mucha nie miałby już raczej nic do powiedzenia.

Czerwiński był także bohaterem kontrowersyjnej sytuacji z 36. minuty. Stoper "wojskowych" walczył wówczas o pozycję w polu karnym rywali. Telewizyjne powtórki pokazały, że w tej sytuacji był pociągany za koszulkę. Sędzia Mariusz Złotek nie uznał jednak za stosowne podyktowania rzutu karnego.

W Niecieczy Czerwiński nie zaprezentował się tak dobrze, jak podczas rewanżowego meczu z Astaną. Z jednej strony za często tracił piłkę i miał negatywny udział w akcji, która dała zwycięstwo gospodarzom. Z drugiej strony notował także dobre interwencje w defensywie i kilka razy pokazał się z dobrej strony w ofensywie. Nie bez znaczenia jest fakt, że początek sezonu jest słaby w wykonaniu całej Legii. Na tle swoich kolegów nawet grający poniżej swoich możliwości "Czerwo" nie wygląda dziś słabo. I nie jest to niestety dobra wiadomość, bo potwierdza fakt, że cała drużyna ma jeszcze wiele do poprawy.

Statystyki Czerwińskiego w meczu z Termaliką
Strzały (celne): 1 (1)
Faule: 1
Faulowany: 1
Podania (celne): 72 (65)
Pojedynki (wygrane): 11 (7)
Odbiory (udane): 2 (1)

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.