Marciniak wyjaśnia decyzje sędziów w meczu z Jagiellonią
W meczu 1/4 finału Pucharu Polski sędzia główny Piotr Lasyk podjął kilka kontrowersyjnych decyzji. Sytuacje te były analizowane na wozie VAR. Ostatecznie sędzia nie zdecydował się na podyktowanie rzutów karnych w dwóch sytuacjach, mimo że tego domagali się zawodnicy i sztab Jagiellonii. Pełniący w tym meczu rolę sędziego VAR Szymon Marciniak odniósł się do kontrowersyjnych kwestii w rozmowie z TVP Sport.
O ewentualnym zagraniu ręką Szkurina
Szymon Marciniak: Miałem do dyspozycji ujęcia z siedmiu kamer i żadne z tych ujęć nie dowodzi, że piłka uderzyła w rękę Szkurina. Widać, że piłka po zagraniu Pululu uderzyła Szkurina w głowę. Oczywiście, że „śmierdzi” tym, że piłka mogła też dotknąć ręki, ale nie mam na to ani jednego dowodu. Słyszałem, że powtórka tej sytuacji była pokazana po zrobieniu "zooma", ale widać na niej piłkę pod ręką, a nie uderzenie czy dotknięcie piłki ręką... Za tą bramką nie było kamery. Na powtórce widać piłkę pod ręką Szkurina, ale na tej podstawie nie można stwierdzić kategorycznie, że ręka dotknęła piłki. Tego po prostu na żadnym ujęciu nie widać. Na żadnym ujęciu z żadnej kamery nie widać kontaktu piłki z ręką Szkurina. Po meczu był u mnie kierownik drużyny Jagiellonii. Pokazałem mu różne ujęcia. Powiedział, że rozumie, ale "śmierdzi" mu, że to jest ręka. Zapytałem, czy zmieniłby decyzję na podstawie takich ujęć? Zapytałem, które z nich pokazałby sędziemu głównemu, żeby skłonić go do podyktowania rzutu karnego? Przyznał, że nie wie, ale dodał, że czuje fizycznie, że to mogła być ręka. To ja też tak czuję, ale jak jesteś VAR-em to musisz mieć dowód na kontakt piłki z ręką. Nie miałem takiego dowodu, dlatego nie zawołałem Piotra Lasyka do monitora. Nie możesz wezwać sędziego do monitora tylko po to, żeby on podzielił twoje wątpliwości czy przypuszczenia. To za mało, żeby podyktować rzut karny. Trzeba mieć dowód na kontakt piłki z ręką i dopiero wtedy można ten kontakt zacząć interpretować. Tu nie było czego interpretować, można było tylko zgadywać lub domyślać się, że była ręka.
O odwołanym rzucie karnym
Nie wypada mi mówić o szczegółach współpracy zespołu sędziowskiego, ale podam ogólną informację, że to nie była samodzielna decyzja Piotra. Powiedzmy, że dostał impuls. Dlatego gwizdnął. Ktoś, kto nie jest ani nie był sędzią, może zapytać: jaki znowu impuls? Ci, którzy wiedzą, jak ta praca wygląda od środka, rozumieją doskonale, na czym polega współpraca zespołu sędziowskiego. Tyle że czasem zdarzają się w niej błędy, nieporozumienia lub wątpliwości. Po chwili "Laska" zapytał mnie, jak to wygląda. Powiedziałem, że zawodnik Jagiellonii jest pierwszy, zagrywa piłkę lewą nogą w swoją lewą stronę, a tuż potem Wszołek stawia nogę. I to jest bardzo ważne. Tak jak w FIFA: ważna jest kolejność. Wszołek stawia nogę, a zawodnik Jagiellonii robi ruch prawą nogą i nią lekko zahacza o prawą nogę Wszołka. Niezależnie od szczegółów tej fazy akcji, wcześniej był faul na lewym obrońcy Legii. Przy linii bocznej o piłkę walczyli Dusan Stojinović, Miki Villar i Ruben Vinagre. Zawodnik Legii został tam uderzony w kolano, wtedy piłkę przejęła Jagiellonia. Dlatego rzut karny i tak musiałby zostać odwołany nawet wtedy, gdyby Wszołek rzeczywiście popełnił faul w polu karnym. Tak naprawdę najłatwiejszą decyzją byłby powrót do faulu na Vinagre i podyktowanie rzutu wolnego dla Legii w pobliżu sędziego asystenta Bartosza Heiniga. Rzutu karnego po prostu być nie mogło. To nie był mecz w lidze, gdzie skutki jednej takiej decyzji mogą się rozkładać na wiele kolejek. To był ćwierćfinał Pucharu Polski, jeden mecz, bez rewanżu, decydujący o awansie do półfinału. Zdecydowanie lepiej, żeby sędzia zobaczył powtórki zanim ewentualnie podyktuje rzut karny, który mógłby zdecydować o losach awansu i mógłby zostać uznany za bardzo kontrowersyjny albo niesłuszny. Ta sytuacja jest bardzo podobna do mojej z finału mistrzostw świata. Wtedy Francuz podobnie, choć trochę bardziej "pazernie" zahaczał nogą, ale też zagrał w lewo, a nogą zahaczył w prawo o nogę Argentyńczyka postawioną już wcześniej. Dlatego podkreślam, że Wszołek postawił nogę na murawie. Jego noga nie "szła" w powietrzu i nie podstawił jej zawodnikowi Jagiellonii. Piotr zgodził się z tym i dlatego odwołał rzut karny.
