Aleksandar Vuković - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo na niedzielę: Gwiazdka

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Mówi się, jaka ma być Legia (młoda i polska). Dużo słychać o laboratorium i nauce (Legia ma być sprytniejsza od innych). Zwiększa się też liczba dyrektorów, członków zarządu i strategii, a panuje duży bałagan przy spóźnionej sprzedaży karnetów. Gdzieś w tym wszystkim najmniej mówi się o tym, co najważniejsze, czyli pierwszej drużynie. I wiecie co? To chyba wcale nie tak źle, jak mogłoby się wydawać.

„Wojskowi” dokonali już obiecujących transferów, choć tak można je traktować jedynie, gdy weźmie się niskie oczekiwania, jakie mamy teraz względem nowych piłkarzy ze względu na sytuację, w której znalazł się klub. Nie stać nas na dobrych graczy, więc pozyskujemy takich, na których mamy pieniądze. Na szczęście nie przepłacamy. I ok. Jest jak jest, a nie zanosi się, by w najbliższym czasie miało być lepiej. Skład, który mamy nie powala na kolana, ale kolejne pozycje są obsadzane i to powinno wystarczyć do odzyskania mistrzostwa Polski. Trudno za to powiedzieć, czy do awansu do Ligi Europy.

W wyniku naiwnej polityki D. Mioduskiego, Legia w ostatnim czasie zrobiła kilka dużych kroków w tył. Dwa lata przebudowy pozbawiły tę drużynę fundamentów, które na nowo stawia trener Vuković. Potrzebuje do tego czasu, a że ma go mało, to możliwe, że znów się poślizgniemy w eliminacjach do fazy grupowej. Na Łazienkowskiej mamy bowiem deficyt piłkarzy z doświadczeniem w międzynarodowej rywalizacji, a jak jest ono ważne pokazały eliminacje choćby z 2016 r., w których legioniści zwyciężali głównie dzięki ograniu z poprzednich sezonów.

Tę świadomość wydaje się mieć trener Vuković. Świadczą o tym jego wypowiedzi i zachowania, z których wynika, że po prostu skupia się na swojej pracy – na zbudowaniu zespołu i podniesieniu umiejętności swych piłkarzy. Otrzymał kilku piłkarzy, ale chyba wie, że żaden z nich nie pociągnie drużyny za sobą i że na niewiele więcej może liczyć.

Przypuszczalnie rozumie przy tym, że to jego czas, czas, w którym ma bardzo wiele do zyskania, a w sumie niedużo do stracenia, bo kto rozsądny w pierwszej kolejności by obwiniał świeżo upieczonego szkoleniowca? Równocześnie szansa, którą otrzymał, to dla niego prawdziwa gwiazdka z nieba, wypadkowa wielu zdarzeń w klubie, w tym niesłychanie pragmatycznej, jak na standardy D. Mioduskiego, decyzji o powierzeniu Serbowi funkcji trenera. Doświadczenie, które zyska w tym okresie Vuković będzie dla niego w przyszłości bezcenne. Słusznie więc zdaje się zachowywać spokój.

Od zagranicznych poprzedników odróżnia go jednocześnie, że nie promuje siebie, a na pierwszym miejscu stawia dobro zespołu i klubu.

Sądzę przy tym, że takie podejście trenera i to jego opanowanie może tylko pomóc zawodnikom. Niewykluczone, że to trzeba do tych eliminacji podejść bez presji, a dzięki temu chłopaki będą mogli pokazać to, co mają najlepszego. Nie zdziwiłbym się przy tym, gdyby był to element planu szkoleniowca. I na tym też opieram nadzieję, że jednak damy radę zagrać w grupie Ligi Europy. Niech nasza Gwiazdka będzie już w sierpniu.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.