Relacja z trybun: Pożegnanie legendy
Mecz z FC Lugano był dla nas ostatnim domowym spotkaniem Legii w 2024 roku. Liczyliśmy, że legioniści zagwarantują sobie awans do 1/8 finału, bowiem we wcześniejszych spotkaniach Ligi Konferencji radzili sobie nadspodziewanie dobrze i byli jedną z dwóch ekip we wszystkich europucharach, która dotąd nie straciła bramki. Fani Legii na tym spotkaniu w piękny sposób pożegnali swoją legendę, pana Lucjana Brychczego, który odszedł od nas kilka dni wcześniej, w wieku 90. lat.
Spotkanie rozpoczynało się o godzinie 18:45, przez co stadion wypełnił się dopiero na kilka minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Wtedy też na stadionie odegrany został przez skrzypaczki ulubiony utwór Pana Lucjana. Na telebimach zaprezentowano z kolei film z ostatniej drogi "Kiciego", któremu towarzyszyły setki warszawiaków. Przed meczem na środku trybuny wschodniej zawisło płótno "Lucjan Brychczy. Nasza Legenda, szacunek na zawsze". Później flaga została przewieszona na Żyletę.
Kiedy piłkarze wychodzili na murawę, na Żylecie rozciągnięta została piękna, malowana sektorówka, która idealnie komponowała się z wywieszonym na dole transparentem. Przedstawiała postać młodego Lucjana Brychczego w koszulce meczowej oraz napis "Żegnaj Legendo 1934-2024". Następnie miała miejsce minuta ciszy poświęcona wielkiemu mistrzowi, a zaraz po niej cały stadion skandował głośno "Lucjan Brychczy!".
Fani z Lugano przylecieli do Polski samolotem w dniu meczu w ok. 180 osób. Zaprezentowali typowo włoskie oflagowanie - tj. kilka małych flag, co nie dziwi ze względu na fakt, że ich miasto leży we włoskojęzycznej części Szwajcarii, nieopodal granicy z Włochami. W sektorze gości zawisły min. następujące flagi: "Midollo", "Unica Fede", "BMP", "LVGA" (flaga z herbem miasta), "QG Con Noi", "Lugano". Przyjezdni wywiesili też transparent po włosku - "La fede non si sequestra! Curva Nord 1908" (Wiary nie można zdobyć) - zdecydowanie największy spośród całego ich oflagowania oraz transparent dla swojego polskiego zawodnika - Kacpra Przybyłko. Mieli też ze sobą dwie flagi na kijach oraz małe płótno z białym krzyżem, znanym z flagi Szwajcarii. Przez całe spotkanie prowadzili doping - niezły jak na swoją liczbę. Komunikaty stadionowe pod ich adresem kierowane były w języku włoskim.
Nasz doping, kierowany przez "Starucha", rozpoczęliśmy od "Tylko Legia, ukochana Legia...". Nasi piłkarze już w 11. minucie wyszli na prowadzenie, doprowadzając do szaleństwa zgromadzonych na trybunach ponad 21 tysięcy fanów. Nie zwalnialiśmy tempa, starając się ponieść nasz zespół do kolejnych ataków. Te były jednak nieskuteczne i pod koniec I połowy goście doprowadzili do wyrównania. "Hej Legio jesteśmy z Wami!" - niosło się zaraz potem.
W przerwie meczu na gnieździe pojawił się, by przywitać się z kibicami nasz były kapitan, Josue, który cały mecz spędził na Żylecie. "Josue, Josue, Josue..." - śpiewali legioniści na cześć piłkarza, który jeszcze niedawno czarował swoimi zagraniami warszawską publiczność. Na Żylecie obecny był walczący z chorobą "Maniana", któremu dodaliśmy otuchy okrzykami "Hej Manian jesteśmy z Tobą!".
Kilka razy w trakcie całego spotkania staraliśmy się rozruszać kibiców z pozostałych trybun, zachęcając ich do wspólnych pieśni i tańców. W pewnym momencie zachęciliśmy cały stadion do zajęcia miejsc na krzesełkach okrzykiem "Cały stadion siada z nami". A wszystko po to, by po chwili, gdy wszystkich nakręci już rytm wybijany przez bębniarzy, ruszyć z kopyta na pełnej k... mocy z pieśnią "Hej Legia gol...". Kwadrans przed końcem niestety to przyjezdni po raz drugi tego wieczora mieli okazję do radości. "Legia walcząca, Legia walcząca do końca!" - starała się zmobilizować piłkarzy Żyleta. Następnie ruszając z pieśnią "Nie poddawaj się, ukochana ma...".
W 85. minucie cały stadion odśpiewał hymn narodowy. Na koniec meczu i koniec roku zaśpiewaliśmy po raz ostatni przy Ł3 - "Gdybym jeszcze raz...". Było naprawdę konkretnie, ale losów spotkania nie udało się odwrócić. Inna sprawa, że arbiter z pewnością nie pomagał, więc po kilku jego beznadziejnych decyzjach z trybun niosło się "Lalalala f... UEFA". Awansu do 1/8 finału wciąż nie mamy zagwarantowanego, ale dalszą grę na wiosnę w Lidze Konferencji już tak. O wszystkim zdecyduje ostatni mecz w fazie ligowej - z Djurgardens IF w Sztokholmie, który czeka nas za tydzień. Bilety na teo spotkanie kupować można jeszcze w najbliższą sobotę w godzinach 14-16 w Źródełku (130 zł).
Po meczu, widząc przez 90 minut pełne zaangażowanie ze strony zawodników, ryknęliśmy w ich kierunku - "Hej Legio jesteśmy z Wami". A później zaśpiewaliśmy jeszcze "Wesołych Świąt, Wesołych Świąt, ejaeja Wesołych Świąt". A teraz nie pozostaje nam nic innego, jak godnie zakończyć ten rok i dać z siebie 100 procent w Sztokholmie.
P.S. Na Żylecie wywieszone zostały transparenty "Kryniek PDW", "Antek PDW", "Balu wracaj do zdrowia", "Adam Tradycja wracaj do zdrowia" i "Ś.P. Piotr Graff".
Frekwencja: 21 767
Kibiców gości: 180
Flagi gości: 14
Autor: Bodziach
Legia Warszawa 1-2 FC Lugano - Mishka / 75 zdjęć
Legia Warszawa 1-2 FC Lugano - Kamil Marciniak / 47 zdjęć
Legia Warszawa 1-2 FC Lugano - Maciek Gronau / 85 zdjęć
Legia Warszawa 1-2 FC Lugano - Piotr Galas / 120 zdjęć
Legia Warszawa 1-2 FC Lugano - Michał Wyszyński / SKLW / 21 zdjęć
przeczytaj więcej o: Legia Warszawa Lucjan Brychczy oprawa Liga Konferencji FC Lugano pożegnanie legendy