Jedenastka Legii na mecz z Realem Madryt w 2016 roku - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo na niedzielę: Dziady

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Okres Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego to czas dziadów, przedchrześcijańskiego obrzędu zadusznego, który rozsławił Adam Mickiewicz. W tym roku też czas, w którym zweryfikowane zostały słowa Dariusza Mioduskiego o stabilnej sytuacji finansowej Legii. Nadzór finansowy komisji licencyjnej PZPN i możliwe problemy z finansowym Fair Play UEFA to kolejny dowód na nieudolność rządów prezesa i jego ekipy.

Dwa lata temu zremisowaliśmy w Lidze Mistrzów z Realem Madryt, wygraliśmy ze Sportingiem Lizbona i awansowaliśmy z 3. miejsca w grupie do 1/16 finału Ligi Europy. Z dzisiejszej perspektywy to prehistoria. Wydarzyło się bowiem tyle, że tamte czasy wydają się bardzo odległe – zmiany właścicielskie, pięciu trenerów, całkowicie przekształcona kadra I zespołu, upokarzające porażki w eliminacjach europucharów, których szczytem była klęska z luksemburskim Dudelange.

Nadzoru finansowego oczywiście nie ma co się przesadnie bać, choć katalog potencjalnych kar robi wrażenie. Sam jednak fakt, że do tego doszło wprost obnaża problemy klubu. To już nie są nieweryfikowalne długi, ale kwestie, którymi zainteresowała się Komisja Licencyjna PZPN. W klubie oczywiście wiedzieli, że do tego dojdzie i dlatego przed tygodniem członek zarządu Łukasz Sekuła przyznał się do 40 milionowej dziury budżetowej, a także obiecał, że właściciel i prezes dorzuci 20-30 mln z prywatnych środków. Wszystko po to, by kibice nie zostali szokująco zaskoczeni. W sumie więc sprawy potoczyły się dokładnie tak, jak przewidywaliśmy w sierpniu -> nie znaleźliśmy inwestora, a Mioduski zaczął wykładać swoje pieniądze. Oczywiście nie da ich, tylko pożyczy i będzie oczekiwał zwrotu, gdy znajdą się pieniądze z awansu np. do Ligi Europy albo sprzedaży przykładowego Szymańskiego.

Co więc nas czeka? Na razie cięcia kosztów, choć na razie dość krótkowzrocznego, co widzimy już np. po zwalnianiu pracowników akademii. Spodziewać się jednak możemy również ruchów racjonalnych, przynajmniej z finansowego punktu widzenia. Oto lista zawodników, którym w najbliższym czasie kończą się kontrakty z Legią:
2018-12-31 - Eduardo
2019-06-30 - Inaki Astiz
2019-06-30 - Radosław Cierzniak
2019-06-30 - Kasper Hamalainen
2019-06-30 - Adam Hlousek
2019-06-30 - Michał Kucharczyk
2019-06-30 - Krzysztof Mączyński
2019-06-30 - Arkadiusz Malarz
2019-06-30 - Cristian Pasquato
2019-06-30 - Michał Pazdan
2019-06-30 - Miroslav Radović
2019-06-30 - Andre Martins
2019-06-30 - Łukasz Turzyniecki
+ kończy się wypożyczenie Cafu.

To 14 piłkarzy, z czego odejdzie pewnie z 2/3 odejdzie. Sądzę, że Legia będzie chciała i realnie mogła zatrzymać Cierzniaka, Kucharczyka i Turzynieckiego. Z pewnością będzie chciała porozumieć się w sprawie Cafu i być może, zależy pewnie od formy, Martinsa. Trudno jednak powiedzieć, czy klub będzie na to stać, podobnie jak na nowy kontrakt dla Hlouska. Reszta pożegnana zostanie bez żalu, i pewnie gdyby było to możliwe, to już zimą. Zarobić jednak można właściwie tylko na Pazdanie, bezużytecznym Philippsie i może na Mączyńskim lub Pasquato, ale to będą grosze. Jest jeszcze potencjalna możliwość sprzedania Jędrzejczyka, ale on chyba nadal nie kwapi się do wyjazdu.

Przypuszczalnie czeka nas więc kolejna przebudowa, która może zacznie się już w zimie (z częścią piłkarzy uda się rozwiązać umowy za porozumieniem stron albo wypożyczyć). Od strony finansowej zejście z kontraktów pozwoli wydać klubowi mniej może nawet o ok. 16 mln zł., a jeśli udałoby się sprzedać Szymańskiego za realną wartość (4-5 mln euro), to może i dziura budżetowa zostałaby w dużej mierze zasypana.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że za tych co odejdą, ktoś przyjdzie i też będzie chciał zarabiać. Legii nie stać już na wysokie kontrakty, ale sądząc po ostatnich okienkach, średni kontrakt dla nowych piłkarzy I składu to ok. 300 tys. euro. Obrana ścieżka transferowa wskazuje więc, że możemy spodziewać się kolejnego uszczerbku na jakości sprowadzanych zawodników. Wystarczy spojrzeć na trzy ostatnie zaciągi – na Łazienkowską trafiło ponad 20 graczy, ale żaden z nich nie jest obecnie gwiazdą, choćby ligi, nikt nie jest też w stanie pociągnąć za sobą drużyny. Co oczywiście nie oznacza, że w perspektywie tymi gwiazdami nie zostaną (np. Majecki, Wieteska, Stolarski, Szymański, Martins, a zwłaszcza Carlitos), bo stać ich na to. Znamienne przy tym, że tylko Carlitos ma kontrakt powyżej 500 tys. euro rocznie (ponad 600 tys.).

Racjonalnie oceniając trudno więc liczyć, że obniżająca jakość Legia będzie w stanie awansować choćby do Ligi Europy. Czekają nas raczej problemy w stylu innych polskich klubów, czego już zresztą doświadczyliśmy. Czeka nas też kolejna przebudowa, wyczekiwana zmiana pokoleniowa i związane z tym problemy, również w szatni.

Kryzysy mają jednak to do siebie, że w końcu się z nich wychodzi, zwłaszcza jeśli jest się Legią Warszawa. My też w końcu wyjdziemy. Dzięki działaniom zarządu albo właśnie wbrew nim.

P.S. A skoro o dziadach mowa, to sędzia Musiał... A zresztą, nieważne.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.