fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Słowo na niedzielę: Młodzież

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W ostatnim meczu ligowym średnia wieku w drużynie Legii wyniosła 25,8. Słychać więc zewsząd zachwyty, jak to dobrze. Pewnie i byłoby nawet bardzo dobrze mieć tak młody zespół, gdyby jeszcze gwarantował on odpowiednią jakość. I gdyby ci młodzi "hodowani" byli z myślą o grze przy Łazienkowskiej, a nie, jak to ma miejsce teraz, o jak najszybszej sprzedaży.

Średnia wieku, gdy jeszcze grywaliśmy z powodzeniem w pucharach była wyższa od tej będącej obecnie przedmiotem szczęścia. Dość powiedzieć, że w ostatnim meczu Ligi Mistrzów przeciwko Sportingowi Lizbona zespół przeciętna wynosiła 27,9. I wydaje się, że była optymalna dla zespołu budowanego z myślą o dobrych międzynarodowych wynikach. W drużynie grało tylko dwóch piłkarzy (Malarz i Radović) powyżej 30 roku życia. Procentowało ogranie zawodników w pucharach i silniejszych od Ekstraklasy ligach oraz łączące się z wiekiem doświadczenie. Większość zawodników była w wieku, który przyjmuje się za szczytowy dla piłkarskich karier (24-29 lat). Sukcesy w kraju i w Europie dawały nam nie tylko wiele radości, ale i stały dopływ gotówki do klubu.

A teraz? Teraz, po okresie, gdy drużyna znacząco się nam zestarzała, następuje przechył w drugą stronę. Z powodu problemów finansowych wynikających z nieporadności zarządzających klubem (m. in. brak inwestora, sponsora tytularnego stadionu, klęski w europejskich pucharach), które doraźnie się rozwiązuje z prywatnych środków właściciela, Legia wygląda tak, jakby zmierzała w kierunku formuły przyjętej przez Lecha, czy Jagiellonię. Wyszkolić lub tanio kupić i czym prędzej sprzedać, bez oglądania się na wyniki w Europie i rozwój zawodników. Liczy się tylko to, by jakoś przetrwać.

Tak też oczywiście można. Ciemny lud to kupi, zwłaszcza gdy zapewni się mu rozrywkę w ramach trzeciego z europejskich pucharów (Who Cares League). Na szczęście ci ciemni, to tylko garstka wśród kibiców Legii. Nas nie da się omamić retoryką rodem z Poznania. Za dużo widzieliśmy, zbyt wiele niespełnionych obietnic otrzymaliśmy i zbyt wielu sukcesów doświadczyliśmy. Widać zresztą, że model z Bułgarskiej się nie sprawdził i nie ma sensu go powielać. W Białymstoku zaś nie ma z kolei ciśnienia (pieniędzy) na sukcesy w Europie. A w Warszawie? Coroczne mistrzostwo i gra przynajmniej w grupie Ligi Europy to właściwie obowiązek i realizacja podstawowych oczekiwań fanów.

Oczywiście zawsze to przyjemnie obejrzeć Legię młodymi stojącą, ale pamiętajmy, że młodość ma swoje prawa. Wśród nich są wahania formy. Młodzieżowcy nie dają żadnych gwarancji, że w najważniejszych meczach ligowych i pucharowych będzie można na nich liczyć. Wówczas bowiem często kluczową rolę odgrywa doświadczenie link. Legii potrzebni są kolejni gracze pokorju Andre Martinsa, Remy`ego, czy Cafu – w kwiecie wieku, ograni w silniejszych ligach, czy pucharach, podobni do tych z czasów gry w Lidze Mistrzów. Liczę, że zimą 2-3 takich trafi pod skrzydła trenera Sa Pinto. Przy wyborze trzeba jednak być bardzo ostrożnym, co udowodniają ostatnie okienka transferowe.

Szymański, Majecki, Nagy, Wieteska, Kulenović, choć chcielibyśmy, to oni nie mają stanowić o sile zespołu. W Legii raczej już liczy się pieniądze z ich sprzedaży. Mają zasypać potężną dziurę budżetową, podobnie jak pieniądze wykładane przez właściciela (20-30 mln zł, te o których wiemy, a które przecież będzie chciał odzyskać, możliwe że właśnie z tych transferów). Rozumiem, że to konieczność po dwukrotnych klęskach w eliminacjach do europejskich pucharów i kolejnych fiaskach negocjacji z potencjalnymi inwestorami. W zaistniałej sytuacji trzeba tak po prostu zrobić. Tylko do czego nas to doprowadzi? Obawiam się, że to co się nam oferuje jest prostą drogą do bylejakości.

I tak wygląda zarządzenie Legią w 9. dniu kalendarza adwentowego A.D. 2018.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.