Mariusz Piekarski - fot. Małgorzata Chłopaś / Legionisci.com
REKLAMA

Piekarski: Czerczesow to był mój projekt

Woytek, źródło: przegladsportowy.pl / Przegląd Sportowy - Wiadomość archiwalna

Interesujący wywiad z Mariuszem Piekarskim opublikował Przegląd Sportowy. Menedżer opowiada w nim o kulisach zatrudnienia w Legii Warszawa Stanisława Czerczesowa. - Wydaje mi się, że prędzej czy później Stanisław do Legii wróci. Pod warunkiem, że dostanie ofertę. Podejrzewam, że kibice też chętnie by go znowu zobaczyli - mówi "Piekarz".



Piekarski powiedział, że od początku to był jego pomysł. Najpierw namówił Legię do zatrudnienia Rosjanina, a potem przekonywał samego Czerczesowa:

- Zaproponowałem, by w sezonie, w którym klub obchodził jubileusz stulecia, pomóc mu w wywalczeniu dubletu. Uznałem, że temu zadaniu podoła Stasiu Czerczesow. Jednak obawiano się powiedzieć czy napisać, że projekt "Czerczesow w Legii" był moim autorskim. Jakby było przestępstwem, że menedżer miał taką ideę. Oglądając mecz w towarzystwie prezesa Bogusława Leśnodorskiego i współwłaściciela klubu Macieja Wandzla, podrzuciłem im temat. (...) Uderzyłem w jego czułą strunę – ambicję. Są trenerzy, u których szczytem jest zdobycie Górki Szczęśliwickiej i tacy, u których limitem jest niebo. Stasiu należy do tej drugiej grupy. Powiedziałem mu: "Chcę pomóc przyjaciołom i znajomym z Legii. Mam przekonanie, że ze swoimi cechami, twardą ręką, zdecydowaniem i fachowością jesteś najlepszą osobą do wykonania tej misji, czyli wywalczenia przez Legię mistrzostwa i Pucharu Polski". Tego, że staram się otworzyć mu drzwi do największego polskiego klubu, nie musiałem wyjaśniać. O tym wiedział doskonale. Na marginesie – kiedy w Lidze Europy Legia wyeliminowała Spartak, oglądał ją w Moskwie, wtedy w oko wpadli mu Maciek Rybus i Janek Gol. Stasiu dał się przekonać, przyleciał do Warszawy. Ale łatwo nie było, pierwsze rozmowy nie przyniosły efektu. Gdy po raz drugi zjawił się w stolicy, też nie szło zbyt gładko. O godzinie 23 od uczestnika rozmów dostałem króciutkiego SMS-a: "Pomóż". Pojechałem, a kiedy w środku nocy wyjeżdżałem ze spotkania, Stasiu był już szkoleniowcem Legii. Nic więc dziwnego, że gdy oficjalnie podpisywał kontrakt, zaproszono mnie na ten moment i nikt nie wyganiał Piekarskiego, który przyszedł z flagami polską i rosyjską. Po pierwszym spotkaniu z drużyną piłkarze mówili mi, że ze zdecydowanego przekazu nowego trenera wynikało jasno: zdobędziecie mistrzostwo! Biła od niego ogromna pewność siebie. Jednak później stres był ogromny. Denerwowałem się ja, Stasiu też był podminowany. Przecież Legia traciła do Piasta dziesięć punktów. Wygrywała drużyna z Warszawy, wygrywała ekipa z Gliwic. Niekiedy Stasiu dzwonił i przy późnej kolacji wymienialiśmy uwagi co do gry.

Cały wywiad możecie przeczytać tutaj.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.