Menedżer Prijovicia: Legia oferowała Aleksowi jedynie mały bonus
Aleksandar Prijović w kontrowersyjnych okolicznościach przeniósł się z Legii do PAOK-u Saloniki. Transfer do Grecji okazał się dla napastnika strzałem w dziesiątkę. Jest tam prawdziwą gwiazdą, najlepiej zarabiającym zawodnikiem w lidze i ma olbrzymie szanse na wyjazd na mistrzostwa świata do Rosji.
Niedawno spekulowało się, że napastnik chciał wywrzeć na działaczach PAOK-u transfer do Rennes. Jego menadżer, Filip Leśniewski twierdzi, że taka sytuacja nie miała jednak miejsca. - Też czytałem takie rzeczy po ostatniej ofercie Rennes. Zapewniam cię, że nie był to dla nas aż tak interesujący kierunek, żeby Prijo miał zacząć sprawiać problemy w PAOK-u. Podatki we Francji są bardzo wysokie, Rennes nie byłoby w stanie złożyć propozycji, która sprawiłaby, że piłkarz wykonywałby jakieś manewry. I nie wykonywał - powiedział.
W rozmowie został poruszony wątek odejścia ze stołecznego klubu, czy "nie można było tego załatwić inaczej"? - Nie widzieliśmy innego rozwiązania. Trzeba było iść dalej. Kasa nie znajdowała się na pierwszym planie. Chińczycy dawali wtedy dużo mniej niż to, czym kusili parę dni temu, ale i tak prawie dwa razy więcej od pensji w Grecji. PAOK teraz znajdował się w podobnej sytuacji i widzisz, jak to załatwił: nowym kontraktem ze znaczną podwyżką. Legia oferowała Aleksowi jedynie mały bonus, nie mieliśmy pola do rozmów. Właściciel PAOK-u wybrał najrozsądniejszy wariant.
Prijović nie zapomniał o Legii. - Od dwóch tygodni jestem u niego w Grecji i dopiero co widziałem jego córkę biegającą w legijnej koszulce. Nadal ma przyjaciół wśród kibiców w Warszawie, ostatnio dostał paczkę dla małej z prezentami w emblematach klubowych. Jego żona też bardzo dobrze wspomina czas spędzony w Polsce - dodał Leśniewski.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.