Radovan Pankov - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA
REKLAMA

Nasz wywiad

Pankov: Będę zadowolony z tego sezonu tylko gdy zajmiemy 1. miejsce

Woytek, Mikołaj Ciura, źródło: Legionisci.com

W bieżących rozgrywkach Radovan Pankov jest podstawowym zawodnikiem Legii Warszawa. Jesienią wystąpił w 25 spotkaniach i zdobył w nich 2 bramki. Podczas zgrupowania w Hiszpanii opowiedział nam jak to się stało, że w meczu z Lugano otrzymał dwie żółte karki oraz który moment jesienią był dla niego najtrudniejszy.

"Goncalo Feio? Feio. Myślę, że będzie topowym trenerem."
"Jeśli masz jaja, pokaż mi drugą kartkę!"
"Marciniak to jeden z najlepszych sędziów na świecie."

Zapraszamy do lektury!



Grasz w Legii już 1,5 roku, Jak się czujesz w Warszawie?
Radovan Pankov - Naprawdę dobrze, to miasto jest świetne. Moja rodzina również czuje się świetnie. Dzieci chodzą do szkoły i przedszkola, mówią nawet po polsku, szczególnie starsze z nich.

To chyba teraz pora na ciebie, by zacząć mówić po polsku.
- Tak, zdecydowanie. Rozumiem coraz więcej, ale nie potrafię jeszcze do końca mówić. Gdy jednak ktoś mówi do mnie po polsku, to rozumiem kontekst tego, co chce mi przekazać. Gorzej jest, jak chłopaki rozmawiają między sobą szybko, wtedy jest mi bardzo ciężko ich zrozumieć. Jeśli chodzi o piłkarskie zwroty, to rozumiem praktycznie wszystkie.

fot. Mishka / Legionisci.comfot. Mishka / Legionisci.com

Masz taki charakter, który predysponuje cię do tego by w przyszłości zostać kapitanem.
- Uważam, że kapitan, w szczególności tak wielkiego klubu, powinien być ktoś, kto z niego pochodzi, jest z nim związany. Oczywiście jeśli taki znajduje się w drużynie. Jeśli nie, to ktoś, kto jest w klubie najdłużej, rozumie i zna nawyki, ogółem cały zespół. Niekoniecznie musi być to osoba, która zna bardzo dobrze ojczysty język, ale powinien umieć się nim choć trochę posługiwać. Może nie mam racji, ale taka jest moja opinia.

Miroslav Radović chyba mocno przekonywał cię być nauczył się języka polskiego…
- Tak, rzeczywiście rozmawiałem z nim, jak i również z Mirko Poledicą. Przed transferem do Legii radziłem się również jednego z Serbów, który grał kiedyś w Zagłębiu Lubin i Polonii Warszawa - Aleksandarem Todorowskim. Występowałem z nim razem w FK Radnickim i to on najbardziej wytłumaczył mi, co znaczy transfer do takiego klubu, jakim jest Legia.

Wróćmy na chwilę do twojej sprawy sądowej po meczu w Alkmaar. Jak to wygląda teraz? Czy temat jest już zamknięta?
- Tak, sprawa została już zakończona. Musiałem zapłacić jakąś karę i to wszystko. Wszystko już jest zamknięte i mogę powiedzieć tylko - nareszcie!

fot. Mishka / Legionisci.comfot. Mishka / Legionisci.com

Byłeś jednym z najlepszych zawodników rundy jesiennej. Czy ty sam również czujesz się w dobrej formie?
- Jeśli chodzi o moją formę indywidualną to jestem z niej naprawdę zadowolony. Piłka nożna nie jest jednak sportem indywidualnym. W Legii jesteśmy spragnieni trofeów. Występy w europejskich pucharach są świetne - to jest święto dla całego klubu, jego kibiców, ale zarówno oni, jak i my sami, wymagamy od siebie zdobywania tytułów, szczególnie tego mistrzowskiego. Będę zadowolony z tego sezonu tylko wtedy, kiedy skończymy go na 1. miejscu w tabeli.

W eliminacjach do Ligi Konferencji zdobyłeś bardzo ważną bramkę w rewanżu z Bröndby IF, która zapewniła Legii awans do dalszej fazy. Czy to była jedna z najważniejszych bramek również w twojej karierze?
- Ciężko mi to określić, ale chyba nie. W Crveniej zvezdzie zdobyłem dwie bardzo ważne bramki z rzutów karnych, które nieco zmieniły całą historię drużyny. W sezonie 2019/20, w 3. rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów mierzyliśmy się z FC Kopenhaga i doszło do emocjonującej serii jedenastek, w której dwukrotnie trafiłem do siatki, a jeden z goli ostatecznie dał na awans do następnej rundy i potem fazy grupowej. To, jak na razie, zdecydowanie najważniejsze bramki w mojej karierze. Może w tym sezonie uda się strzelić jeszcze więcej ważnych goli.

W Legii zdobyłeś już trzy bramki po rzutach rożnych - z Bröndby IF, Wartą Poznań i Górnikiem Zabrze. Rozgrywanie tego elementu gry bardzo zmieniło się po przyjściu trenera Goncalo Feio?
- Zdecydowanie tak. Od kiedy przejął nas trener Feio, poświęcamy stałym fragmentom gry znacznie więcej czasu. Zarówno jeśli chodzi o ofensywne rozwiązania, ale także obronę. Jesteśmy lepsi w tym elemencie w ataku, jednak w defensywie mamy jeszcze sporo do poprawy – mamy tego świadomość.

fot. Maciek Gronaufot. Maciek Gronau

No właśnie – ok. 30% bramek w tym sezonie Legia straciła właśnie po stałych fragmentach gry, trener nie jest z tego zadowolony.
- Zdecydowanie za dużo. Musimy nad tym stale pracować i poprawiać się. Jeśli zredukujemy tę statystykę o chociaż 5-10%, to będzie już lepiej. Gdyby nie te błędy, to moglibyśmy mieć znacznie więcej zdobytych punktów. Niektóre mecze przegraliśmy tylko dlatego, że słabo broniliśmy przy stałych fragmentach gry. Np. z Piastem Gliwice straciliśmy bramkę po wrzucie z autu i przez to przegraliśmy. Pamiętam również spotkanie ze Stalą Mielec, w którym straciliśmy punkty, remisując po golach przeciwnika z rzutu karnego i rzutu rożnego.

Po meczu w Baćkiej Topoli trener Feio mocno sugerował, że zasługujesz na powołanie. Czy przeprowadzałeś już jakieś rozmowy z selekcjonerem serbskiej kadry?
- Nie, to były tylko plotki. Wydaje mi się, że byłem wtedy w takiej formie, momencie swojej kariery, że to normalne, że trener Feio próbował wpłynąć na to, by mnie powołano. Ta decyzja nie należy jednak do nas. Oczywiście, chciałbym reprezentować swój kraj. Nie mam już marzeń, by zagrać 100 meczów, choć kiedyś się pojawiały. Chciałbym jednak mieć tę satysfakcję, że zrobiłem wszystko w swojej karierze, by zagrać kilka spotkań w kadrze. Jeśli tak nie będzie, to też nic się nie stanie. Będę nadal szczęśliwy z tego jak potoczyła się moja przygoda z piłką klubową i co w niej osiągnąłem. Zresztą zdobyłem też mistrzostwo świata z kadrą do lat 20 w 2015 roku, a niewielu zawodników może poszczycić się takim sukcesem. Marzę o grze w reprezentacji i jeśli dostanę powołanie, to od razu zabukuję pierwszy samolot, by wyruszyć na zgrupowanie. Muszę dać z siebie wszystko, grać jak najlepiej w klubie, by tak się stało.

Wyjaśnij, co stało się w spotkaniu z FC Lugano? Co trzeba powiedzieć sędziemu, by w kilkadziesiąt sekund otrzymać dwie żółte kartki i wylecieć z boiska?
- Nie lubię rozmawiać o pracy sędziów, ale jak mam być szczery, to uważam, że arbiter nie prowadził dobrze tego meczu. Na boisku czujesz, że sędzia nieco inaczej traktuje obie drużyny i tak było też w tym spotkaniu. Ja ogółem nie przepadam za sposobem prowadzenia meczów przez hiszpańskich arbitrów. Często zdarza im się nie odgwizdywać jakiegoś faulu, a później zagwizdać w podobnej sytuacji na naszą niekorzyść. Tak nie powinno się dziać, a podobnie było w tamtej sytuacji. Kilka sekund wcześniej arbiter nie odgwizdał faulu w podobnej sytuacji, w której nasz zawodnik był faulowany. Próbowałem wyjaśnić to z nim, ale że nie byłem kapitanem, to nie chciał ze mną rozmawiać. Zapytałem - "dlaczego tak robisz? Chwilę wcześniej nie odgwizdałeś takiego samego przewinienia na naszym zawodniku". Arbiter kazał mi przestać dyskutować i wrócić na swoją pozycję, bo jeśli nie przestanę, to ukarze mnie drugą żółtą kartką. Odpowiedziałem mu - "dobrze, jeśli masz jaja, pokaż mi drugą kartkę!". No i pokazał. Uważam, że popełnił w tej wcześniejszej sytuacji błąd. Sędziowie mają swoją pracę dlatego, że to my gramy, a nie odwrotnie. Muszą darzyć nas większym szacunkiem i kontrolować grę. Czasami wydaje im się, że są ponad wszystkimi, kimś najważniejszym. Oczywiście nie mówię o każdym z sędziów, ale trafiają się takie wyjątki.
Mogę powiedzieć wiele dobrego o Szymonie Marciniaku, który jest gwiazdą. Jemu oczywiście też zdarzy się popełnić błędy, ale bardzo lubię jego styl prowadzenia meczów. Przede wszystkim w każdym spotkaniu ma takie same kryteria, równo traktuje oba zespoły. Błędy zdarzają się każdemu - piłkarzom, trenerom - więc mogą również arbitrom. Problem polega na ich podejściu do tych błędów i reakcji na nie. Oczywiście, mówię to tylko za siebie - chcę podkreślić, że to moje zdanie.

Który sędzia w Ekstraklasie jest według ciebie najlepszy, a który nieco słabszy?
- Nie będę mówić o tych słabszych. Bardzo dobry, tak jak powiedziałem, jest sędzia Marciniak. którego styl sędziowania i momenty, w których gwiżdże, podobają mi się. Większość meczów prowadzonych przez niego jest grane w odpowiednim tempie, przejścia w grze są płynne. To jeden z najlepszych sędziów na świecie i Polska może być z niego dumna.

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

Jak współpracuje ci się z trenerem Feio? Czujesz jakaś zmianę względem tego jak wyglądała twoja gra i całej drużyny za trenera Kosty Runjaicia?
- Trener Runjaić sprowadził mnie do Legii, za co jestem mu wdzięczny. Dzięki trenerowi Feio udało mi się rozwinąć. Mam z nim dobre relacje, zresztą tak, jak cała drużyna. Poświęca nam bardzo dużo czasu i energii, chce być z nami na równi. Daje nam bardzo ważne i celne wskazówki, zarówno tym starszym, jak i młodym zawodnikom. Uważam, że właśnie taką drogą powinien podążać każdy trener. Jeśli kiedyś zdecyduję się nim zostać, to uwierzcie mi, że w 80% chciałbym być taki sam jak trener Feio. Myślę, że będzie topowym trenerem. Jest wciąż młody, ode mnie jest starszy tylko o 5 lat.
Teraz wszystko zależy od nas. Musimy udowodnić, że praca z nim nas wzmacnia, zapewnić dobre wyniki i pokazać, jak dobrym trenerem jest. Uważam, że kiedyś będzie pracować w jakimś klubie z najlepszych lig świata i to nie tym z dołu tabeli. Trener zna moją opinię na jego temat, powiedziałem mu kilka dni temu, że jest z szkoleniowcem, z którym chciałbym pracować przez długi czas. A pracowałem już z około 20 trenerami.

W lidze tracicie do lidera 6 punktów. Uważasz, że zdobycie mistrzostwa jest jeszcze możliwe?
- Oczywiście. Znacie tę ligę lepiej niż ja, bo jestem tu wciąż nowy, ale wiem, że 6 punktów straty czy przewagi w Ekstraklasie to nic. Porównując to z serbską ligą - tam 6 punktów jest jak 20. W polskiej lidze wszystko może zmienić się w 2-3 tygodnie. Na szczęście w lutym będziemy grać co tydzień, będziemy mogli skoncentrować się tylko na lidze. Gdy grasz co trzy dni, ciężko jest ci się skoncentrować w każdy meczu. Zespoły, przeciwko którym mierzymy się w lidze, mają wówczas więcej czasu, mogą zrobić 2-3 treningi więcej. W Ekstraklasie zresztą każdy może wygrać z każdym. W rundzie wiosennej będzie nam nieco łatwiej również dlatego, że poza Rakowem Częstochowa, mecze z drużynami walczącymi o tytuł będziemy rozgrywać na swoim stadionie, a uważam, że jesteśmy lepszą drużyną w naszym domu, niż na wyjeździe. Wierzę, że możemy zostać mistrzem Polski w tym sezonie.

Która z drużyn z obecnej czołówki będzie najcięższym przeciwnikiem w walce o tytuł? Lech Poznań, Raków Częstochowa, a może Jagiellonia Białystok?
- Szanuję każdą z tych drużyn. Prezentują atrakcyjny styl gry, radzą sobie dobrze zarówno w lidze, jak i europejskich pucharach. Osobiście uważam jednak, że o tytuł będziemy prowadzili zaciętą walkę z Lechem i Rakowem. Wydaje mi się nawet, że najgroźniejszym przeciwnikiem może okazać się drużyna z Częstochowy. Trener Marek Papszun zna dobrze specyfikę ligi, wszystkie zespoły, a jego drużyna będzie przygotowana dobrze na każde wyzwanie.

Raków rozmawia z aktualnie wolnym zawodnikiem, Mislavem Orsiciem, który grał kiedyś w Dinamie Zagrzeb czy angielskim Southampton.
- Słyszałem o tym. Nie wiem, czy rzeczywiście coś jest na rzeczy i czy Raków ma możliwości, by go sprowadzić, ale mogę powiedzieć, że jest to naprawdę dobry zawodnik. Dla częstochowian może być naprawdę wielkim wzmocnieniem. Ostatnio nie grał zbyt wiele, ale ma olbrzymie doświadczenie. Może spokojnie wrócić do odpowiedniej formy po 2-3 spotkaniach. Gdy Dinamo Zagrzeb było w swojej najlepszej formie, bo aktualnie znajduje się w lekkim dołku, to Orsić był najlepszym zawodnikiem. Jeśli mielibyśmy sposobność ściągnąć im go sprzed nosa, to czemu nie? (śmiech)

fot. Woytek / Legionisci.comfot. Woytek / Legionisci.com

A z kim chcielibyście się zmierzyć w 1/8 finału Ligi Konferencji?
- Z tych czterech drużyn, na które możemy trafić, wybrałbym norweskie Molde. Chciałbym się zrewanżować im za poprzedni rok.

Grałeś w Legii w ustawieniu z trójką i z czwórką obrońców. Którą formację ty preferujesz?
- Wcześniej w mojej karierze grałem w różnych formacjach, więc potrafię się dostosować. W rozegraniu jest jednak łatwiej, grając czwórką z tyłu. Boczni obrońcy są bliżej nas, ma się więcej rozwiązań. Takie ustawienie powoduje też, że mam lepszy przegląd całego boiska. Teraz mogę przejść z prawej na lewo i odwrotnie. W formacji z trójką obrońców, gdy grałem jako prawy środkowy, łatwo jest zgubić pozycję i pozostawić wiele wolnej przestrzeni, której nikt już nie zdąży pokryć. Mogę więc powiedzieć, że patrząc na wszystkie aspekty, lepiej gra mi się w formacji z czwórką obrońców z tyłu. Wtedy jest łatwiej zarówno z piłką, jak i bez niej.

Jaki moment w rundzie jesiennej wspominasz najbardziej? Wróciłeś do Serbii, do swojego rodzinnego miasta, zdobyłeś dziwną żółtą kartkę w spotkaniu z FC Lugano, a spotkania z Zagłębiem Lubin i ŁKS-em Łódź były dla ciebie smutne z powodu śmierci dziadka.
- Ten mecz w Łodzi był jednym z najgorszych w moim życiu, bardzo emocjonalny. Wiedziałem, że mój dziadek zmarł, a to on wychowywał mnie po śmierci mojego taty, który zginął w wypadku samochodowym gdy miałem 11 lat. To była dla mnie ogromna strata, ale takie jest życie. Nie mogłem nic zrobić. Mogłem tylko zagrać w tym meczu i pomóc drużynie. Trener Feio dał mi wybór - mogłem zostać albo jechać do swojej rodziny, nie miał z tym żadnego problemu. Wszyscy w tym klubie jesteśmy po to, by sobie pomagać.

fot. Mishka / Legionisci.comfot. Mishka / Legionisci.com

Co sądzisz o takiej atmosferze jakiej na korcie np. doświadcza Novak Djoković, na którego buczy cała publiczność zgromadzona na Wimbledonie?
- Robią to od 15 lat. To jest dla niego tylko paliwem, napędza go do lepszej gry. Wydaje mi się, że nawet bardziej, niż gdy jest chwalony. Gdy kibice na niego buczą, to nikt nie ma z nim szans, więc chyba powinni zmienić swoje zachowanie (śmiech). Djoković to nie tylko najlepszy tenisista w historii, a także za jednego z najlepszych 10 sportowców na świecie. Serbia jest małym krajem, więc wszyscy są z niego dumni.

Masz podobnie? Na przykład na meczach Legii w Poznaniu?
- Oczywiście, że tak. Uwielbiam taką atmosferę. Czuje się niesamowitą energię. Cieszę się grając w dużych spotkaniach. Nawet nie wiem do końca jak to opisać. Takie mecze są zdecydowanie przyjemniejsze. Wolę mecze w Poznaniu, czy w Łodzi, Gdańsku i Wrocławiu, niż np. ze Stalą Mielec, gdzie dla mnie są najgorsze warunki do gry w całej Ekstraklasie.

Twój kontrakt z Legią obowiązuje jeszcze przez półtora roku. Myślisz już o swojej przyszłości? Może miałeś już oferty z jakichś innych klubów?
- Wiadomo, dostawałem różne telefony od agentów, ale nie było to nic poważnego. Nigdzie mi się zresztą nie śpieszy. Lubię Warszawę, warunki w jakich mieszkam, cały klub. Nie patrzę daleko w przyszłość. Będę szczęśliwy jeśli podpiszę nowy kontrakt z Legią, a jeśli nie to wtedy będę myślał o przyszłości i szczęściu w innym miejscu. Czasami też życie powoduje, że trzeba podjąć ciężkie decyzje. Taka jest piłka nożna. Jeśli będziesz mieć szansę na nową pracę czy lepsze zarobki, to będziesz się nad tym zastanawiać. Gdybym miał wybrać Legię, a większe pieniądze, to na ten moment, wybrałbym pozostanie w klubie. Odpowiedź jest dla mnie prosta. Na razie jest też daleko do rozmów z Legią na ten temat, bo władze muszą skupić się na negocjacjach z tymi zawodnikami, którym kontrakty kończą się za pół roku.

W Hiszpanii rozmawiał Woytek

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2025 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.