Benidorm: Nie lubią poniedziałku
Poniedziałek nie będzie ulubionym dniem piłkarzy Legii. Rano niemal 2 godziny pracowali nad siłą i wytrzymałością. Przez pierwsze 45 minut drużyna harowała na różnych stacjach. Zawodnicy musieli m.in. biegać z piłkami lekarskimi, skakać przez płotki, wykonywać sprinty z sankami przyczepionymi do pasa.
Fotoreportaż z treningu - 30 zdjęć Woytka
Przyjemniej mieli bramkarze, którzy przede wszystkim bronili strzały Wojciecha Kowalewskiego i Krzysztofa Dowhania.
Drugą część treningu stanowiła nietypowa gierka. w środkowej strefie boiska po dwóch stronach ustawione zostały cztery małe bramki i rozpoczął się mecz. Legioniści wymieniali podania i starali się jak najczęściej umieszczać futbolówkę w siatce. Jednak gdy tylko zabrzmiał gwizdek Deana Klafuricia, zawodnicy dzielili się na dwie grupy i ruszali sprintem w kierunku pola karnego, gdzie oczekiwali na dośrodkowanie Kowalewskiego lub Vukovicia. "Różowi" atakowali na jedną bramkę, a "Czarni" na drugą, przy zadaniem obrońców przeciwnika było przeszkodzenie atakującym atakującym w zdobyciu gola.
Drugi trening zaplanowano na godzinę 16. Teoretycznie ma być nieco lżej.
Fotoreportaż z treningu - 30 zdjęć Woytka