Legia 5-2 Motor
Złe dobrego początki. Motor rozbity!
Legia Warszawa pewnie ograła Motor Lublin w niedzielnym meczu Ekstraklasy. Podopieczni Goncalo Feio dosyć szybko stracili gola, ale potem pięciokrotnie wpisali się na listę strzelców. Dwa gole strzelił Kapustka, a po jednej zanotowali Wszołek i Alfarela, dla którego było to debiutanckie trafienie w Legii. W samej końcówce do siatki piłkę skierowali jeszcze Mbaye Jacques Ndiaye oraz Jean-Pierre Nsame.
W 9. minucie gry pierwsza dobra akcja Motoru. Prawą stroną boiska urwał się Mbaye Jacques Ndiaye. Pomocnik próbował zmieścić piłkę między Kacprem Tobiaszem a słupkiem, ale golkiper stołecznego klubu był czujny i nie dał się zaskoczyć. Chwilę potem goście objęli już niespodziewanie prowadzenie. Po wrzutce z rzutu rożnego idealnie główkował Sebastian Rudol, który wykorzystał złe ustawienie w obronie legionistów. To była prawdziwa konsternacja. Gracze Goncalo Feio szybko starali się doprowadzić do remisu. Ich wysiłki omal nie przyniosły efektu nieco kwadrans po pierwszym gwizdku sędziego. Wówczas sfaulowany w polu karnym został Luquinhas i sędzia przy wsparciu wideoanalizy VAR wskazał na jedenasty metr. Do wykonania "jedenastki" podszedł Tomas Pekhart, ale przegrał on pojedynek z Ivanem Brkiciem. Czech uderzył słabo, zdecydowanie zbyt słabo, aby zaskoczyć Chorwata, który wyczuł jego intencję. Motor starał się nie skupiać na obronie, tylko raz po raz groźnie kontratakować. Wkrótce znów było niebezpiecznie po stałym fragmencie gry. Tym razem do legionistów uśmiechnęło się jednak szczęście, kiedy jeden z graczy Motoru trafił w słupek.
"Wojskowi" niebawem spróbowali wreszcie strzału z daleka. W 26. minucie na odważną próbę z dystansu zdecydował się Bartosz Kapustka. Futbolówka przeleciała jednak obok słupka. Spotkanie było niezwykle intensywne. Obydwie jedenastki raz po raz stwarzały zagrożenie w szeregach przeciwnika. Aktywny w środku pola w ekipie gości był szczególnie kapitan Piotr Ceglarz. Pomocnik był bliski pokonania Tobiasza, ale był nieco niedokładny. "Wojskowi" doprowadzili do upragnionego wyrównania! Kapustka poradził sobie z obrońcami oddał strzał lewą nogą, który "przelał" się przez ręce Brkicia. Bramkarz lubelskiego klubu zdecydowanie nie popisał się w tej sytuacji. Dostał jednak możliwość zrehabilitowania się. Arbiter podyktował bowiem drugi rzut karny tego dnia, tym razem za zagranie ręką we własnej szesnastce jednego z graczy gości. Odpowiedzialność na siebie wziął Paweł Wszołek. Pomocnik huknął ile sił w nodze i dał tym samym Legii drugie trafienie. To trafienie pozwoliła wprowadzić nieco więcej spokoju w szeregi gospodarzy. Ich gra jednak nadal pozostawiała wiele do życzenia. Arbiter do regulaminowego czasu doliczył pięć minut, które nie przyniosły już zmiany wyniku.
fot. Mishka / Legionisci.com
Zaraz po przerwie Legia strzeliła trzeciego gola po ładnej składnej akcji w polu karnym Motoru, którą sfinalizował Migouel Alfarela! Francuz znalazł się sam na sam z Brkiciem, zmylił go prostym zwodem i z bliska umieścił piłkę w siatce. Na drugą odsłonę "Wojskowi" wyszli z innym nastawieniem. Widać było, że starają się grać bardziej ofensywnie, odrzucając jednocześnie Motor z własnej połowy. W 54. minucie bliski wpisania się po raz drugi na listę strzelców był Alfarela. Napastnik uderzył ładnie z półwoleja, lecz obił jedynie słupek... Motor Lublin w drugich 45 minut wyraźnie opadł z sił. Ekstraklasowy beniaminek zostawiał przeciwnikom sporo wolnego miejsca, co aż się prosiło, aby wykorzystać.
W 69. minucie gry spotkanie rozstrzygnął Kapustka! Pomocnik rozgrywał tego dnia świetny mecz, który przypieczętował drugim golem tego popołudnia. Tym razem znalazł on sobie nieco więcej miejsca w środku boiska, podbiegł z futbolówką i przymierzył lewą nogą na tyle dokładnie, że Brkić musiał znowu skapitulować. Cztery minuty potem mocny strzał z dystansu Rubena Vinagre. Bramkarz Motoru udanie jednak interweniował. Legioniści nie spoczywali na laurach i pomimo wysokiego wyniku nadal dążyli do kolejnych bramek. Sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry świetną szansę zmarnował wprowadzony Ryoya Morishita. Japończyk dostał prostopadłe podanie od Jean-Pierre'a Nsame i stanął oko w oko z Brkiciem, który tym razem wyszedł z opałów obronną ręką.
Kiedy wydawało się, tego dnia na Łazienkowskiej nie wydarzy się już nic ciekawego fatalny błąd w rozegraniu popełnił Wszołek. Pomocnik podał piłkę wprost pod nogi Ndiaye, a ten świetnym uderzeniem z daleka pokonał Tobiasza. Na odpowiedź Legii nie trzeba było jednak długo czekać. Ładna kontra, którą sfinalizowali rezerwowi: Morishita oraz Nsame. W kluczowym momencie Japończyk idealnie obsłużył Kameruńczyka, a ten z bliska ustalił końcowy wynik.
7. kolejka
#LEGMOT
27142
1.09.2024
14:45
Asystent trenera: Inaki Astiz
Kierownik drużyny: Konrad Paśniewski
Asystent trenera: Gert Remmel
Kierownik drużyny: Dariusz Baryła
Masażyści: Emilian Sapuła
Główny: Damian Kos
Asystent: Bartosz Heinig
Asystent: Dariusz Bohonos
Techniczny: Filip Kaliszewski
VAR: Paweł Malec
AVAR: Sebastian Jarzębak
Temperatura 23°C
Ciśnienie 1021 hPa
Wilgotność 50%