Raków Częstochowa - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA
REKLAMA

Piłkarze Rakowa po finale Pucharu Polski

Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Vladislavs Gutkovskis (napastnik Rakowa): Ciężko powiedzieć, co było przyczyną tej porażki. Zabrakło na pewno bramek, ale może i też trochę szczęścia. Stworzyliśmy kilka sytuacji, ale wiadomo, że jak ich nie wykorzystujesz, to nie wygrywasz. Rzuty karne to już loteria, a w niej Legia miała więcej szczęścia.

Na pewno największą trudność sprawiło nam cofnięcie się Legii na własną połowę. Było widać, że nie chcą strzelić bramki, a tylko się wybronić. Bardzo ciężko się gra przeciwko zespołowi, który stoi obok swojej "szesnastki" i się muruje. Wiadomo, że powinniśmy lepiej dośrodkowywać albo lepiej się ustawiać. Przyczyn jest dużo. Nie ma jednak co gadać, Legia wygrała i tyle.

Wina za zachowania poza piłkarskie leży po stronie Legii. Legioniści bardzo niedobrze się zachowywali i dużo prowokowali. Nie chcę mówić o tych sytuacjach, bo jest to nie potrzebne. Ostatecznie przegraliśmy, co bardzo boli.



Fran Tudor (prawy wahadłowy Rakowa): W całej tegorocznej edycji Pucharu Polski graliśmy na zero z tyłu. Dziś przez 120 minut nie strzeliliśmy bramki i uważam, że musieliśmy zrobić coś więcej. Mieliśmy kilka stuprocentowych sytuacji, ale zabrakło czegoś więcej. Nasza gra w całokształcie nie wyglądała źle. Gracze Legii nie oddali żadnego strzału na naszą bramkę. Zabrakło ofensywy, czegoś ekstra. Zostaje żal i tyle.

O niezdrowe emocje podczas dzisiejszego spotkania należy zapytać piłkarzy Legii. Z naszej strony wyglądało to tak, jak wyglądało. Wszyscy widzieli, co wydarzyło się po ostatnim gwizdku i to jest niedopuszczalne. Jestem profesjonalistą, więc wole zamknąć ten temat i nie chować urazy. To jest życie. Dziś po prostu nie wyszło i musimy patrzeć dalej.

Patryk Kun (lewy wahadłowy Rakowa): Moim celem było zdobycie mistrzostwa oraz Pucharu Polski. Do tego dążyłem i tylko na tym się skupiałem. Dałem dziś z siebie maksimum i pokazałem to co mogłem. Dalej będzie nowy sezon i nowe rozdanie. Zmiana po wcześniejszym wejściu z ławki jest dosyć bolesna. Nie było to spowodowane żadną kwestią zdrowotną, a jedynie decyzją trenera.

Nie czuję presji w Rakowie, odkąd ogłoszono mój transfer do Legii. Nic się nie zmieniło. Ostatnio miałem ciężkie tygodnie - czerwona kartka poza boiskiem, kontuzja, która wykluczyła mnie ze składu. Nie było łatwo, ale na pewno nie czuję jakiejś dodatkowej presji. Na razie nie skupiam się na przyszłym sezonie. Póki jestem zawodnikiem Rakowa, to będę dawał z siebie wszystko dla tego klubu. Na meczach, na treningach będę walczył o miejsce w pierwszym składzie. Spędziłem tu pięć lat i chcę jeszcze pomóc drużynie.

Zachowanie zawodników Legii po końcowym gwizdku było nie fair, szczególnie Filipa Mladenovicia. Gdy się wygrywa, to trzeba świętować to z klasą. To co robił Serb, było dość kontrowersyjne i ciekawe jaką karę poniesie, ale to już nie moja kwestia. Ciężko mi to skomentować.

Ivi Lopez (skrzydłowy Rakowa): Wiedzieliśmy, że będziemy grać z trudnym rywalem, a czerwona kartka nie sprawiła, że ten mecz był łatwiejszy. Mieliśmy trochę sytuacji, gdybyśmy wykorzystali wszystkie, to mogliśmy wygrać czterema czy pięcioma bramkami. Wiadomo jaka jest piłka, nie wszystko da się wykorzystać. Później doszło do karnych, które zawsze są loterią. Przegraliśmy i trudno. W niedzielę gramy mecz, który może dać nam mistrzostwo i na tym się skupiamy.

Nie da się wszystkiego w piłce wygrać. I tak w Polsce wygrałem już wszystkie trofea, też te indywidualne. Nikt by nie pomyślał jakiś czas temu, że taki klub jak Raków będzie odnosić takie sukcesy. Mam nadzieję na ich kontynuację w przyszłości. Jestem tu szczęśliwy, mam ważny kontrakt i chcę zostać.

Tomas Petrasek (obrońca Rakowa): Jest w nas bardzo duży żal, że dziś przegraliśmy. Jesteśmy jednak drużyną, która zawsze podniesie się z kolan po takich porażkach. Nie przytrafiło nam się ich wiele w ostatnich latach, ale jak już jakaś przyjdzie, to jesteśmy w stanie się zreflektować i dużo nauczyć. Dziś jest spory niedosyt, porównywalny do meczu ze Slavią Praga, gdy byliśmy blisko awansu do europejskich pucharów. Wtedy świetnie zareagowaliśmy i teraz liczę na to samo. Idziemy teraz po mistrzostwo Polski i ma nadzieję, że zdobędziemy je jak najszybciej.

Moje zejście z boiska było spowodowane zderzeniem w polu karnym z Tomasem Pekhartem. Mam nadzieję, że to nie jest nic poważnego, tylko mocne zbicie. Niestety, mimo walki z bólem musiałem być odpowiedzialny wobec drużyny i opuścić boisko w pierwszej części. Jak siedziałem na ławce, to byłem bardziej zestresowany niż grając, bo zawsze wolę mieć wszystko pod kontrolą. Pozostało mi tylko wspierać drużynę, ale niestety nie udało się.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.