fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo na niedzielę: Oczko

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W tygodniu dyrektor Akademii Legii Warszawa Jacek Zieliński poinformował, że w związku z polityką zaciskania pasa w efekcie pucharowej klęski i związanym z tym szukaniem oszczędności, zdecydowano się zwolnić pięć osób pracujących z młodymi piłkarzami. Tymczasem ledwo tydzień wcześniej nowym piłkarzem Legii został Andre Martins, 28-letni Portugalczyk.

Od lat mówiło się, że akademia to oczko w głowie Dariusza Mioduskiego. Prezes wielokrotnie podkreślał, że naszą przyszłością są wychowankowie, dzieciaki związane z klubem i miastem i zapowiadał, że zrobi wszystko, by Legia stanęła wreszcie wychowankami. Jednym z jego nadrzędnych celów było zbudowanie ośrodka treningowego w Książenicach, dającego wreszcie odpowiednie warunki do pracy I drużynie, ale przede wszystkim młodzieży.

Ale nawet i bez tego akademia wydawała się mieć zupełnie nieźle. Fachowa kadra trenerska, otoczona wsparciem specjalistów. I choć Stanisław Czerczesow nazwał legijną akademię przedszkolem, a jej wychowankowie niezmiernie rzadko przebijają się do I drużyny, a jeszcze rzadziej są sprzedawani za godziwe pieniądze, to jednak mają na koncie sukcesy w różnych kategoriach wiekowych, triumfy w Młodej Ekstraklasie, a potem w Centralnej Lidze Juniorów. Było więc zupełnie nieźle, wydawać by się mogło, że pod rządami Mioduskiego będzie jeszcze lepiej.

Tymczasem wygląda na to, że gdy trzeba szukać cięć, to idzie się po linii najmniejszego oporu – szuka się ich w akademii i w klubowej administracji (tam też zaczęły się zwolnienia, które mają się rozszerzyć). Utrzymuje się zaś podstarzałych gwiazdorów, rozdętą do granic absurdu kadrę, ba, ściąga się nowych, nietanich w utrzymaniu zagranicznych zawodników. Oczywiście możemy mówić, że Martins to była okazja, a zimą odejdzie kilku piłkarzy (na pewno Eduardo, może Radović, Hamalainen, Mączyński, czy Pazdan), ale jakie oszczędności da zwolnienie owej piątki z akademii? Uśrednijmy, że zarabiali po 5 tys. zł miesięcznie (myślę jednak, że mniej). W skali roku daje to 240 tys. zł. Tymczasem utrzymanie wspomnianego Eduardo to w skali roku pewnie minimum ok. 850 tys. zł. A pożytek z niego żaden. Nie wiem ile zarabia Martins, ale sądzę, że więcej od Eduardo, a zważywszy, że przyszedł do Warszawy jako wolny zawodnik, to jeszcze sporo trzeba było zapłacić jemu i menadżerowi.

Zwolnienie zaś kierownika drużyn juniorskich, psychologa, analityka i dietetyka sprawi, że te role będą musieli przejąć trenerzy. Czyli zamiast profesjonalnego podziału obowiązków będzie kolejna prowizorka. I w to w najbardziej rozwojowym segmencie klubu. Smuci, że oszczędza się na tych, którzy nic nie zawinili. To przecież nie oni dwa razy z rzędu odpadli z niepoważnymi drużynami w eliminacjach europejskich pucharów. I to nie oni podjęli w ostatnim roku decyzje o ściągnięciu do klubu grupy Chorwatów, z Jozakiem na czele, a także wynalazków pokroju Hildeberto, Sadiku, Pasquato, Eduardo, Iloskiego, czy Mauricio albo oddaniu za darmo czołowego obrońcy ligi Dąbrowskiego. Jeśli prezes szuka oszczędności to powinien zacząć od góry, ot choćby ściąć pensje członkom zarządu i mniej wydawać na nieudolnych PR-owców, rzadziej zwalniać trenerów, a w związku z tym nie wypłacać im dużych odpraw. No i w obecnej sytuacji nie wyrzucać kasy na tworzenie Legia TV. Obstawiam zaoszczędzenie dużo większych sum od tych 240 tys. zł rocznie.

Jak być powinno?
- Słuchaj! Ty będziesz robił dziadowskie oszczędności na sto - dwieście tysięcy (…). Więc wbij sobie w ten twój oszczędny, kierowniczy, filmowy łeb: pieniądze należy zdobywać legalnie (…). Koniaczek?
- Podwójny. Stać mnie!

Tymczasem wygląda na to, że oczko się odlepiło. Temu misiu.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.