Mioduski: Uchwałę w sprawie kontraktów piłkarzy podejmie PZPN
- W optymistycznym scenariuszu zakładamy, że za miesiąc drużyna wróci do treningów. W takim wypadku w połowie maja można by zacząć z powrotem grać. Jeśli tak się stanie, to wierzę, że dzięki różnym narzędziom i mechanizmom poradzimy sobie ze stratami. Niezbędne będzie jednak cięcie kosztów, a także wsparcie ze strony PZPN i innych instytucji. Wariant mniej optymistyczny jest jednak taki, że nie będziemy w stanie uruchomić rozgrywek w maju i skończyć ich do końca czerwca. To może się przesunąć w czasie i wtedy wszystko się opóźni. Mówię nie tylko w kontekście Polski, ale całej Europy. Myślenie jest takie, że jeśli nie uda się skończyć rozgrywek do końca czerwca, sezon zostanie wydłużony do lipca, a nawet sierpnia - mówi prezes Legii Dariusz Mioduski w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
- Nasz przychód jest żaden, bo nie zarabiamy na dniu meczowym, na sprzedaży w sklepach, naszych kioskach czy restauracjach. Jak nie będzie w ciągu miesiąca przynajmniej światełka w tunelu, poważne problemy finansowe zaczną się u wszystkich - dodaje na łamach sport.pl właściciel stołecznego klubu.
- Już wiem, że nawet po powrocie i dokończeniu sezonu, powiedzmy do końca czerwca, skutki będą ogromne i będą wpływały na nasze funkcjonowanie przez wiele miesięcy. Oby nie lat. Trochę czasu upłynie, zanim się pozbieramy i wrócimy do stanu sprzed epidemii. (...) Mamy dramatyczną sytuację zewnętrzną, za którą nikt nie ponosi winy – to jest kluczowe w tej kwestii. Wszyscy muszą solidarnie ponieść konsekwencje tej sytuacji, nie ma mowy, by kogokolwiek ominęła. UEFA i FIFA wypracowują systemowe rozwiązania, nie będzie tak, że każdy klub zrobi, co mu się podoba. Jeden obniży o dziesięć procent, drugi o dwadzieścia, a inny nie zapłaci wcale. W Polsce uchwałę w sprawie kontraktów piłkarzy podejmie PZPN – nie ma sensu teraz dywagować. Wszyscy starają się ocenić straty i już wiadomo, że one będą ogromne, a kontrakty zawodników wszędzie stanowią wysoką część budżetu klubu. Pamiętajmy, że piłkarze to istotna, ale też niewielka część osób zatrudnionych w klubach. Do nich dochodzą dziesiątki pracowników – koszty trzeba ponosić, a wpływów nie ma.
Cały wywiad możecie przeczytać tutaj.